Malowane, odbijane, pracowicie dekorowane w klasztornym zaciszu - "święte obrazki", kolekcjonowane latami przez krzeszowskiego benedyktyna, prezentowane będą od 11 listopada w Muzeum Etnograficznym we Wrocławiu.
Chrystus, Matka Boża i niezliczeni mieszkańcy nieba od wieków nie tylko przedstawiani byli w dziełach „sztuki wysokiej”. Gościli również na ścianach chat, między kartami modlitewników i zwykłych książek, w portfelach, torebkach i za pazuchą. Wystawa „Święte obrazki. Pasje kolekcjonerskie i badawcze o. Nikolausa von Lutterottiego OSB (1892–1955)” to spojrzenie na dawne mini-dzieła, które świat wiary wprowadzały w codzienność ludzkiego życia.
Pasja od serca
Eksponaty wystawy pochodzą z ogromnej kolekcji benedyktyna, który dokładnie 100 lat temu, w 1922 r., trafił do opactwa w Krzeszowie. Urodził się 22 lipca 1892 roku w Południowym Tyrolu, jako Marco von Lutterotti. W zakonie benedyktynów przyjął imię Nikolaus. W Krzeszowie pełnił posługę duszpasterską, ale wiele uwagi poświęcał również sztuce. Był znawcą zabytków Krzeszowa, dzieł Michaela Willmanna, a jednocześnie z pasją kolekcjonował ludowe religijne obrazy na szkle oraz – jak je określają specjaliści – „ryciny dewocyjne i odpustowe”. Po wojnie jego zbiory trafiły do wrocławskiego muzeum.
Zobacz zdjęcia:
– W Muzeum Etnograficznym, oddziale Muzeum Narodowego we Wrocławiu, mamy ponad 13 tysięcy grafik i 171 obrazów na szkle zgromadzonych przez Lutterottiego – wyjaśniają kuratorzy wystawy, Joanna Kurbiel oraz Arkadiusz Dobrzyniecki. – Spośród tych drugich pokazujemy na wystawie 38, a grafik ok. 500. Oprócz tego wypożyczamy na wystawę grafiki z Ossolineum, książki i artykuły autorstwa N. Lutterottiego z Biblioteki Uniwersyteckiej we Wrocławiu oraz prezentujemy albumy graficzne z naszej muzealnej biblioteki i Działu Grafiki Muzeum Narodowego we Wrocławiu.
Obrazki przedstawiają biblijne postaci, świętych patronów – do których często zwracano się o pomoc, o ochronę przed powodziami, pożarami. Są wśród eksponatów pamiątki z pielgrzymek – z Krzeszowa, Barda, Wambierzyc. Na wystawie zobaczymy prace powstałe na terenie Niemiec, Austrii i Czech, a niektóre także z Włoch, Francji i Polski.
– Dzieła, które gromadził o. Nikolaus, były w dużej mierze niedocenianie przez badaczy sztuki, takie „powszednie”, zwyczajne. Ulegały łatwo zniszczeniu – zauważa A. Dobrzyniecki – Tymczasem on był wierny swojej pasji.
Teologia w wersji kieszonkowej
Kuratorzy tłumaczą, że najstarsze takie przedstawienia zagościły w Europie, kiedy pojawiła się na naszym kontynencie technika drzeworytu (nawet od XIV w.).
– W XIX wieku to była już produkcja niemalże masowa. Powstawały miedzioryty, staloryty, litografie. Tworzono tysiące odbitek – mówi pani Joanna. – Istniały warsztaty rodzinne, które się w tym specjalizowały. „Wersje kieszonkowe” świętych obrazów były rozprowadzane w centrach pielgrzymkowych, przez handlarzy wędrownych, na odpustach. Popularne były i grafiki i szklane obrazki. Na Śląsku, w Czechach działały huty szkła, łatwo więc było o surowiec. Obrazki mogły powstawać także z odpadów produkcyjnych. Z czasem ustandaryzowano ich wymiary; większe było zbliżone do A4. Wieszano sobie te obrazy potem w rzędach na ścianie, tworząc całe galerie. W domach funkcjonował często tzw. święty kąt – miejsce, gdzie umieszczano święte obrazy, palmy wielkanocne, świece, pojemniki z wodą święconą. Dekorowano je kwiatami.
Kuratorzy wystawy: Joanna Kurbiel i Arkadiusz Dobrzyniecki. Magdalena LorekKiedy pod koniec XIX w. pojawił się oleodruk, wyparł obrazy na szkle. Oleodruki były lekkie, nie tłukły się (co najwyżej zniszczyć się mogła ochronna szybka, ale tę łatwo wymienić).
– Na wystawie znajdą się niezwykłe odbitki stworzone również na jedwabiu – srebrnym, białym, złotym i innych. To nie było już zapewne taka masowa produkcja, ale przeznaczona dla odbiorcy bardziej wyrafinowanego i bogatego – mówi pan Dobrzyniecki. – Można było złożyć na czworo taki obraz na jedwabiu i nosić w kieszeni, mieć przy sobie.
Szczególnie piękne są te wykonywane w klasztorach. – To była ręczna robota, nie masowa produkcja – podkreśla pani Kurbiel. – Mogły być wyszywane, wyklejane, zdobione pasmanterią, suszonymi roślinami, różnymi tkaninami, ręcznie kolorowane farbkami.
Listopadowy czas, z uroczystością Wszystkich Świętych, to dobry moment, by spojrzeć na niepozorne dzieła sztuki, które ludziom przypominały o niebie. I wciąż mogą to robić.
*
Wystawa – której patronuje „Gość Niedzielny” – będzie prezentowana w Muzeum Etnograficznym (ul. Traugutta 111-113), oddziale Muzeum Narodowego we Wrocławiu od 11 listopada 2022 do 29 stycznia 2023.