Z Nią jest jaśniej

Agata Combik

|

Gość Wrocławski 44/2023

publikacja 02.11.2023 00:00

Gdzie paulini, tam Matka Boża. Nic dziwnego, że świętowanie 25-lecia swojej obecności we Wrocławiu zaczynają 11 listopada – dokładnie ćwierć wieku po tym, jak w kościele przy ul. św. Antoniego intronizowano kopię częstochowskiego wizerunku.

Przybyła tu w 1998 roku. Przybyła tu w 1998 roku.
Agata Combik /Foto Gość.

Rozpoczęli swoją posługę w parafii pw. św. Mikołaja (z parafialnym kościołem pw. św. Antoniego) 28 czerwca 1998 r. Kilka miesięcy potem, 11 listopada, do świątyni została uroczyście wprowadzona kopia jasnogórskiej ikony. 25 lat później, w Święto Niepodległości, rozpoczną obchody Roku Jubileuszowego. Tego dnia o 18.00 odprawiona zostanie Msza św., podczas której zaplanowano poświęcenie ikon Matki Bożej Częstochowskiej. To owoc warsztatów prowadzonych przez Galerię i Pracownię Ikon Fundacji „In Blessed Art”. Centralne uroczystości odbędą się 6 grudnia, w dniu patronalnego święta parafii, odpustu ku czci św. Mikołaja. 25 marca 2024 r. planowane są obchody 10. rocznicy ustanowienia sanktuarium Jasnogórskiej Matki Kościoła. Rok jubileuszowy zakończy się 13 czerwca, kiedy wspominany jest św. Antoni – patron kościoła.

Módl się i maluj

Warsztaty z częstochowską ikoną rozpoczęły się w święto św. Łukasza Ewangelisty, który patronuje między innymi malarzom. W pracowni Fundacji „In Blessed Art”, tuż obok paulińskiej świątyni, grupka chętnych wzięła udział w zajęciach pod kierunkiem prezesa fundacji ikonografa Huberta Kampy.

Już kilka dni potem na deskach, przy których pracowali, pojawiły się zarysy postaci Maryi i Dzieciątka, zalśniły złociste nimby. Najpierw uczestnicy warsztatów przenieśli kontury przedstawienia z szablonu na zagruntowaną deskę. – Wszystkie linie dodatkowo poprawili ostrzem, tworząc wyżłobioną rysę, by podczas malowania nie zatracić kształtów – tłumaczy H. Kampa. – Wykonali następnie złocenie nimbu za pomocą kleju olejnego i 24-karatowego złota. Wkrótce przejdą do zrobienia zielonego tła.

Gdy ich odwiedzamy, ćwiczą właśnie cieniowanie. Hubert opowiada o właściwościach szelaku (rodzaj żywicy), ochry czerwonej, sieny francuskiej, przygotowywaniu pigmentu w formie pasty i umiejętnym rozrzedzaniu go. – Półsuchym pędzlem, półsuchym! – powtarza, korygując kursantów. – W ikonie wychodzimy od ciemniejszego koloru i stopniowo rozjaśniamy go poprzez laserunki – nakładanie kolejnych warstw rozrzedzoną farbą.

Przygotowywana jest też specjalna emulsja. – To tzw. medium. Powstaje na bazie jajek. Bywa, że dodaje się wino, ocet winny lub odrobinę oliwy – mówi jedna z uczestniczek.

Obok kolorowych mikstur widać na osobnych deskach ślady rysunkowych treningów – oczu, dłoni, ust. Te elementy mogą okazać się szczególnie trudne dla nowicjuszy.

Długa droga Wskazującej Drogę

Hubert Kampa wprowadza słuchaczy w dzieje jasnogórskiego wizerunku, opierając się na książce Wojciecha Kurpika „Częstochowska Hodegetria”. Pokazuje, jak prawdopodobnie wyglądała ikona w pierwotnej wersji – takiej, jaka przed wiekami dotarła na Jasną Górę. Madonna ma na niej gładki granatowy płaszcz, za to tło jest gęsto usiane liliami. Uwagę zwracają lśniące klejnoty. – Obraz trafił do nas już uszkodzony. Badania potwierdziły na przykład dziurę, pozostałość strzały. Władysław Opolczyk nakazał wykonać dodatkowe zdobienia, w tym m.in. diamentowe, które przykryły uszkodzenia – wyjaśnia H. Kampa.

Wiadomo, że w 1382 r. Władysław, książę Opola, postanowił przewieźć obraz z zamku w Bełzie na Rusi Czerwonej do Opola. Chodziło o znalezienie dla wizerunku bezpieczniejszego miejsca, z dala od napaści tatarskich. Ponoć kiedy podczas podróży zatrzymał się na odpoczynek w Częstochowie, w pobliżu kościółka na Jasnej Górze, Matka Boża wyraźnie dała znać, że tu Jej obraz ma pozostać (według podań konie wiozące wizerunek nie chciały ruszyć z miejsca). Tak się stało. Otoczyli go opieką paulini, sprowadzeni na jasnogórskie wzgórze z Węgier w 1382 roku.

Zgodnie ze starą tradycją, ikona wykonana została przez św. Łukasza, na deskach ze stołu w Nazarecie. Święta Helena miała w IV wieku przewieźć obraz do Konstantynopola, skąd powędrował dalej, w końcu trafiając na bełski zamek.

– Badania nie potwierdzają pochodzenia obrazu z terenów Ziemi Świętej. Wykonany został na lipowych deskach, które tam nie występują. Nosi ślady stylistyki włoskiej; mógł powstać w Italii, Hiszpanii – mówi H. Kampa. Dodaje, że na drodze wędrówki ikony mogły się znaleźć Krym, Wołyń.

Jest to ikona w typie hodegetrii – z postacią Maryi, która prowadzi, pokazuje drogę. – Daleko odeszła jednak od wzorca bizantyjskiego, widać wpływy europejskie. Matka Boża ma zmrużone oczy, usta jak u osoby mówiącej, co w ikonografii bizantyjskiej się nie zdarzało – zauważa H. Kampa.

Czy opowieść o roli św. Łukasza w malowaniu obrazu Matki Bożej należy definitywnie włożyć między legendy? Nawet jeśli w sensie dosłownym nie dotknął obrazu pędzlem, to jednak pozostaje przecież poniekąd portrecistą Maryi: to on, dokładniej niż inni, odmalował Jej wizerunek na kartach Ewangelii.

Raniona, kradziona,w stole ukryta

Dzieje wizerunku jasnogórskiego były niezwykle burzliwe. W 1430 r. podczas napadu rabunkowego cudowny obraz został zniszczony – pozbawiony ozdób, pocięty szablą, połamany. Zgodnie z tradycją, w miejscu, gdzie go odnaleziono, wytrysnęło źródełko. Z czasem obok niego wzniesiono kościół św. Barbary. Zniszczoną ikonę paulini przywieźli do Krakowa, gdzie o jej odrestaurowanie zadbał sam Władysław Jagiełło.

Hubert wyjaśnia, że pierwotna ikona wykonana była techniką enkaustyczną, w której spoiwem dla barwników jest wosk pszczeli. Kiedy poddawana była gruntownej renowacji, trudno było malować coś na takiej powierzchni. Ostatecznie na dawne deski naklejono płótno i obraz od nowa namalowano – wtedy już temperą. Rysy wyżłobione na starej desce odcisnęły swój ślad na nowym płótnie. Z czasem dodatkowo jeszcze je wyeksponowano. Madonna pozostaje zraniona.

Na przestrzeni wieków różnie prezentował się Jej płaszcz. Był czas, gdy pokrywało go mnóstwo metalowych gwiazdek. – Wiemy, że przed restauracją przeprowadzoną w latach 20. ubiegłego wieku, twarze Matki Bożej i Dzieciątka były tak pociemniałe, że Ich rysy pozostawały niewidoczne. Było to związane z zastosowanym pokostem, z pokrywającą obraz sadzą – mówi ikonograf. Dodaje, że na ikonie odnaleziono w sumie ponad 300 gwoździ – pozostałość po przytwierdzanych do niej blachach, ozdobach.

Wspomina, że obraz przetrwał II wojnę światową ukryty w zabytkowym, ręcznie robionym stole znajdującym się w bibliotece klasztornej. – Hitlerowcy chcieli go wynieść, ale nie mieścił się w drzwiach. Zamierzali przepiłować go na pół, ale paulini przekonali ich, że stół jest zbyt cenny, by go przecinać – opowiada. – Tym sposobem ikona ocalała.

Uczestnicy warsztatów – poprzez farby, kształty i zawiłości historyczne – doświadczają spotkania z Matką i Jej Synem. Po to paulini wprowadzili tu jasnogórski wizerunek. Taka jest ich misja. „Można powiedzieć, że ta łaska Jasnej Góry stała się wspólnym charyzmatem całego waszego zakonu” – mówił im Jan Paweł II w 1983 r. „Macie być szafarzami, wyrazicielami tej miłości, którą Bóg Przedwieczny przez Matkę swego Syna na tym miejscu, zwłaszcza na tym miejscu, chce obdarzać synów i córki narodu polskiego, a także jakże licznych pielgrzymów spoza granic Polski”.

Jego światło jest w Niej

– Malowanie ikony to wchodzenie w bliższy kontakt z przedstawianą postacią. Patrząc na fotografię, nie da się nie myśleć o osobie, która jest na zdjęciu. Tu jest podobnie – mówi Monika. – Nawiązujemy szczególną więź z Maryją, którą malujemy. Wchodzimy w przestrzeń modlitwy, spotkania. Gdy powstaje ikona, nakładane są kolejne warstwy farby – więc kilka razy wykonujemy ten sam ruch, powtarzamy kształt oczu, nosa, rąk… Te kształty zapadają w pamięć. A choć malujemy tę samą Matkę Bożą, każdy widzi Ją nieco inaczej.

W grupie są i początkujący, i osoby, który już miały do czynienia z ikonami. Monika, na co dzień parająca się naukami ścisłymi, nie ma, jak mówi, wykształcenia artystycznego, ale kontakt ze sztuką sprawia jej wielką radość. – To dla mnie zaproszenie do modlitwy – mówi

Siostra Maria Teresa, nazaretanka z Wrocławia, próbowała już na własną rękę zajmować się ikonami, ale z czasem postanowiła podejść do tematu bardziej profesjonalnie. – Szczególnie ważny jest dla mnie właśnie wizerunek jasnogórski – podkreśla. – To poprzez niego nawiązałam bliższą relację z Matką Bożą, zainteresowałam się ikonami.

Papież w 1983 r. mówił paulinom o pełnym światła, jasnym znaku Matki – Niewiasty obleczonej w Słońce (Ap 12,1), Oblubienicy Ducha Świętego, zwycięskiej w zmaganiach z siłami ciemności. „Właśnie w czasach tego wielkiego zmagania (…) potrzebne jest potężne, potężniejsze niż kiedykolwiek, promieniowanie mocy Ducha Świętego przez Najczystszą Oblubienicę. I wy, drodzy bracia, znajdujecie się jak gdyby na drodze tego promieniowania: ono przez was przechodzi, ono się włącza w waszą posługę, stanowi tej posługi codzienną treść”.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.