Zamieszkał z Jezusem w Jego domu i zapraszał do niego innych

Agata Combik Agata Combik

publikacja 14.01.2024 19:38

Tym domem był wrocławski Kościół, w którym służył kobietom potrzebującym pomocy. O przesłaniu płynącym z życia sługi Bożego ks. Jana Schneidera mówił bp Jacek Kiciński w kościele pw. Najświętszego Imienia Jezus.

Zamieszkał z Jezusem w Jego domu i zapraszał do niego innych - Jego styl duszpasterzowania można nazwać "duszpasterstwem obecności" - mówił o ks. Janie bp Jacek Kiciński. Agata Combik /Foto Gość

W kościele tym, gdzie ks. Jan przez 22 lata był duszpasterzem, biskup przewodniczył uroczystej Mszy św. z okazji 200. rocznicy urodzin założyciela Zgromadzenia Sióstr Maryi Niepokalanej.

Zdjęcia:

Biskup Jacek zwrócił uwagę na opis powołania pierwszych uczniów, opisany w Ewangelii św. Jana - scenę, gdy przyszli apostołowie idą za Jezusem, zachęceni słowami św. Jana Chrzciciela. - Powołanie jest drogą, która ma konkretne etapy - zauważył.

Najpierw rodzi się w uczniach pragnienie pójścia za Jezusem, którego zobaczyli, potem następuje dialog z Nim. - Jezus pyta: "Czego szukacie?". Oni odpowiadają swoim pytaniem, pytaniem swojego serca: "Gdzie mieszkasz?". "Chodźcie, a zobaczycie" - mówi Jezus. Następuje wówczas kolejny etap: idą za Nim i tego dnia zostają u Niego. Efektem tego kroku jest świadectwo wiary. Mówią: "Znaleźliśmy Mesjasza". Następnie ma miejsce powołanie Piotra - opisywał biskup.

Podkreślił, że zadaniem wszystkich idących za Panem jest być z jednej strony podobnym do Jana Chrzciciela, który wskazuje na Jezusa, nie zatrzymując na sobie, z drugiej - pozostawać nieustannie uczniem Pana.

- On i nas pyta, czego szukamy, jakie są nasze pragnienia, oczekiwania. Czy chcemy iść za Jezusem, zobaczyć, gdzie mieszka, być w Jego domu z Nim? - mówił. - Jezus chce nas zaprosić do swojego domu, to znaczy, że chce wejść z każdym z nas w osobową relację - wyjaśniał bp Kiciński. - Do domu nie zaprasza się kogoś obcego, ale bliskiego, do kogo ma się zaufanie. On traktuje nas jak bliskich, jak swoją rodzinę. Zaprasza do swojego domu, a w tym domu nie ma dla nas tajemnic.

Zauważył, że uczniowie musieli w domu Jezusa doświadczyć czegoś szczególnego, skoro potem ich świadectwo było tak żarliwe. - Czy my dziś możemy powiedzieć: "Znaleźliśmy Mesjasza"? Czy my dziś przyprowadzamy innych do Jezusa? On zaprasza nas do swojego domu, a tym domem jest Kościół - mówił, wpisując w ten kontekst życie ks. Schneidera.

Założyciel marianek wskazywał na Jezusa, nie przesłaniając Go sobą, jak Jan Chrzciciel, który był patronem kapłana. Jednocześnie sam do końca życia pozostał uczniem Jezusa. Zamieszkał z Nim w Jego domu, którym jest Kościół wrocławski, i innych do tego domu przyprowadzał. Tam, gdzie pełnił swoją posługę, można było usłyszeć jego głos: "Znaleźliśmy Mesjasza". Był z ludźmi. Dostrzegał ubogich, a zwłaszcza kobiety znajdujące się w trudnej sytuacji.

- Możemy od niego się uczyć, jak rozpoznawać znaki czasu i jak na nie odpowiadać - mówił biskup. - Prośmy dziś w tej świątyni, w której był pasterzem, by nigdy nie zabrakło ludzi, których życie będzie, na wzór ks. Schneidera, opowieścią o Bożym miłosierdziu.

Przed Mszą św. trwało czuwanie modlitewne, podczas którego odmawiana była m.in. Koronka ks. Jana Schneidera do Najświętszej Maryi Panny Niepokalanie Poczętej o czystość duszy i ciała. Jej tekst oraz koronkę wykonaną z koralików otrzymał każdy uczestnik spotkania.


O ks. Janie Schneiderze w papierowym wydaniu "Gościa Wrocławskiego" nr 3 na 21 stycznia.