Ład w książkach i w życiu

Agata Combik

|

Gość Wrocławski 01/2024

publikacja 04.01.2024 00:00

Minęła 40. rocznica śmierci bp. Wincentego Urbana. Duszpasterz i historyk, przyjaciel prostych ludzi i miłośnik archiwaliów był tytanem pracy, wiernym codziennej rozmowie z Bogiem. Inspirować może nie tylko kapłanów.

Sylwetka biskupa została przypomniana podczas konferencji naukowej, organizowanej w Grodźcu k. Opola i we Wrocławiu, z udziałem m.in. PWT i Obserwatorium Społecznego. Sylwetka biskupa została przypomniana podczas konferencji naukowej, organizowanej w Grodźcu k. Opola i we Wrocławiu, z udziałem m.in. PWT i Obserwatorium Społecznego.
Materiały organizatorów

Wincenty Urban przyszedł na świat w Grodzisku Dolnym w pobliżu Leżajska 13 lutego 1911 r. Zmarł 13 grudnia 1983 r. we Wrocławiu. Pracował na Kresach, potem, jako repatriant, na Śląsku Opolskim i we Wrocławiu. 7 lutego 1960 r. otrzymał z rąk prymasa Stefana Wyszyńskiego święcenia biskupie. Była to pierwsza sakra we wrocławskiej katedrze po II wojnie światowej.

Wychował się w bardzo ubogiej rodzinie, w jednoizbowej chałupie. Po zakończeniu nauki w pobliskiej szkole podstawowej zdał pomyślnie egzamin do gimnazjum w Leżajsku. Wspominał potem, jak po egzaminacyjnych trudach wracał z mamą piechotą do domu 13 km, bo pociągu już o tej porze nie było, a nikt z gospodarzy jadących furmankami nie wziął ich na wóz. Długie dojazdy do szkoły oznaczały konieczność odrabiania lekcji w zatłoczonej poczekalni kolejowej i wieczorną naukę przy lampie naftowej. Latem mógł zasiąść przy książkach dopiero po pracy w gospodarstwie, w którą tym bardziej musiał się angażować po śmierci ojca w 1925 roku. Po maturze rozpoczął formację w seminarium duchownym we Lwowie, a zarazem studia na lwowskim uniwersytecie. Jako kleryk propagował wychowanie do trzeźwości, m.in. jako prezes Koła Abstynentów.

Po święceniach kapłańskich (28 czerwca 1936 r.) pracował najpierw w Sokolnikach. Wiele uwagi poświęcał duszpasterstwu młodzieży z Akcji Katolickiej, ale zorganizował też np. kursy koszykarski i ogrodniczy. Posługę pełnił następnie w Biłce Szlacheckiej, w Kamionce Strumiłowej, a od września 1940 r. znów w Biłce – jako administrator parafii. Z tego czasu pochodzi relacja o Żydach ukrywających się w stodole przy plebanii, którym ks. Wincenty codziennie zanosił jedzenie. Opuścił Biłkę jako repatriant, razem z ostatnią wyjeżdżającą grupą parafian.

W październiku 1946 r. został kierownikiem Archiwum i Muzeum Archidiecezjalnego oraz Biblioteki Kapitulnej we Wrocławiu. W 1947 r. obronił doktorat z historii Kościoła. Był wykładowcą w seminariach duchownych i nie tylko. Gdy w marcu 1974 r. zmarł kard. Bolesław Kominek, przez niemal 2 lata zarządzał archidiecezją jako wikariusz kapitulny. Wielu widziało w nim odpowiedniego kandydata na następcę abp. Kominka. Ostatecznie, po odrzucaniu przez ówczesne władze państwowe kolejnych osób proponowanych przez Kościół, ordynariuszem wrocławskim został bp Henryk Gulbinowicz.

Jak wspomina ks. Józef Mandziuk w swojej „Historii Kościoła katolickiego na Śląsku”, był człowiekiem ogromnej prawości. W 1955 r. został pozbawiony na pewien czas możliwości wykładania we wrocławskim seminarium za odmowę podpisania listu protestacyjnego przeciw papieżowi Piusowi XII. Studentów mobilizował do pilnej nauki (znane były jego „szybkie kartkówki”). Przez 37 lat (!) służył jako kapłan i wykładowca elżbietankom. U początku tej posługi była krótka rozmowa z s. Romulą, którą spotkał na Ostrowie Tumskim 4 listopada 1946 roku. Wkrótce codziennie zaczął odprawiać w kaplicy sióstr Msze Święte o 5.30. Przychodził tam dzień w dzień już na 5.00, na modlitwę brewiarzową. Jeszcze przed święceniami kapłańskimi postanowił, że brewiarz odmawiać będzie przed Najświętszym Sakramentem i był temu wierny (np. o 14.00 modlił się w katedrze, a jeśli w tym czasie był w podróży, kierowca zatrzymywał się mniej więcej o tej porze przy najbliższym kościele). Był zwolennikiem żelaznej konsekwencji, jeśli chodzi o plan dnia. Codziennie wstawał o 4.30, nawet jeśli do północy przesiadywał nad archiwaliami, kontynuując pracę naukową.

Każdemu odpisywał na listy, i to natychmiast. Był wierny przyjętym zobowiązaniom. Kiedyś w Bardzie Śl. odprawił Mszę św. i głosił kazanie, mimo że w drodze do kościoła złamał nogę w stopie. Był miłośnikiem porządku (mawiał, że „książka postawiona na niewłaściwym miejscu jest książką straconą”). Powtarzał, że „niczego nie należy czynić kosztem modlitwy”.

– Jeśli dzisiaj za Janem Pawłem II chętnie powtarzamy, że Wrocław jest „miastem spotkań”, to w moim przekonaniu bp. Urbana można nazwać „człowiekiem spotkania”, bo w swojej posłudze duszpasterskiej, naukowej służył spotkaniu dziedzictwa Kresów z dziedzictwem ziemi śląskiej – mówił abp Józef Kupny w czasie konferencji poświęconej bp. Wincentemu.

Biskup Urban spoczął w krypcie wrocławskiej katedry.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.