Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Walczmy orężem przebaczenia

Wiedzcie, że to, co czyniłem, będę czynił nadal, gdyż każdy chrześcijanin zasługuje na to, aby słyszeć te trzy wielkie prawdy: "Bóg, honor i ojczyzna". Im nigdy się nie sprzeniewierzę - mówił podczas pożegnania z Wrocławiem ks. Jacek Międlar.

Kościół pw. św. Anny na Oporowie wypełnił się podczas środowej wieczornej Mszy świętej. Była to bowiem pożegnalna Eucharystia ks. Jacka Międlara, który, decyzją zgromadzenia zakonnego, został przeniesiony do Zakopanego.

- Chciałbym, żebyście poznali sentencję mojego kolegi Tomasza Kostyły. Niech Wam towarzyszy podczas tej Eucharystii: "Na tym polega to wieczne trwanie, że nas już nie będzie, ale On pozostanie" - rozpoczął wspólną modlitwę młody kapłan. - Wiele udało się zrobić, ale jestem przekonany, że dzięki zjednoczeniu dokonamy jeszcze więcej. Zbudujemy wielki naród i silny Kościół, w którego centrum jest jedyny Zbawiciel Jezus Chrystus - dodał.

Podczas rozpoczęcia ks. Jacek podziękował serdeczne wszystkim przyjaciołom, których we Wrocławiu spotkał. Polecał Panu Bogu dzieci, którym starał się służyć, jak to tylko możliwe oraz młodzież, która, jak stwierdził, była jego oczkiem w głowie.

W kazaniu na przykładzie ewangelicznego Jonasza wysnuł wniosek, że w katolickiej wspólnocie nie ma miejsca na światłocienie. Przytoczył fragment z Pisma Świętego: „Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi” (Mt 5,37).

- Wasza obecność na tej Eucharystii to wyraźny sygnał dla Kościoła na Dolnym Śląsku, że modernistyczna gangrena nie zaatakowała jeszcze wszystkich jego członków oraz naszej bezcennej miłości czyli narodu polskiego - oświadczył młody kapłan.

Jego zdaniem, tajemnica katolickiej drogi to misterium, które winniśmy mierzyć tajemnicą krzyża i odkupienia ludzkości. To droga nieustraszonej, bezkompromisowej walki. Pozbawiona defetyzmu, tchórzostwa, próżniactwa. - To droga kościoła walczącego. Droga rozerwanych tkanek i bólu oraz publicznych szyderstw, które Jezus doświadczył na Kalwarii - mówił w kazaniu ks. Międlar.

Zadał też zgromadzonym pytania: Jaką postawę przyjmuję wobec cierpiącego Pana Jezusa, czyli we wspólnocie Kościoła? Wobec cierpiącego chrześcijaństwa w Polsce i na całym świecie? Czy nie przykładam ręki do zamachu na chrześcijaństwo, które zacieśnia swoją pętlę samobójczą w Europie?

- Chrystus nie odpłaca złem za zło, tylko mówi: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią”. To niesamowicie wymagające orędzie skierowane do nas. Jezus, wódz kościoła katolickiego, daje nam przykład, jak prowadzić batalię mieczem obosiecznym - zaskoczył zgromadzonych ksiądz, który zaraz wyjaśnił, o co chodzi z porównaniem do obosiecznego miecza.

- Jezus całym swoim duchem nienawidzi zbrodni, nie zbrodniarza, gardzi grzechem, groźnymi ideologiami, gardzi tym, co uderza w naszą godność. On kocha bezkompromisowo człowieka, ale nie zafałszowuje rzeczywistości. Bezgranicznie miłosierny gardzi złem, stąd jego obosieczne cięcie. Jego działanie polega na miłosierdziu do człowieka bez względu na jego nację, rasę, głoszone poglądy czy racje, ale odcinając jego zbrodnie - tłumaczył ks. Jacek Międlar..

Wśród takich zbrodni wymienił: lewicową ideologię neomarksistowską, odrzucający Boga modernizm oraz islamski fundamentalizm, który chce destrukcji cywilizacji łacińskiej.

- Walczmy orężem przebaczenia i mocą świadectwa pomordowanych chrześcijan. Nie dajmy się zwyciężać złu, lecz, jak nasz Pan, zło dobrem zwyciężajmy - zakończył homilię kapłan. Zgromadzeni w kościele od razu zareagowali oklaskami.

Na koniec Mszy św. głos zabrał proboszcz parafii pw. św. Anny. - Bardzo się cieszę, że nasze zgromadzenie zakonne ma takiego księdza jak Jacek. Bardzo mi żal, że opuszcza tę parafię. Dziękują za tę pracę, którą wykonał. Niech Bóg mu błogosławi w tym co robi, bo robi bardzo wiele dobra - przemawiał ks. Mariusz Bradło.

Głos zabrał jeszcze sam zainteresowany. - Chciałbym, aby wszyscy usłyszeli, aby Polska usłyszała, jak wspaniałych i wielkich mam przełożonych. Dziękuję księdzu proboszczowi Mariuszowi Bradło oraz ks. przełożonemu Kryspinowi Banko za to, że zrobili absolutnie wszystko, co w ich mocy, abym mógł jak najdłużej z wami być i głosić wam Słowo Boże. Ks. wizytator i ks. proboszcz zawsze walczyli o to, abym pracował na Oporowie - stwierdził ks. Jacek Międlar i prosił o modlitwę w jego intencji.

Następnie kapłana żegnały poszczególne grupy parafialna, a w świątyni zabrzmiało tubalne: "Bóg, honor i ojczyzna".

Zobacz także TUTAJ

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy