Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela

Maciej Rajfur Maciej Rajfur

publikacja 11.02.2024 19:40

- Nie znam takiego małżeństwa, które codziennie modliłoby się za siebie, chodziłoby razem na niedzielną Mszę, przystępowałoby do Komunii św., a raz w miesiącu do sakramentu pokuty, i by się rozpadło - mówił bp Jacek Kiciński z okazji Światowego Dnia Małżeństwa.

Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela Żony i mężowie zebrani na modlitwie odnowili przyrzeczenia małżeńskie. Maciej Rajfur /Foto Gość

Po raz czwarty odbyły się diecezjalne obchody Światowego Dnia Małżeństwa. Ich kulminacją była Msza św. pod przewodnictwem bp. Kicińskiego. W czasie liturgii małżeństwa na środku kościoła odnowiły uroczyście przyrzeczenia małżeńskie, a niektóre z nich zobowiązały się do regularnej modlitwy za małżeństwa zagrożone rozpadem. Chodzi o odmawianie Koronki do Świętej Rodziny. Duchowe wsparcie potrwa aż 90 dni.

- Bóg w swojej nieskończonej miłości stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo. I powołał go do miłości. Człowiek, który doświadcza Bożej miłości, tą miłością żyje i potrafi nią dzielić się z innymi. Bóg stworzył człowieka mężczyzną i niewiastą, i powołał ich do szczęścia. A szczęście człowieka ma swoje źródło w miłości Boga. Bóg dał człowiekowi na początku raj - harmonię miłości do Boga, drugiego człowieka i innego stworzenia. Powierzył też człowiekowi bardzo ważne zadanie: kontynuujcie to, co Ja zacząłem. Kochajcie się, czuwajcie, doglądajcie i pielęgnujcie to, co wam dałem - mówił w homilii bp Kiciński.

Wrócił do historii z ogrodu Eden, kiedy człowiek dał się uwieść słowu szatana i postawił siebie w miejsce Boga. - Człowiek w raju uległ pokusie egoizmu, bycia niezależnym. Efekt był natychmiastowy - odejście do Boga przyczyniło się do odejścia od drugiego człowieka. Rozerwanie więzi z Bogiem, który jest miłością, zawsze prowadzi do zerwania więzi z drugim człowiekiem. Od tamtego momentu człowiek przestał widzieć winę w sobie. Grzech niewierności wobec Boga sprawił, że człowiek sam siebie pozbawił szczęścia w raju. Przyszło cierpienie, choroby, praca w pocie czoła i wreszcie śmierć - opisywał bp Jacek.

Podkreślił przy tym, że Bóg nigdy nie zostawia człowieka i mówi do nas na różne sposoby, aby przypomnieć, że nadal nas kocha. Dlatego nastąpiło przyjście Jezusa Chrystusa na świat. On naprawia to, co człowiek zniszczył.

Biskup nawiązał także do historii człowieka trędowatego, który przyszedł do Jezusa, upadł na kolana i prosił: "Jeśli zechcesz, możesz mnie uzdrowić". Tak też się stało.

- Dziękujemy dzisiaj za dar małżeństwa i prosimy o błogosławieństwo. Wspominacie dzisiaj słowa przysięgi małżeńskiej. "Ślubuję ci miłość" - kocham cię taką, jaka jesteś dzisiaj, i będę cię kochał taką, jaka będziesz w przyszłości. "Ślubuję ci wierność" - będę z tobą aż do końca naszych dni. A "ślubuję ci uczciwość" oznacza, że będziemy żyć w prawdzie i miłości - wyjaśniał kaznodzieja.

Jak zaznaczył, dzisiaj potrzeba świadków Jezusowej miłości, wierności i uczciwości. Żyjemy bowiem w świecie, w którym wierność zamieniono na tymczasowość. Propaguje się kulturę chwili. Człowiek nie podejmuje odpowiedzialności za drugą osobę. Doświadcza kryzysu życia małżeńskiego i rodzinnego.

Dlaczego coś nagle pęka i małżeństwo się rozpada? Źródeł trzeba szukać w tym, że człowiek najpierw odchodzi od Boga. A wtedy przestaje widzieć drugiego człowieka. Święty Paweł Apostoł mówi: "Cokolwiek czynicie, czyńcie na chwałę Bożą. Nie bądźcie zgorszeniem dla nikogo. Szukajcie dobra".

- Źródłem szczęścia jest nieustanny wysiłek pracy nad sobą, postawa miłości i życzliwości oraz dzielenie się tym, co Bóg daje. Nie jest łatwo dzisiaj budować małżeństwo i wychowywać dzieci, ale wiemy doskonale, że jeśli człowiek zwraca się do Boga w pokorze serca, Bóg go nie opuszcza. Nie znam takiego małżeństwa, które codziennie modliłoby się za siebie, chodziłoby razem na niedzielną Mszę, przystępowałoby do Komunii św., a raz w miesiącu do sakramentu pokuty, i by się rozpadło - stwierdził bp Jacek.

Dodał, że Bóg posyła zebrane w kościele pary do innych małżeństw. Takich, które przeżywają trudności, kryzysy, brak zrozumienia i przebaczenia. - Jesteśmy po to, by tych małżonków przyprowadzać do Jezusa Chrystusa. A On ich uzdrowi. Ale potrzeba jednego - aby człowiek padł na kolana i prosił Jezusa: "Jeśli chcesz, możesz mnie uzdrowić". W czasie tej Eucharystii Jezus pragnie uzdrawiać nas z tego, co jest słabe, z naszych ludzkich ułomności. On pragnie odnawiać naszą miłość, oczyścić ją z ludzkiego egoizmu. Prośmy, aby dobry Bóg nadał nam błogosławił, a Maryja - Matka nasza - otaczała nas swoją miłością. Bo przecież co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela - podsumował biskup.

Podkreślił jeszcze podczas Mszy, że los małżeństw i rodzin leży mu szczególnie na sercu. Prosił o modlitwę za małżeństwa przechodzące kryzys, by był on dla nich szansą na rozwój, a nie na rozpad.

Po Mszy św. zebrani przeszli na agapę organizowaną przez Diakonię Małżeństw "Michael", Wspólnotę Rodzin "Nazaret" i Domowy Kościół.