Czy wciąż do nas przemawiają? Małe znaki wielkich spraw

Agata Combik Agata Combik

|

Gość Wrocławski 43/2022

publikacja 27.12.2022 19:42

Czy obrazki religijne - rozdawane w czasie tzw. kolędy czy przy innych okazjach - wciąż spełniają swoją rolę: kierują myśl ku Bogu? Przypominają o przyjaciołach, jakich mamy w niebie?

Czy wciąż do nas przemawiają? Małe znaki wielkich spraw Do 29 stycznia w Muzeum Etnograficznym we Wrocławiu trwa wystawa "Święte obrazki. Pasje kolekcjonerskie i badawcze o. Nikolausa von Lutterottiego OSB (1892–1955)". Agata Combik /Foto Gość

Agata Combik: Przed okresem kolędowym wzrasta zainteresowanie obrazkami religijnymi?

Ks. dr hab. Rafał Kowalski, m.in. dyrektor Wydawnictwa Wrocławskiej Księgarni Archidiecezjalnej TUM: Tak, tradycja obrazków rozdawanych przy wizycie duszpasterskiej trwa, choć wśród księży krąży pewna anegdota. Mianowicie gdy któryś z nich dawał dziecku taki obrazek, usłyszał: „A masz z pokemonami?”.

Obrazek może być dobrym wstępem do katechezy – bez tego jest obawa, że nie spełni on swojej roli. Bywa pewnie, że ląduje w koszu. Księża czasami, idąc po kolędzie, szukają już innych rzeczy niż tradycyjne obrazki – wybierają jakieś ilustracje do pokolorowania dla dzieci, szopki, zakładki do książek. W niektórych diecezjach rozdawane są przy tej okazji listy biskupów czy proboszczów pisane do parafian.

Jednak dla niektórych ludzi takie obrazki wciąż są bardzo ważne. Bywa, że je kolekcjonują. Gdy byłem wikarym w Oleśnicy, w czasie kolędy niektóre starsze osoby pokazywały mi takie obrazki, wspominając, jacy duszpasterze byli już u nich z wizytą duszpasterską. Myślę, że nie warto rezygnować z tej tradycji, ale jakoś rozeznawać sytuację – może nie dawać tych obrazków wszystkim jak leci, z automatu.

Prymicyjny obrazek przypomina o konkretnym kapłanie. Używany choćby jako zakładka w Biblii, co jakiś czas przypomina o człowieku, który prosił nas o modlitwę.

Z jednej strony jest to po prostu pamiątka uroczystości, w której braliśmy udział, z drugiej – jakaś forma powierzenia naszej pamięci modlitewnej danej osoby. Czasem na takich obrazkach wprost znajdziemy prośbę o modlitwę – także w intencji tych, którzy wspierali księdza w jego drodze do kapłaństwa.

Współczesne obrazki bywają przykładem kiczu, ale przecież mogą być miniformami autentycznej sztuki religijnej. Czasem są reprodukcjami pięknych czy otoczonych czcią obrazów.

Gdy chodziłem po kolędzie, starałem się wybierać obrazki z przesłaniem, inspirujące do jakichś poszukiwań. Czasem kupowałem wizerunki różnych świętych, robiąc sobie cały ich katalog, by potem, gdy spotkam kogoś, kto nosi imię danego świętego, podarować mu obrazek z jego patronem, zachęcić do modlitwy za jego wstawiennictwem. Bywało, że rozdawałem obrazki świętych, błogosławionych, którzy byli niedawno kanonizowani, beatyfikowani – i mógł to być impuls do poznania ich, rozmowy na ten temat.

Co do wspomnianych reprodukcji – źle by było, gdyby obrazki religijne miały służyć tylko edukacji. Uważam, że ofiarowywanie ich ludziom ma sens wtedy, gdy to jest wstęp do jakiejś katechezy. Problemem jest sytuacja, gdy np. na kolędzie spotkanie ogranicza się do wręczenia takiego wizerunku. „Zostawiam wam pięć obrazków, podzielcie się”. Jeśli ksiądz wręcza np. obrazek z Matką Bożą Sobieską z katedry wrocławskiej, to może być okazja, by powiedzieć o Niej dwa słowa, skłonić do chwili refleksji.

Ludzie sami czasem nabywają takie obrazki, noszą w portfelu czy trzymają na biurku. Traktują je jako pamiątki z wizyty w jakimś sanktuarium.

Ja na przykład dostałem kiedyś obrazek bł. Anieli Salawy z jej relikwiami. Trzymam go w takim swoim kajecie, etui, do którego wkładam tekst kazania, gdy jadę z nim do jakiejś parafii, na rekolekcje. Proszę bł. Anielę o wsparcie w głoszeniu słowa Bożego, o wsparcie modlitewne dla tych, którym głoszę.

Bywa, że kierowcy trzymają w samochodach mały wizerunek św. Krzysztofa, powierzając się jego wstawiennictwu. To ma sens pod warunkiem, że stoi za tym coś więcej. Słyszałem czasem, jak mama przekazywała dziecku obrazek, mówiąc: „Masz, to cię będzie chronić”. No nie, obrazek, kawałek zadrukowanego papieru, sam z siebie nie chroni. Jeśli jednak ten kawałek papieru skłania do modlitwy – to ma to sens. Dziś, gdy ludzie nie mają takiego jak dawniej wyczucia sacrum, uważam, że wręczenie obrazka musi się wiązać z jakąś katechezą.

Dostępne jest 8% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.