Czterech Ojców i niebiańska orkiestra

Agata Combik Agata Combik

publikacja 13.06.2023 19:33

Wystawa "Barokowi herosi. Wrocławskie rzeźby Johanna Georga Urbansky’ego z lat 20. XVIII w." w Muzeum Narodowym we Wrocławiu pozwala zobaczyć razem figury czterech Ojców Kościoła Zachodniego, którzy niegdyś razem stali przy balustradzie w katedrze wrocławskiej. Naprzeciw nich dostrzeżemy niezwykłych muzykantów.

Czterech Ojców i niebiańska orkiestra Anielscy muzykanci. Agata Combik /Foto Gość

Wystawa koncentruje się na dwóch najważniejszych realizacjach rzeźbiarskich

Johanna Georga Urbansky'ego (ok. 1675 – po 1738) z lat 20. XVIII wieku. Pierwsza to wspomniani Ojcowie Kościoła z katedry wrocławskiej, druga – prospekt organowy wykonany dla luterańskiego wówczas kościoła św. Marii Magdaleny we Wrocławiu.

Zdjęcia:

Prezentowane figury Ojców Kościoła obok siebie stanęły znów po raz pierwszy po 80 latach. W czasie wojny najprawdopodobniej przewieziono je do składnicy w Kamieńcu Ząbkowickim, skąd potem trafiły do Warszawy, a stamtąd w 1950 r. do kościoła pw. św. Marcina Biskupa w Stężycy, który utracił w wojennej zawierusze całe swoje wyposażenie. Na przełomie lat 50. i 60. do katedry wrocławskiej powróciły figury świętych Hieronima i Grzegorza, natomiast w Stężycy pozostały rzeźby świętych Augustyna i Ambrożego.

Część osób odwiedzających wystawę stawia pytania, czy możliwy jest powrót wszystkich figur do wrocławskiej katedry. – Swoistą powinnością muzeum jest doprowadzenie do historycznego muzealnego scalenia zespołu figur, pokazanie jak cały zespół wyglądał. To dokonało się na wystawie. Nie my jednak jesteśmy decydentami co do losów rzeźb. Każda z nich ma swojego właściciela – mówi Piotr Oszczanowski, dyrektor Muzeum Narodowego we Wrocławiu i jeden z kuratorów wystawy.

Czterech Ojców i niebiańska orkiestra   Św. Augustyn - na co dzień w Stężycy. Agata Combik /Foto Gość

Zauważa, że współcześnie istnieje dużo możliwości zapewnienia „obecności” figur w różnych miejscach – choćby przez wykonanie kopii 3D, decyzje w tej sprawie należą jednak do gospodarzy wspomnianych miejsc.

Jak podkreślają muzealnicy, jest to problem nie tylko ściśle artystyczny. Dopiero cztery figury razem w pełni oddają intencje artysty, wymowę teologiczną całego zespołu. Każda z postaci Ojców ma nieprzypadkową pozę, gesty – tymczasem obecnie nie stoją one w miejscach dla nich przewidzianych, przez co owe gesty nie są czytelne. Św. Hieronim na przykład znajduje się przy ścianie prezbiterium, tymczasem pierwotnie stał na postumencie przy środku balustrady oddzielającej nawę od prezbiterium (jako trzeci od lewej, patrząc od strony nawy).

Szczęśliwie w czasie przygotowywania wystawy odnaleziono i przywrócono mały palec lewej ręki św. Hieronima, zrekonstruowano nos św. Augustyna, a także odnaleziono pastorał tego ostatniego. Nie udało się niestety odszukać ważnego atrybutu świętego z Hippony – gorejącego serca, które trzymał w dłoni.

Czterech Ojców i niebiańska orkiestra   Św. Ambroży - dziś w kościele w Stężycy. Agata Combik /Foto Gość

Prezentowany prospekt organowy powstał w latach 1720–1725. – Całość miała wyrażać pochwałę Bożej Opatrzności – opowiada współkuratorka wystawy Barbara Andruszkiewicz. Wyjaśnia, że podobnie jak w katolickich prospektach, znalazła się tu postać króla Dawida, ale zamiast często obecnej u katolików św. Cecylii umieszczono Asafa, któremu przypisywane jest autorstwo części psalmów. Obaj znajdowali się na najwyższych wieżach piszczałkowych.

– Widz mógł dostrzec Oko Bożej Opatrzności umieszczone w glorii, na tle okna, co dawało niezwykły, teatralny efekt. Glorię tworzyły mrowia aniołków grających na dzwonkach. Nad nimi znajdowała się Fama, która dęła w trąbę, a w ręku trzymała uroborosa – węża zjadającego własny ogon, który tu symbolizował nieprzemijającą chwałę Bożą. Na niższych wieżach piszczałkowych umieszczone były aniołki grające na kotłach, a towarzyszyły im putta. Wieże piszczałkowe dźwigały atlanty. Zachowały się dwie takie figury, spośród czterech.

Co ciekawe, zastosowane zostały mechanizmy, które pozwalały aniołkom grać na kotłach, uderzać w dzwonki. Podczas przygotowania wystawy dzięki staraniom Mariusza Wierchowskiego (z pracowni konserwacji metali w Muzeum Narodowym we Wrocławiu) udało się odtworzyć mechanizm sprawiający, że figurki aniołków rzeczywiście wymachują pałeczkami „grając” na kotłach. Kiedy mechanizm jest uruchamiany, muzealni goście słyszą utwór, który skomponowany został przez Arkadiusza Podstawkę z MNWr.

Figury z prospektu zostały w czasie wojny zabezpieczone w składnicy w Henrykowie, następnie trafiły do Warszawy, potem część z nich umieszczono w Muzeum Baroku Polskiego w Łowiczu. W latach 60. powróciły do Wrocławia (trafiły do ówczesnego Muzeum Śląskiego, późniejszego Muzeum Narodowego we Wrocławiu) – ale już jako pojedyncze rzeźby z licznego pierwotnie zespołu. Ostatnio udało się odnaleźć kolejne dwa aniołki, które go współtworzyły.

Na wystawie symbolicznie została przywołana także barokowa kaplica grobowa opata Hochberga przy kościele norbertanów św. św. Wincentego i Jakuba (1723–1727). Stało się tak, gdyż w czasie przygotowań do ekspozycji muzealnicy odnaleźli w zbiorach Muzeum Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II głowę św. Anny – fragment rzeźby ze wspomnianej kaplicy.