Minął rok od tragicznej śmierci 25-letniej polskiej wolontariuszki na misjach w Boliwii. Jak wspominają Helenę Kmieć znajomi, którzy razem z nią w Polsce ewangelizowali? Wszyscy podkreślają jedno: była nietuzinkowa.
Za 2 tygodnie, dokładnie 9 lutego Helenka obchodziłaby swoje 26. urodziny. 8 stycznia 2017 roku wyjechała na misje do Boliwii w ramach Wolontariatu Misyjnego Salwator. Swoją radość z posługi wyrażała na Facebooku, wrzucając zdjęcia przed wylotem i po lądowaniu na boliwijskiej ziemi.
24 stycznia późnym wieczorem czasu polskiego, doszło do napadu na ochronkę dla dzieci w mieście Cochabamba w Boliwii. Przebywały w niej dwie polskie wolontariuszki z WMS-u. Napastnik zadał Helenie prawdopodobnie aż 14 ciosów nożem. Motywy ataku nie są znane. Pomimo natychmiastowej pomocy medycznej Polka zmarła.
Jak wspominają ją znajomi, ludzie z którymi dzieliła się wiarą, głosiła Ewangelię?
- Bardzo utalentowana muzycznie, szczególnie wokalnie. Przy tym ułożona. Niesamowicie oddana wolontariatowi misyjnemu, idei misyjnej. Zarażała tym innych. Zaprosiliśmy ją na Salwatoriańskie Forum Młodych do Dobroszyc, by poprowadziła warsztaty misyjne. Bardzo dobrze nam się współpracowało - mówi ks. Łukasz Anioł, salwatorianin z Trzebnicy.
Jego współpracownik w ramach Ruchu Młodzieży Salwatoriańskiej, ks. Maciej Szeszko dodaje:
- Ciepła, bardzo życzliwa. Nie pojechała do Boliwii, żeby zginąć, lecz aby służyć, pomagać potrzebującym. Na pewno jest to dla nas i środowiska z Heleną związanego szok. Zapłaciła najwyższą cenę, cenę swojego młodego życia - stwierdza salwatorianin.
Kapłani dodają, iż mają nadzieję, że to tragiczne wydarzenie umocni wolontariat misyjny i nie zniechęci młodych do wyjazdu na misję. Proszą też o modlitwę w intencji zamordowanej Polki oraz jej współtowarzyszki, która przeżyła.
- Helenkę poznałam 3 lata temu na Sympozjum Misyjnym w Bagnie. Była to niezwykła osoba, która pozostawiła po sobie ogromny ślad w mojej pamięci. Na spotkaniach zarażała pozytywną energią i pięknym uśmiechem. Nigdy nie odmawiała pomocy. Gdy pomagała, to w taki sposób, że problem przestawał być problemem. Wkładała w to, czego się podejmowała, pełne zaangażowanie i serce. Była dla wielu przykładem. Nie mogę w to uwierzyć. W dodatku chodzi o osobę, którą znałam. Dziwne uczucie w sercu. Wielki smutek i żal - wspomina Agata Koszyl z Prusic.
- Pamiętam jej anielski głos, bo była bardzo utalentowana. Zawsze uśmiechnięta, do rany przyłóż, spokojna. Uczestniczyłam w warsztacie misyjnym na Salwatoriańskim Forum Młodych, który ona prowadziła. Z nią też przeprowadzaliśmy ewangelizacyjny flashmob na Dworcu Głównym we Wrocławiu. To było takie niesamowite, że ta cicha, pokorna Helenka nagle na korytarzu wielkiego dworca zaczyna sama śpiewać pieśń „Słuchaj Izraelu, Pan jest Twoim Bogiem” - opowiada Agata Wołk z Wrocławia.
Flashmob z udziałem Heleny Kmieć można zobaczyć poniżej. Wolontariuszka zaczyna śpiewać od 1 min. 27 s. To jedno z piękniejszych wspomnień, związanych z religijną posługą tragicznie zmarłej dziewczyny.
Ewangelizacja na dworcu PKP we Wrocławiu 2012
śp. Helena Kmieć podczas ewangelizacji na wrocławskim dworcu PKP
Salwatoriańskie Forum Młodych
- Kochana, pokorna osoba, a przy tym odważna. Ciężko uwierzyć w to, co się stało. Ale modlimy się, bo co innego nam pozostało. Już Pan Bóg się nią zaopiekuje. Ten straszny incydent otworzył mi oczy na misje. To nie są wakacje w egzotycznym kraju, czy zabawa z dziećmi, tylko poważne zadanie obarczone, jak widać, dużym ryzykiem - kwituje Agata Wołk.
Prosimy o modlitwę w intencji śp. Heleny, jej rodziny, środowiska wolontariatu oraz drugą wolontariuszkę, która przeżyła tragedię.
O całym wydarzeniu pisaliśmy TUTAJ.