Wolontariusze wrocławskiego sztabu przygotowań do Światowych Dni Młodzieży odbyli niezwykłe szkolenie w... Taizé.
- Każdy z nas dostał na początku spotkania dokładny harmonogram z planem co, kiedy i gdzie ma robić – opowiada K. Kraśnicka, która pracowała w OYAK-u, czyli taizowym kiosku ze słodyczami, napojami i korzennym piwem. Zwraca uwagę na to, że mimo wielu zajęć i napiętego programu, istniała możliwość przeżycia dłuższych chwil w ciszy, skupieniu i modlitwie.
K. Bober znalazła się w grupie, która co drugi dzień była zobowiązana do przygotowania miejsc warsztatowych - rozstawiania i przesuwania namiotów, ale też np. zmazywania graffiti z toalet lub … grabienia. - To nie było ciężkie zajęcie. W międzynarodowym towarzystwie szło to szybko i dodatkowo mieliśmy okazję do integracji. Poznałam ludzi z Estonii, Australii, Wielkiej Brytanii, Niemiec, Holandii i Francji.
Na co zwróciły szczególną uwagę? - Materiały przygotowane były w wielu językach. To pozwalało poczuć się tak bardzo swojsko nawet, gdy nie znam dobrze języka obcego - wyjaśnia Sonia.
Były jednak elementy, które trochę irytowały. Każdy kontakt w kościele był zajęty przez ładujące się telefony komórkowe. Podkreślają jednak zgodnie, że same też "korzystały z prądu". - Od tego chyba nie da się uciec. Może to wskazówka, że powinniśmy o to zadbać podczas organizacji dni w diecezjach - zastanawia się Kasia.
Zadaniem wolontariuszy ŚDM z Wrocławia była oczywiście również promocja wydarzenia i zaproszenie do Krakowa, a wcześniej do stolicy Dolnego Śląską. Było ku temu kilka okazji. Największą stanowiło święto narodów, podczas którego przedstawiciele różnych krajów prezentują coś charakterystycznego dla swojej ojczyzny. Polacy śpiewali hymn ŚDM i opowiadali o ich idei. Wystąpienie spotkało się z bardzo dobrym przyjęciem i wielu później deklarowało swój przyjazd do Polski w przyszłym roku.
- Bywały osoby, które nie wiedziały, że ŚDM jest w Krakowie, chociaż z drugiej strony było też wielu, którzy kojarzyli nawet hymn wydarzenia i mówili wprost, że im się podoba – zwraca uwagę Karolina. Przyznaje jednak, że młodzi pytali np. o znaczenie loga, które widniało na koszulkach.
O tym jak wielkim wyzwaniem jest dla niektórych udział w ŚDM może świadczyć pewna Chinka. - Byłyśmy razem w małej grupce. Jej problem polega na tym, że jej kraj nie przyznaje wiz wyjazdowych, by ktoś mógł uczestniczyć w katolickim spotkaniu. Wymyśliła jednak rozwiązanie tego problemu. Chce się wybrać na dwumiesięczną wycieczkę po Europie i w tym czasie zatrzymać się w Krakowie w czasie spotkania z papieżem. Prosiła nas o modlitwę, by wszystko się udało - opowiada K. Kraśnicka.
Jest jeszcze jeden ważny wątek związany z wyjazdem wolontariuszy. Dotyczy on organizacji w niedalekiej przyszłości we Wrocławiu Europejskiego Spotkania Młodych. Bracia z Taizé już w ubiegłym roku otrzymali oficjalne zaproszenie do stolicy Dolnego Śląska. Zaplecze wolontaryjne stworzone przy okazji ŚDM byłoby doskonałą podstawą dla ESM. Nieoficjalnie mówi się, że przedsięwzięcie byłoby możliwe do zrealizowania 2-3 lata po przyszłorocznym święcie młodzieży.