To budzi niesmak

Karol Białkowski

|

Gość Wrocławski 45/2023

publikacja 09.11.2023 00:00

Wrocławscy radni uchwałą z 20 października zaapelowali do rządu o umożliwienie zaprzestania finansowania lekcji katechezy z budżetu miasta. O komentarz poprosiliśmy rzecznika archidiecezji wrocławskiej ks. Rafała Kowalskiego.

Kapłan ma żal do rajców, że piętnują wierzących uczniów, ale również katechetów. Kapłan ma żal do rajców, że piętnują wierzących uczniów, ale również katechetów.
Karol Białkowski /Foto Gość

Argumentem dla uchwały były dane, które mówią o tym, że w stolicy Dolnego Śląska na lekcje katechezy uczęszcza 48 proc. wszystkich uczniów, a tylko 18 proc. uczniów szkół średnich. Utrzymanie nauczycieli religii wyliczono na 13 mln zł, z czego tylko 8 mln pokrywają państwowe subwencje, a 5 mln dokłada miasto. „Za” głosowało 14 radnych, „przeciw” było 12, a dwóch wstrzymało się od głosu. „Jako samorząd zmuszony do szukania oszczędności, zachowując tak duże środki z organizacji lekcji religii, będziemy mogli przeznaczyć ten kapitał bezpośrednio na zadania budżetowe dla naszych mieszkańców” – czytamy w uchwale.

Stygmatyzacja i presja

– Ta uchwała zmienia wszystko, a zarazem nic – enigmatycznie rozpoczyna ks. Kowalski. Podkreśla, że od strony prawnej i praktycznej nic się nie zmieni – lekcje religii są w szkole i będą dalej finansowane. – Zmienia się bardzo dużo od strony symbolicznej. Uchwała pokazuje, że przedstawiciele wrocławian w Radzie Miasta de facto mówią: „Nie widzimy miejsca dla lekcji religii w szkole”. To jest jasne stanowisko – przekonuje. Skąd takie podejście? – Ze zrozumieniem podszedłbym do sprawy, gdyby radni miasta wystosowali apel do rządu o zwiększenie subwencji oświatowej, bo brakuje im na utrzymanie szkół i pensje dla nauczycieli. Natomiast wybieranie jednego przedmiotu i wskazywanie go jako „winowajcy” tego, że brakuje pieniędzy, jest niedorzeczne – dodaje.

Ksiądz Kowalski skandaliczną nazywa argumentację, że to przez katechezę szkoły są niedofinansowane, że Wrocław biednieje, a zaoszczędzone pieniądze można przeznaczyć np. na dożywianie dzieci. – Uważam to za bardzo krzywdzące. Uczniowie, którzy uczęszczają na lekcje katechezy, są już wystarczająco stygmatyzowani – przekonuje. Przytacza też historię, jaką usłyszał od mamy pewnej licealistki, która „z ulicy” przyszła na Papieski Wydział Teologiczny i prosiła, aby uczelnia zorganizowała warsztaty dla młodzieży o tym, jak bronić swojej wiary. – Opowiadała, że jej córka i koleżanki są poddawane ogromnej presji przez uczniów, którzy z katechezy zrezygnowali. Dziewczyny niejednokrotnie usłyszały nieprzychylne uwagi pod adresem kleru, afer i tego, że uczestnicząc w lekcjach religii, popierają patologie. To pokazuje, że możliwe jest, iż są osoby, które z obawy przed odrzuceniem i wykluczeniem wypisują się z katechezy. To jednak nie oznacza, że straciły wiarę – przekonuje.

Wygoda, a nie wybór?

Ksiądz Kowalski przypomina, że katecheza jest przedmiotem nieobowiązkowym. Stąd wybór „chodzić czy nie” nie zawsze jest związany z realnym odrzucaniem szkolnych lekcji religii. Decyzji o rezygnacji z katechezy sprzyja takie ustawianie jej w planach zajęć, że jest ona na początku lub na końcu całego harmonogramu. – I dzieje się tak z wielu różnych powodów – czasem może być to wygoda związana na przykład z dojazdami. Tymczasem nikt nie dyskutuje, czy można podobną praktykę zastosować w stosunku do angielskiego, polskiego czy matematyki. Zupełnie inaczej byłoby, gdyby wybór dotyczył religii i etyki, ale nie zakładałby, że jest możliwość rezygnacji i z jednego, i z drugiego – przekonuje.

Ksiądz rzecznik zwraca uwagę na jeszcze jeden aspekt. Podkreśla, że katecheci są równoprawnymi nauczycielami, przechodzącymi pełną ścieżkę rozwoju jak każdy inny przedmiotowiec. – Wskazywanie ich jako winnych, że to przez ich pracę budżet przeznaczony na edukację się nie spina, jest nieuczciwe. Przypomina to trochę wskazywanie kozła ofiarnego – zaznacza. Nie zatrzymuje się jednak na krytyce, ale daje wskazówkę, w jaki sposób powinni zareagować wierni. – Trzeba robić swoje. Jako Kościół powołani jesteśmy do głoszenia Ewangelii. Siła chrześcijaństwa leży w pokorze i miłości – podkreśla.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.