Wiary się nie wstydził

Maciej Rajfur

|

Gość Wrocławski 09/2024

publikacja 29.02.2024 00:00

„Ideałem niedoścignionym ofiary jest Chrystus, a krzyż symbolem poświęcenia i miłości” – pisał rotmistrz Witold Pilecki.

Anna Mandrela przeanalizowała duchowość i życie wewnętrzne polskiego bohatera. Anna Mandrela przeanalizowała duchowość i życie wewnętrzne polskiego bohatera.
Krzysztof Kozłowski /Foto Gość

W budynku dawnej kolejki wąskotorowej we Wrocławiu przy parafii pw. św. Bonifacego odbyła się prelekcja Anny Mandreli pt. „Życie wewnętrzne Witolda Pileckiego”. Doktor filozofii opowiadała o swojej książce „Duchowość i charakter Witolda Pileckiego”. Dotarła do wielu nieznanych do tej pory dokumentów, dlatego przedstawia nieznane dotąd informacje dotyczące życia rtm. Pileckiego. Jako pierwsza na przykład dokładnie opisała, jak doszło do aresztowania jednego z największych polskich bohaterów.

Niepoprawny optymizm

– Moim zdaniem, był bardzo utalentowany literacko. Prezentował głębokie przemyślenia. Pokładał wielką ufność w Bogu – opisywała A. Mandrela. Podkreślała niesamowity optymizm, wolę walki i upór, które prezentował Pilecki przez całe swoje życie, mimo że było ono usłane tragicznymi wydarzeniami. – W Auschwitz Pilecki spotkał rodzinę swojej żony. Jeden z mężczyzn się załamał i popełnił samobójstwo, drugi przetrwał obóz, ale był całkowicie pogruchotany psychicznie. A Pilecki wyszedł i dalej aktywnie działał, optymistycznie nastawiony. Przyznawał, że to wiara pozwalała mu przetrwać najtrudniejsze momenty – mówiła prelegentka.

We wspomnieniach z pobytu w niemieckim obozie zagłady polski bohater pisał: „Jest zawsze pewna różnica pomiędzy powiedzeniem, że się zrobi, a samym dokonaniem tego. Dawno już, przed laty, pracowałem nad tym, żeby te dwie rzeczy spajać w jedną całość. Lecz przede wszystkim byłem wierzącym i wierzyłem, że jak Bóg zechce pomóc, to wyjdę na pewno”. W Auschwitz organizował nielegalne Msze św. Proponowano mu potem, żeby wspomnienia wydał w formie książki w Ameryce, ale nigdy się nie zgodził. Czytał i kontemplował książkę „O naśladowaniu Chrystusa” Tomasza à Kempis. Szczególnie upodobał sobie fragment: „Stawiaj się zawsze na najniższym miejscu, a otrzymasz najwyższe; gdyż najwyższe wznosi się na najniższym”.

Jego wzorem Chrystus

Pilecki pisał: „Człowiek tyle ma wartości w sobie, ile zdolny jest do pojęcia tajemnicy ofiary i o ile oddaje się czemuś, co wyrasta swą miarą ponad jego własne ja”. Nie wstydził się wiary w Boga. Mówił o niej wprost. Czytamy w jednym z jego artykułów: „Ideałem niedoścignionym ofiary jest Chrystus, a krzyż symbolem poświęcenia i miłości. Dlatego Chrystus jest dla nas mistrzem i nauczycielem zbiorowego życia. Im więcej z Jego ducha w nas, tym lepsza społeczność, w której żyjemy”.

Rotmistrz był brutalnie torturowany, przetrzymywany przez rok w ciasnej celi, a następnie wykonano na nim karę śmierci. – Znamy relacje człowieka, który przynosił więźniom jedzenie. Po latach spotkał się z synem W. Pileckiego – Andrzejem. Stwierdził, że postawa Witolda zrobiła na nim takie wrażenie, iż się nawrócił i przestał krzywdzić innych ludzi. Jak relacjonował, Pilecki w więzieniu miał silny kontakt z Bogiem. Mimo że był wygłodzony, nie rzucał się łapczywie na jedzenie. Bił od niego spokój – mówiła A. Mandrela. Obserwatorzy i świadkowie życia rotmistrza twierdzili zgodnie, że Pilecki robił wrażenie kogoś zupełnie przeciętnego. Był małomówny, introwertyczny, ale przy tym bardzo pomocny, skromny, punktualny.

Serce dla innych

Podczas spotkania we Wrocławiu autorka książki przytoczyła także relację podstawionego agenta celnego, który miał zdobywać w więzieniu informacje od rotmistrza jako rzekomy przyjaciel. Po dwóch miesiącach stwierdził, że Pilecki jest nastawiony optymistycznie. Sam mówi, że skoro silna wola go nie opuściła w Oświęcimiu, to nie opuści go także w więzieniu komunistycznym. – To niesamowite, jak on mógł w tak strasznych warunkach zachować optymizm. Choć sam powiedział przecież żonie, że Oświęcim przy tym to była igraszka. Poprosił też swoją ukochaną podczas widzenia, żeby kupiła książkę „O naśladowaniu Chrystusa”, czytała ją sama oraz dzieciom. Przyznał, że dzięki tej publikacji udało mu się przetrwać i zachować godność do końca – opowiadała prelegentka.

Rotmistrz miał świetny kontakt z żoną i dziećmi. W swojej książce A. Mandrela umieściła dokument z Instytutu Pamięci Narodowej ze słowami rotmistrza z 1946 r.: „Gdybyż swe serce można było dać w ten sposób i dać je wszystkim ludziom. I gdybyż z tego wynikła dla nich jakaś prawdziwa korzyść… Serca bym nie żałował”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.