Synod nie jest po to, żebyśmy zmieniali Kościół, ale żebyśmy my się zmieniali jako Kościół.
Spotkanie, rozmowa, poznanie się wrocławscy katolicy rozpoczynają ożywienie wspólnoty na szczeblu parafialnym.
Maciej Rajfur /Foto Gość
Za nami pierwsze rejonowe spotkania parafialnych zespołów presynodalnych. Tysiące wiernych, zaangażowanych w zbliżający się Synod Archidiecezji Wrocławskiej, zebrały się na modlitwie i integracji w 13 rejonach.
Łatwo odejść, trudniej trwać
Przygotowania do synodu weszły w fazę zasadniczą. Uformowały się parafialne zespoły, które regularnie spotykają się w swoim gronie, ale także w rejonach (kilku dekanatach). To czas poznawania się, integracji i rozeznawania. Podczas pierwszego zebrania rejonów wierni wysłuchali katechezy na podstawie Listu do Kościoła w Efezie z Apokalipsy św. Jana.
Bardzo mi zależy na Kościele. Wybuchają w nim kolejne afery, ale gdy się modliłam, przyszło mi na myśl, że łatwo jest odsunąć się i odejść z Kościoła z powodu błędów i grzechów innych. Trudniej jest zostać, być wiernym mówi Agnieszka Klejbach-Maruszewska z parafii pw. św. Michała Archanioła na wrocławskim Muchoborze Wielkim.
Na spotkaniu rejonowym zwróciła uwagę na słowa o Kościele efeskim, że jest tym pierwszym, przodującym. I ja chcę być pierwsza do Ewangelii, by czytać i przekazywać ją swoim dzieciom. Być pierwsza do budowania wspólnoty Kościoła. Dlatego zaangażowałam się w pokorze dodaje 44-latka. Spotkania rejonowe budują w niej poczucie, że nie jest sama. To ją podnosi na duchu. Wiem, że Jezus jest ze mną, ale dzięki braciom i siostrom w wierze, którzy są w łasce uświęcającej, mam dodatkową motywację, dodatkowe słowo. Razem wypełniamy wolę Boga tłumaczy pani Agnieszka.
Małgorzacie Ilińskiej z parafii pw. Odkupiciela Świata już od kilku lat na sercu leży Kościół lokalny. Swój udział w nim odczytuje w kategoriach prowadzenia Bożego. Najpierw myślałam, że muszę podjąć jakąś aktywność, np. wprowadzać zmiany w Żywym Różańcu, który prowadzę, zrobić jakąś rewolucję. Synod nie jest po to, żebyśmy my zmieniali Kościół, ale żebyśmy my się zmieniali jako Kościół mówi 58-latka.
W trakcie katechezy podczas spotkania rejonowego dotknęły ją słowa, że Listy do siedmiu Kościołów z Apokalipsy są skierowane do każdego katolika z osobna. Wcześniej je czytałam i nic do mnie nie docierało, nie przemawiały do mnie. Ale inaczej je rozkodowuję w duchu synodu. Muszę powrócić do tej pierwotnej miłości, jak Jezus nakazał chrześcijanom efeskim uważa M. Ilińska.
Najpierw modlitwa, potem dyskusja
Dla wiernych spotkania w rejonach są umocnieniem i wyraźnym znakiem, że istnieją ludzie, którym tak jak im naprawdę zależy na Kościele. Każde słowo wypowiedziane w tym gronie jest potrzebne. Traktuję je jak świadectwo zaznacza pani Małgorzata.
Krzysztof Garczarek z parafii pw. św. Maksymiliana Marii Kolbego we Wrocławiu postrzega synod jako odnowę wspólnot. Choć jesteśmy z jednej parafii, to jednak bardzo często się mijamy. Nie mamy okazji porozmawiać i pomodlić się słowem Bożym, wyrazić, co nam leży na sercu i na duszy. To jest dla mnie odkrycie, że tworzymy wspólnotę parafialną, ale te więzi są raczej skonsolidowane w grupach, a rzadko spotykamy się na forum parafii uważa 28-latek.
Chce w świetle natchnienia Ducha Świętego porozmawiać o sprawach istotnych i kluczowych dla Kościoła. Jednocześnie cieszy się, że synod zaczyna się od modlitwy i medytacji. To dobrze, że nie przychodzimy nakręceni i każdy chce coś powiedzieć, bo ma jakiś pomysł na reformę. Wtedy wszystko byłoby nieuporządkowane. Zaczynamy od powrotu do spraw pierwszych, jak usłyszeliśmy w Liście do Kościoła w Efezie. A potem możemy dyskutować uważa wrocławianin. Spotkania rejonowe są dla niego okazją, by wymienić się miłością braterską, wyjść poza utarte schematy i środowiska, w których działa na co dzień.
Agata Janiak z parafii pw. św. Alberta Wielkiego we Wrocławiu w synod zaangażowała się dzięki proboszczowi i kręgowi biblijnemu, na którego spotkania niedawno zaczęła uczęszczać. Nie mam wobec synodu oczekiwań ani wyobrażeń na jego temat. Wszystko poznaję powoli. Na razie jestem bardzo zadowolona, szczególnie z tego, że możemy się dzielić słowem Bożym. Ludzie są nastawieni do siebie bardzo pozytywnie mówi 37-latka. Podkreśla, że oczekiwania wobec Kościoła ma Bóg Stwórca i szkopuł w tym, żeby wierni z pomocą Ducha Świętego mogli do nich dotrzeć, właściwie je odczytać i potem wprowadzić w życie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.