Otwórz nie tylko drzwi, ale i serce

Maciej Rajfur

|

Gość Wrocławski 51/2023

publikacja 21.12.2023 00:00

Parafie archidiecezji wrocławskiej przyjmują różne systemy wizyty duszpasterskiej. Nie zmienia to jednak istoty tzw. kolędy.

Kapłan, który przychodzi, przynosi błogosławieństwo samego Boga. Kapłan, który przychodzi, przynosi błogosławieństwo samego Boga.
Maciej Rajfur /Foto Gość

Okres odwiedzania domów wiernych przez kapłanów odbywa się po świętach Bożego Narodzenia. W niektórych parafiach już w Adwencie trwały zapisy, ponieważ księża przychodzą jedynie na zaproszenie. W innych uskuteczniają tradycyjne pukanie od drzwi do drzwi. Warto więc trzymać rękę na pulsie i zorientować się, jak to się odbywa w naszej lokalnej społeczności.

Każdy ma swój sposób

W parafii katedralnej pw. św. Jana Chrzciciela zapisy na kolędę trwały praktycznie przez cały Adwent – poprzez papierowe zaproszenie albo formularz internetowy. – Zostawiliśmy ten tryb po pandemii koronawirusa, ponieważ się u nas sprawdził. Nasza parafia ma dużo mieszkań pod wynajem, jest spory transfer ludności. Mieszkańcy często się zmieniają, co widzimy na przestrzeni ostatnich 10 lat. Zapisy nam ułatwiają przeprowadzenie wizyty duszpasterskiej. Przychodzimy do ludzi, którzy tego sobie rzeczywiście życzą i ta wizyta ma inny charakter. Taki bardziej świadomy i osobisty – przyznaje ks. kan. Paweł Cembrowicz, proboszcz parafii katedralnej.

Inaczej jest np. w parafii św. Antoniego na wrocławskich Karłowicach. Tam franciszkanie podjęli decyzję, że będą chodzić bez zapisów i pukać od drzwi do drzwi. Wcześniej publikują harmonogram ulic. Trzeba po prostu wcześniej sprawdzić i być gotowym. Z kolei w parafii pw. św. Wawrzyńca we Wrocławiu klaretyni realizują dwie formy – wizyta duszpasterska z kolędą na zaproszenie wiernego (podobnie jak w katedrze) albo/i udział w Mszy św. w intencji mieszkańców danej ulicy.

Natomiast w parafii pw. Trójcy Świętej na Krzykach dzień wcześniej ministrant zapowiada w mieszkaniach i domach kolędę oraz sprawdza, kto chce ją przyjąć. I następnego dnia prowadzi pod te adresy księdza. Parafia również podaje ogólny harmonogram wizyt. Ze względu na powstanie wielu nowych lokali na tym osiedlu księża na Krzykach prowadzą w przypadku nowych bloków zapisy.

Potrzebne obu stronom

W archidiecezji wrocławskiej nie ma narzuconego systemu organizacji tzw. kolędy. – Wręcz przeciwnie – zachęcamy proboszczów, by wraz z radami parafialnymi ustalili konkretną organizację wizyty duszpasterskiej, najwłaściwszą dla danej wspólnoty parafialnej. Niektóre parafie mają nawet swoje aplikacje na smartfony, przez które można się zapisywać. Nowością, która pojawia się coraz częściej, jest możliwość zaproponowania przez wiernego konkretnego terminu wizyty z ujęciem całego dnia. Niektórzy nawet sugerują, że mogą to być godziny do południa, co jest lepsze np. dla ludzi starszych czy tych, którzy bardzo różnie pracują. Niekoniecznie wtedy kolęda odbywa się po południu – mówi ks. Rafał Kowalski, rzecznik wrocławskiej kurii.

Podkreśla, że wizyta jest potrzebna obu stronom. Zarzuca się bowiem księżom, że żyją w swoim świecie i nie rozumieją problemów „zwykłych” ludzi. I nadarza się okazja, by je poznać. Po drugie – świeccy coraz częściej mają zastrzeżenia, uwagi czy swoje pomysły na różne sprawy w parafii. Pojawia się możliwość, by porozmawiać o nich z kapłanem. – Kolęda jest również po to, by się po prostu poznać. Myślę, że często ludzie stykają się jedynie z obrazem księdza i Kościoła, jaki kreują media, a ten operuje na szkodliwych stereotypach. Odwiedziny kapłana w naszym domu mogą przełamać bariery. Nie bójmy się stawiać mu nawet trudnych pytań, które w nas są – zachęca prorektor Papieskiego Wydziały Teologicznego.

Koperta nas niepokoi?

Nic nie jest w stanie tak skutecznie pokonać barier, uprzedzeń, lęków czy po prostu sprawić, że lepiej się poznamy, jak spotkanie. Najważniejszymi punktami wizyty duszpasterskiej są wspólna modlitwa i błogosławieństwo domu oraz domowników. Dla ludzi wierzących to bardzo ważny element. Choć dla niektórych najistotniejszą sprawą okazuje się... ofiara. Niepotrzebnie na tym skupiają swoją uwagę.

Jeśli ktoś patrzy na wizytę przez pryzmat koperty i pieniędzy dawanych księdzu, to ma zakrzywiony obraz tej sytuacji. – To tak, jakby opisywać mecz Realu Madryt z Barceloną przez pryzmat koloru krzesełek na trybunach. Wiemy, że istotą sportowych zawodów jest to, co się dzieje na boisku i atmosfera, a nie kolor krzesełek – obrazuje ks. Rafał. I podkreśla, że w programie wizyty duszpasterskiej nie ma składania ofiary pieniężnej. To tradycja, która się przyjęła z dobrej woli i otwartego serca wiernych. – Można, ale nie trzeba. Uspokajam – bez ofiary kolęda też się odbędzie. Tutaj ważny jest cel, a nie kwota, którą chcemy dać – podsumowuje.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.