Z Rzymu do Asyżu pieszo

Maciej Rajfur


|

Gość Wrocławski 32/2023

publikacja 10.08.2023 00:00

280 km w 13 dni. Kamila Rozenek wędrowała szlakiem św. Franciszka we Włoszech. Dlaczego wybrała przejście Via di Francesco?

▲	Pątniczka otrzymała specjalne świadectwo (testimonium) przebycia trasy. ▲ Pątniczka otrzymała specjalne świadectwo (testimonium) przebycia trasy.
Archiwum prywatne

Franciszkańska duchowość w życiu Kamili zagościła już w latach dziecięcych. Wychowywała się bowiem we Lwówku Śląskim, w parafii franciszkanów konwentualnych. – Co prawda, za czasów studenckich byłam w Dominikańskim Duszpasterstwie Akademickim we Wrocławiu, ale św. Franciszek gdzieś tam zawsze zaznaczał obecność w moim życiu. I jego duchowość jest mi najbliższa – mówi nauczycielka języka polskiego i historii w szkole podstawowej.


U dobrych ludzi


Dlaczego wybrała przejście Via di Francesco? Z dwóch powodów – miłości do św. Franciszka i miłości do Włoch. Wspomniany szlak ma dwa warianty. Jeden łączy od północy górę La Verna (gdzie założyciel zakonu serafickiego otrzymał łaskę stygmatów) i Rzym. Drugi zaś wiedzie z Wiecznego Miasta do Asyżu. Obie trasy są dwukierunkowe. – Zdecydowałam się na wersję mniej znaną. Zależało mi, żeby dojść do Asyżu i pobyć w tym mieście trochę czasu, choć już je zwiedzałam kilka razy. Ale mam takie wspomnienie z pieszej pielgrzymki na Jasną Górę: idziesz kilka dni w pocie czoła, żeby zaledwie na parę minut wejść do kaplicy z cudownym obrazem Królowej Polski. Tu chciałam, żeby było inaczej. Poza tym meta w Asyżu była bardziej motywująca niż meta w Rzymie – tłumaczy K. Rozenek.


Szlak odzwierciedla drogę, jaką przemierzał przed kilkoma wiekami święty. Mija się miejsca, które są świadkami różnych sytuacji z życia Franciszka. Na przykład w Spoleto zdecydował on, że nie będzie rycerzem, lecz odda się na służbę Bogu. W innej miejscowości – Poggio Bustone – zatrzymał się i rozpoczął rozmowę z ludźmi słynnymi słowami: „Dzień dobry, dobrzy ludzie”. Do dziś mieszkańcy Poggio Bustone są dumni, że Franciszek określił ich „dobrymi” i w jego święto 4 października wysłannik miasta z bębnem chodzi od domu do domu, pozdrawiając ludzi jak Biedaczyna z Asyżu ponad 800 lat temu.


Gotowa na wszystko


W samotnej wędrówce Kamili najbardziej doskwierał upał. – Modliłam się, śpiewałam piosenki, napawałam się pięknem przyrody. Szlak prowadzi też przez majestatyczne góry. Trasa jest wymagająca, ale przepiękna. Podzielona już na etapy, które mają od kilkunastu do kilkudziesięciu kilometrów. Raz szłam dwa odcinki jednego dnia. Najwięcej ciągiem przeszłam 32 km – wspomina pątniczka.


Rano pobudka i do popołudnia marsz. Nie sposób uniknąć żaru z nieba. Chłodno robiło się dopiero ok. godz. 22. – Podobają mi się Włochy oraz język włoski, którego się uczę. Ale przede wszystkim św. Franciszek jest dla mnie bardzo ważną postacią. Trudno mi to wyjaśnić. Tak przeżywam chrześcijaństwo – przez pryzmat duchowości św. Franciszka. Niektórzy wracają co roku na Jasną Górę, a dla mnie takim punktem jest Asyż – uzasadnia K. Rozenek.


Czy coś ją zaskoczyło na wyjeździe? – Jako pielgrzym wychodzę z założenia, że spodziewam się wszystkiego. Kilka razy spałam w domach pielgrzyma. Spotykałam w trasie ludzi, ale niewielu. Czasem szłam kilka godzin lasem w górach w kompletnej samotności. A czasem przeszły obok mnie dwie osoby w ciągu 5 minut – opowiada.


Być świadkiem piękna


Patrzenie na świat oczami św. Franciszka to dla niej doświadczenie tego, że Pan Bóg jest pięknem i widać Go w tym, co stworzył. Zarówno w naturze, jak i w drugim człowieku. – Franciszkańskość to szukanie piękna tam, gdzie go czasem nie widać. Benedykt XVI powiedział kiedyś do braci mniejszych, żeby byli świadkami piękna Boga. I te słowa mnie urzekają – wyznaje Kamila.


Nie ma problemu z samotnością w trasie. Lubi ten styl pielgrzymowania. Dla niej to czas na modlitwę. Ma wówczas przekonanie, że człowiek nie jest sam. Wtedy właśnie czuje bardziej obecność Bożą. Bo modlitwa w drodze nie sprowadza się tylko do recytowania formuł czy ich czytania, ale kontemplowania, słuchania Boga, Jego odpowiedzi. – Jakiś napotkany mężczyzna mnie zapytał, czy idę sama. Odpowiedziałam mu, że nie, bo z Panem Bogiem. Nie krył zdziwienia – uśmiecha się Kamila.


Za sobą ma już cztery piesze pielgrzymki na Jasną Górę z Wrocławia i Krakowa oraz wędrówkę z Wrocławia na Kalwarię Pacławską. Na razie nie planuje przejścia pozostałej części szlaku franciszkowego. Cieszy się i korzysta z tego, co zdobyła w drodze do Asyżu. – W przyszłym roku przypada 800. rocznica otrzymania stygmatów przez św. Franciszka, więc może wybiorę się z La Verna do Asyżu. Kto wie... – zamyśla się.


Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.