Wybory samorządowe na Dolnym Śląsku pokazały, że ludzie chcą zmian na szczeblu zarządzania małymi ojczyznami.
– Z pewnością byliśmy świadkami jakiejś reperkusji po głosowaniu do parlamentu – uważa politolog prof. Dariusz Skrzypiński.
Maciej Rajfur /Foto Gość
Tym razem kampania samorządowa była krótka. Ledwo co ochłonęliśmy po wyborach parlamentarnych, a już za dwa miesiące czeka nas polityczna rywalizacja do europarlamentu. W naszym regionie jednak widać chęć zmian na fali z 15 października.
Zagłosowała połowa
W wyborach samorządowych frekwencja okazała się niższa niż w wyborach parlamentarnych w 2023 r. (o 23 proc.!) i wyborach samorządowych w 2018 r. (o 3,5 proc.) W niedzielę 7 kwietnia do urn poszło 51,5 proc. uprawnionych. Okazuje się, że frekwencja na Dolnym Śląsku była jedną z najniższych wśród polskich województw.
– Jest pewnym nieporozumieniem porównywanie frekwencji z wyborów samorządowych do parlamentarnych z października. Tamte miały zupełnie inną specyfikę i ciężar gatunkowy. One decydowały o losach polskiej demokracji, stąd wysoka mobilizacja. Frekwencja pokazuje, że wybory samorządowe są dla Polaków wyborami drugiej kategorii, drugiej decyzji. A to pewien paradoks, ponieważ w jakiejś mierze wiele aspektów naszego życia zależnych jest od samorządu, nie od Sejmu czy Senatu – mówi prof. Dariusz Skrzypiński, dyrektor Instytutu Politologii na Uniwersytecie Wrocławskim. Przyznaje, że wybory lokalne – także w innych państwach europejskich – często cieszą się mniejszym zainteresowaniem niż te ogólnopolskie.
Czy partyjność z parlamentu przekłada się na samorządy i miała teraz znaczenie? Niektórzy kandydaci chowali bowiem partyjne szyldy, inni zaś je mocno eksponowali. – Nie da się udzielić dobrej odpowiedzi dla całej Polski. Odmienną specyfikę mają duże miasta, gdzie istnieją silne struktury partyjne, a inaczej jest w mniejszych miejscowościach. Wrocław pod tym względem stanowi akurat wyjątek, bo prezydenci byli ponadpartyjni, choć reprezentowali określony obóz polityczny. Do partii jednak nie należeli, jak Rafał Trzaskowski z Warszawy czy Jacek Jaśkowiak z Poznania – wyjaśnia prof. Skrzypiński. Na poziomie samorządu od dawna znacząca część kandydatów jest luźno albo w ogóle niezwiązana z partiami.
Palec Boży
Po Wrocławiu i Dolnym Śląsku widać, że wyborcy postawili na zmianę. W Radzie Miejskiej stolicy województwa znalazło się aż 18 nowych nazwisk na 37 osób. Zdecydowaną większość utworzy obóz Koalicji Obywatelskiej – 23 radnych. Tylko 8 wywalczyło Prawo i Sprawiedliwość, a 6 – komitet prezydenta Jacka Sutryka z Lewicą. Ani Trzecia Droga, ani Konfederacja nie mają swoich przedstawicieli. W stosunku do poprzedniej kadencji to spora zmiana – odmłodzenie i odświeżenie tego organu. W ławach rajców zasiądą aktywiści miejscy i ekologiczni, radni osiedlowi, społecznicy. Wrocławianie postawili na nich kosztem klasy typowo polityczno-partyjnej. Niespodzianką okazał się brak doświadczonych radnych z obozu J. Sutryka, np. dotychczasowego przewodniczącego rady Sergiusza Kmiecika.
Podobnie sytuacja wygląda w sejmiku wojewódzkim. Tam także doszło do sporego „odświeżenia”. Ponad połowa to nowi radni. Władzę stracili PiS i Bezpartyjni Samorządowcy. Zwycięzcą została KO, która zdobyła 15 mandatów. Partia Jarosława Kaczyńskiego wywalczyła 13 miejsc, Trzecia Droga – 4, Bezpartyjni – 3 i Lewica – 1. To oznacza prawdopodobną koalicję na poziomie Dolnego Śląska rodem z Sejmu.
W wyborach na prezydentów, burmistrzów i wójtów w wielu miejscach dojdzie do drugiej tury wyborów, m.in. we Wrocławiu, Oławie, Oleśnicy, Miliczu, Brzegu Dolnym, Kątach Wrocławskich. W pierwszej turze rozstrzygnięcia padły np. w Środzie Śląskiej, Miękini, Wołowie, Siechnicach, Strzelinie, Ziębicach czy w Trzebnicy. W tej ostatniej dotychczasowy burmistrz Marek Długozima zapewnił sobie zwycięstwo na pierwszym etapie zaledwie jednym głosem! Ostatecznie w gminie oddano 10 153 ważne głosy. Burmistrz Długozima osiągnął 50 proc., a jego nazwisko zakreśliło 5077 osób. – Odbieram to jako palec Boży, bo myślę, że u Pana Boga nie ma przypadków. Jeszcze nie czas odpocząć. Chcę, żeby Trzebnica dalej się rozwijała, dokończymy duże inwestycje, a potem przekażę pałeczkę następnemu pokoleniu – mówi M. Długozima.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.