"Bóg dał, że nie umarliśmy z głodu" - uczcili pamięć zesłańców Sybiru

Maciej Rajfur Maciej Rajfur

publikacja 10.02.2023 13:04

- Jerozolimska Golgota to miejsce objawienia zmartwychwstania Jezusa, zwycięstwa nad śmiercią i grzechem. Nasza Golgota Wschodu to miejsce zwycięstwa narodu polskiego, jego ducha, heroizmu nad bestialstwem, siły życia nad siłą śmierci - mówił abp Józef Kupny do Sybiraków.

"Bóg dał, że nie umarliśmy z głodu" - uczcili pamięć zesłańców Sybiru Abp Józef Kupny podkreślił, że Golgota Wschodu daje świadectwo heroizmu setek tysięcy osób wywiezionych na Sybir. Maciej Rajfur /Foto Gość

We Wrocławiu uroczyście obchodzono 83. rocznicę pierwszej masowej zsyłki na Sybir. 10 lutego w 1940 roku rozpoczęła się przeprowadzona przez NKWD masowa deportacja Polaków na Wschód.

Mszy świętej w sanktuarium Golgoty Wschodu u redemptorystów przy ul. Wittiga przewodniczył abp Józef Kupny. W homilii metropolita wrocławski przypomniał, że już w latach 90. przy kościele redemptorystów powstała niewielka izba pamięci z inicjatywy o. Stanisława Golca CSsR.

- Tutaj młodzież mogła odkrywać korzenie przodków, ich patriotyzm. Dla nich Bóg, honor i ojczyzna to były największe wartości. To miejsce uczyło tradycji i kultury narodowej. Bo patriotyzm to nie tylko walka o wolność, ale także walka, by tę niezależność i wolność utrzymać na drodze współdziałania i poszanowania wolności oraz religii każdego - mówi abp Józef Kupny.

Poinformował, że wystawa Golgota Wschodu, złożona ze zbieranych od lat przez Sybiraków pamiątek, ma teraz zupełnie nowy kształt. Została opracowana w nowoczesnej formie, ale jej przesłanie pozostaje niezmienione

- Dziękuję ojcom redemptorystom, strażnikom pamięci i gospodarzom tego miejsca, oraz wszystkim, którzy wnoszą swój wkład w podtrzymywanie pamięci o naszych rodakach. Sanktuarium Golgoty Wschodu szczególne przypomina o heroizmie ofiar i bestialstwie oprawców, czyli postępowaniu wyjątkowo okrutnym, brutalnym, barbarzyńskim i sadystycznym - stwierdził pasterz Kościoła wrocławskiego.

Przytoczył przejmującą opowieść Sybiraczki, która jako dziecko z rodziną została wywieziona do tajgi syberyjskiej, gdzie tylko czekał mróz, głód i ciężka praca. Tam zmarła mama wówczas 11- letniej autorki wspomnień. Dziewczynka została z trójką młodszego rodzeństwa. "Bóg dał, że nie umarliśmy z głodu" - pisała po latach.

- Wrocławska Golgota Wschodu daje świadectwo heroizmu setek tysięcy osób wywiezionych na Sybir. Mężczyzn i kobiet, rodziców, którzy ratowali swoje dzieci. To heroizm tych, którzy dzielili się ostatnią kromką chleba. Oprawcy starali się swoje ofiary pozbawić godności i życia - mówił abp Kupny.

Jak dodał, nazwa Golgota Wschodu kojarzy nam się z górą koło Jerozolimy, gdzie Jezus skonał na drzewie hańby.

- Tam nawet Bóg opuścił swojego Syna. Nie słychać było głosu z nieba. Bóg milczał. Jezus wydał krzyk boleści i opuszczenia. To krzyk ludzkiej natury, która pyta: "Dlaczego?". Kochani Sybiracy, to rozpaczliwe "dlaczego" ma prawo pojawić się w waszych sercach i umysłach - tych, którzy nie mają możliwości zapalenia znicza i pomodlenia się nad grobem swoich krewnych - zwrócił się do świadków historii metropolita wrocławski.

Zachęcał ich przy tym, by spróbowali otworzyć się na Boga, który potrafi wypełnić puste przestrzenie, jakie zło otwiera w naszych sercach. Jezus wypełnia otchłań grzechu otchłanią swoje miłosierdzia.

- Jerozolimska Golgota to miejsce objawienia zmartwychwstania Jezusa, zwycięstwa nad śmiercią i grzechem. Nasza Golgota Wschodu to miejsce zwycięstwa narodu polskiego, jego ducha, heroizmu nad bestialstwem, siły życia nad siłą śmierci. Dziękujemy dziś za tych, którzy ocaleli i dziękujemy za ich świadectwo, demaskujące zło obłąkańczej komunistycznej ideologii, która i dziś podnosi głowę - podsumował abp Józef Kupny.

Po Mszy świętej odbyła się dalsza część oficjalna - przemówienia przedstawicieli władz rządowych i samorządowych oraz wręczenie odznaczeń: państwowych, resortowych, związkowych. Drugą część uroczystości przeprowadzono przy mauzoleum Golgoty Wschodu. 

- Na Syberii każdy dzień zaczynaliśmy od modlitwy. Klękaliśmy przed obrazem Matki Bożej, prosząc o pomoc  - przemawiał Ryszard Janosz, prezes wrocławskiego oddziału Związku Sybiraków.

Przypomniał, że Sybiracy potrafili stworzyć 100-tysięczną armię pod wodzą generała Władysława Andersa.

- Jedna trzecia Sybiraków nie wróciła z zesłania. Część umarła w transportach, a część zginęła z wycieńczenia z powodu katorżniczej pracy. Pamiętajmy, że kiedy wracaliśmy z Syberii w 1945 i 46 roku, wówczas tysiące Polaków, żołnierzy Armii Krajowej, było właśnie wywożonych na Sybir. Oni tam przebywali jeszcze dłużej jak my. I, co bardzo bolesne, za zgodą ówczesnego komunistycznego rządu polskiego. Wracali w dopiero w II połowie lat 50. Historia każdego z nas jest inna, ale każda jest tragiczna - konstatował R. Janosz, który był wywieziony na Syberię jako dziecko.