Nie możemy podzielić losu Kościoła w Efezie

Maciej Rajfur Maciej Rajfur

publikacja 25.09.2023 19:46

W kościele pw. Opatrzności Bożej we Wrocławiu odbyło się jedno z regionalnych spotkań presynodalnych. 150 osób zaangażowanych w parafialne zespoły presynodalne modliło się i integrowało. To pierwsze tego typu spotkanie w ramach przygotowań do synodu.

Nie możemy podzielić losu Kościoła w Efezie Modlitwa na adoracji Najświętszego Sakramentu była jednym z trzech punktów spotkania rejonowego. Dwa pozostałe to katecheza i agapa. Maciej Rajfur /Foto Gość

Przypomnijmy, że w 2024 roku w archidiecezji rozpocznie się synod pod hasłem: "Uczyńcie wszystko, co powie wam Syn". Do końca września tworzą się parafialne zespoły presynodalne, które wezmą później udział w pracach synodalnych. 25 września w kilkunastu miejscach archidiecezji odbyły się pierwsze regionalne spotkania tych zespołów.

Wierni na początku rozważali tekst Listu do Kościoła efeskiego. Katechezę w kościele Opatrzności Bożej wygłosił ks. Tomasz Kowalski z sekretariatu Synodu Archidiecezji Wrocławskiej.

- To list jest zaadresowany do każdego z nas. Wzbudźmy w sobie ciekawość, co nadawca chce nam powiedzieć. Najpierw musimy zrozumieć, kim jest chrześcijanin z Efezu. Kościół w Efezie pod wieloma względami był pierwszy, nie ze względu na chronologię, ale na wagę. Tam, w Efezie, nauczał św. Paweł, św. Jan. Tam biskupem był Tymoteusz. Tam właśnie według tradycji Jan wziął Maryję do siebie po zmartwychwstaniu Jezusa - nauczał ks. Kowalski.

Zaznaczył, że Kościół w Efezie jest pierwszy ze względu na swoje chrześcijańskie zaangażowanie. Jest wytrwały, roztropny, pracowity. Nadawca listu - Jezus mówi temu Kościołowi: znam twój trud. Wiem, ile cię kosztuje życie chrześcijanina.

- To Kościół tych, którzy o 19 są w stanie przyjść wieczorem na katechezę. My jako Polacy jesteśmy bardzo podobno do Kościoła w Efezie. Też mieliśmy wielkiego apostoła - Jana Pawła II - mówił ks. Tomasz.

Wspomniał m.in. także Edytę Stein, wrocławiankę, siostry męczenniczki elżbietańskie oraz rodzinę Ulmów.

Niezwykle ważna okazuje się druga część listu do Kościoła w Efezie. Nadawca mówi tam o odstąpieniu od pierwotnej miłości: "Pamiętaj więc, skąd spadłeś, i nawróć się, i pierwsze czyny podejmij". 

- To trochę jak kubeł zimnej wody. Jak bardzo to wezwanie jest przejmujące. Jakie napięcie rodzi. Można wykonywać tytaniczną pracę, wytrzymywać trudy i cierpienia, i wszystko można czynić bez miłości. Ta część mówi o upadku Kościoła w Efezie. Jezus przypomina mu o jego początkach. Co sprawiło, że chrześcijanie tam zakochali się w Bogu? - pytał prelegent.

Jak zaznaczył, Kościół w Efezie nie potrzebował nawrócenia na zewnątrz. On z boku wyglądał wręcz idealnie. Potrzebował nawrócenia wewnętrznego.

- Chrześcijanin efeski nie musi się zmieniać na poziomie czynów, tego, co widać, ale powinien zmienić się w tym, czego nie widać. Chodzi o miłość, którą człowiek może przyjąć od Boga. Zapytajmy siebie, jak wygląda nasza miłość, którą daje nam Bóg? Może na początku swojej drogi doznawaliśmy zachwytu wobec tej pierwotnej miłości. A teraz? Zagubienie tego zwiększa ryzyko rutyny i aktywizmu - ostrzegał ks. Kowalski.

Na katechezie kapłan przypomniał, że Kościół w Efezie już dzisiaj nie istnieje. Nie ma już tam chrześcijan. Ani jednego adresata tego listu.

- Teraz to prowincja Turcji pod rządami muzułmańskimi. Tam już nie ma chrześcijaństwa. Kościół efeski to przestroga, ale i obietnica pełna nadziei. Na początku tej drogi synodalnej musimy sobie zdać sprawę, że mamy szansę być Kościołem zwycięskim i nie skończyć, jak Kościół w Efezie. Dlatego gromadzimy się na modlitwie i rozważaniu słowa Bożego. Czy nie potrzebujemy powrotu do tej pierwotnej miłości? - pytał kapłan.