Tajemnice Dzieciątka

Agata Combik

|

Gość Wrocławski 51/2023

publikacja 21.12.2023 00:00

Leży w srebrnej kołysce, z paluszkiem na ustach, na co dzień ukryte w zakrystii bazyliki trzebnickiej. Podczas świąt uroczyście wkracza do klasztoru boromeuszek, gdzie dzieje się mnóstwo bożonarodzeniowych cudów.

Wszystkie pierniczki zdobione były własnoręcznie. Wszystkie pierniczki zdobione były własnoręcznie.
Agata Combik /Foto Gość

Sekrety małego Jezusa wiążą się, jak większość spraw w Trzebnicy, ze św. Jadwigą. – Miała ona figurkę Dzieciątka, wykonaną z kości słoniowej. Jak głosi przekaz, modliła się pewnego razu przy niej w noc Bożego Narodzenia, prosząc, by Jezus objawił jej dokładną godzinę swojego przyjścia na świat. Legenda głosi, że Dzieciątko zapłakało, ujawniając tym samym czas narodzin, ale zaraz położyło palec na ustach, nakazując Jadwidze dochowanie tajemnicy – opowiada s. Natanaela Dziubata, przełożona generalna Kongregacji Sióstr Miłosierdzia św. Karola Boromeusza w Trzebnicy.

Z siostrzaną czułością

Co prawda, oryginalna figurka księżnej została zniszczona w czasie pożaru, lecz w XV lub na początku XVI w. wykonano nową, glinianą. W XVII w. ksieni cysterek nakazała dodatkowo zrobić dla Dzieciątka kołyskę. Srebrny, pozłacany mebelek to dzieło wrocławskiego złotnika Pawła Hedelhofera Młodszego. Cysterki natomiast w swoim warsztacie hafciarskim przygotowały piękną „pościel” dla małego Zbawiciela, ozdobioną misternym haftem głębokim.

Wszystko to wpisywało się w kult Dzieciątka krzewiony przez cystersów, potem także przez franciszkanów. Wiadomo, że zakonnice modliły się Litanią do Dzieciątka Jezus. Gdy w związku z kasatą zakonów w państwie pruskim cysterskie mniszki musiały opuścić w XIX w. trzebnicki klasztor, ukryły kołyskę w zakrystii kościelnej. Ocalała. Kiedy w ich miejsce do Trzebnicy przybyły w 1861 r. boromeuszki, podjęły dawne tradycje kultu Dzieciątka. Być może zresztą przyczynił się do tego ówczesny proboszcz trzebnicki, były cysters. Mały Pan Jezus znów otoczony został siostrzaną serdecznością.

– Przychodzimy procesyjnie do bazyliki po kołyskę z Dzieciątkiem, dawniej w Wigilię, obecnie od kilku lat w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia. Przenosimy kołyskę do klasztoru, gdzie przebywa do 2 lutego. Modlimy się w tym czasie zwłaszcza w intencji rodzin, dzieci poczętych, za wszystkie dzieci i młodzież. Ten obyczaj to zarazem symbolicznie wyrażona troska o życie – podkreśla s. Natanaela.

U boromeuszek znajduje się także inne bożonarodzeniowe „cudo” – piękna szopka autorstwa Brunona Tschötschela z 1933 roku. Niegdyś na czas świąteczny przenoszona była do zakonnej kaplicy, dla której została przygotowana. Obecnie jest dostępna przez cały rok w muzeum klasztornym. – Została wykonana specjalnie dla boromeuszek. Widać tu św. Karola Boromeusza, a także św. Franciszka, którego regułą żyjemy. Stajenka została przedstawiona na tle kamienic wrocławskich, w scenerii śląskiego krajobrazu – opowiada s. Dionizja, opiekująca się muzeum. – Oprócz sceny Narodzenia rzeźbiarz ukazał również rzeź niewiniątek i ucieczkę do Egiptu, a także karczmarza, który nie ugościł Świętej Rodziny.

Muzeum, gdzie nie brak także innych bożonarodzeniowych eksponatów, zwiedzać można w zgłoszonych wcześniej grupach 10–30-osobowych.

Zapachniało piernikami

Stare mury klasztorne pamiętać muszą niezliczone procesje, podczas których zakonnice ze świecami wędrowały krużgankami z figurką Dzieciątka w kołysce, ale także mnóstwo wigilijnych wieczerzy, przedświątecznych przygotowań. W tym roku uczestnicy bożonarodzeniowych warsztatów mieli niecodzienną okazję, by zajrzeć do kuchni klasztornej. – Na pewno służy boromeuszkom co najmniej 100 lat i powstało w niej wiele bożonarodzeniowych smakołyków. W tym roku po raz pierwszy podczas warsztatów dzieci piekły tu pierniki. Zamierzamy tę tradycję podtrzymać – mówi Krystyna Klamińska, prezes Fundacji dla Ratowania Klasztoru św. Jadwigi Śląskiej „By służyć”. Dodaje, że zapewne mnóstwo świątecznych potraw powstało w ciągu wieków z zapasów gromadzonych w średniowiecznym cellarium, czyli spiżarni, zachowanej w północnym skrzydle klasztoru. Może sama Jadwiga przynosiła stamtąd przysmaki na świąteczny stół? W grudniu tego roku całe rodziny uczestniczyły w klasztornych warsztatach, najpierw wykonując adwentowe wieńce, a potem pierniczki i stroiki. Dzieci przygotowywały również rysunki o tematyce bożonarodzeniowej, które stworzyły miniwystawę w sali „Immaculata”, dostępną do 6 stycznia. U sióstr boromeuszek spotkały się ze św. Mikołajem, który przybył w towarzystwie aniołka i niedźwiadka. Lilianna Sicińska, koordynatorka projektów realizowanych w klasztorze, tłumaczy, że dzieci, ich rodzice i dziadkowie mogli uczestniczyć w całym procesie przygotowywania pierniczków, począwszy od formowania ciasta, a także własnoręcznie ozdabiać te już upieczone. Były pomyślane jako dar dla osób samotnych, potrzebujących wsparcia. – Robienie razem czegoś pozytywnego jest bardzo integrujące – mówił pan Marcin, który wziął udział w spotkaniu razem z żoną, dwójką dzieci i ich dziadkami. Pan Damian ozdabiał pierniczki z trojgiem dzieci. – Zrobiłem serduszko, piernika-rękawiczkę i aniołka – tłumaczył jego synek Antoś.

Daj się otulić

Siostra Natanaela wyjaśnia, że nie brak osób, którym siostry przekazać mogą świąteczne podarki, nie tylko w prowadzonym przez nie ZOL. – Od Niedzieli Miłosierdzia tego roku codziennie wydajemy potrzebującym ciepłą zupę (można posiłek spożyć na miejscu lub zabrać do domu), umożliwiamy skorzystanie z kąpieli, wypranie swoich ubrań – mówi. – Można również otrzymać, jeśli jest taka potrzeba, świeże, czyste rzeczy. Jest duże grono zainteresowanych taką formą pomocy, obecnie ok. 40 osób. Są to ludzie zmagający się z ubóstwem, niektórzy z bezdomnością. Do kilku osób w Trzebnicy i w okolicach dojeżdżamy z ciepłym posiłkiem. Teraz jesteśmy na etapie szukania łóżek dla dwóch panów, którzy mieszkają w swoich domach, ale wymagają opieki.

Pierniczki przeznaczone zostały dla tych, którym na co dzień na różne sposoby siostry pomagają. – Zaprosiłyśmy ponadto wszystkich naszych podopiecznych przed świętami na wieczerzę wigilijną, organizowaną we współpracy z gminą i z opieką społeczną. Chciałyśmy, by zakosztowali rodzinnego, świątecznego klimatu. Przygotowałyśmy dla naszych gości upominki – dodaje siostra.

Przychodzący na świat Jezus jest w Trzebnicy otaczany troską nie tylko w znaku figurki, ale i w ludziach, którzy tu są z sercem przyjmowani. Dodatkowo każdy otulony zostaje siostrzaną modlitwą. – W każdy wtorek o 17.00 w kaplicy na parterze klasztoru siostry odmawiają Różaniec w powierzonych im intencjach, które są na początku odczytywane – mówi L. Sicińska. – Można je składać zarówno w skrzynce na intencje znajdującej się kaplicy, jak i esemesem lub mailem dostępnym na stronie klasztoru (boromeuszki.pl).

Do kaplicy na parterze klasztoru można wejść, przechodząc przez Kawiarnię św. Jadwigi – zajrzeć i porozmawiać z Dzieciątkiem, przekazującym w ciszy swoje tajemnice.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.