Mszy Świętej rozpoczynającej wrocławskie juwenalia przewodniczył w archikatedrze wrocławskiej bp Maciej Małyga. Zebranym studentom i pracownikom naukowym mówił o cechach prawdziwej radości.
Wrocławskie juwenalia przyciągają kilkadziesiat tysięcy studentów. We wspólnej modlitwie ze studentami wzieli udział rektorzy, przedstawiciele władz samorządowych, administracji rządowej oraz wrocławskich środowisk studenckich. Oprawę muzyczną zapewnił Chór Uniwersytetu Wrocławskiego Gaudium.
Bp Maciej skupił się na słowach Jezusa: „To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna”.
- Juwenalia to święto młodości i radości. Wszystko to, co przed nami, pragniemy zawierzyć Bogu. Nie tylko sprawy uczelniane. Czas młodości i różnych spotkań, koncertów to okres, od którego oczekujemy radości i jej w nim szukamy. Stąd słowo Chrystusa trafia w sam środek samego życia - nauczał wrocławski biskup pomocniczy.
Przypomniał, że podane zdanie wypowiedział Jezus do swoich uczniów, jednak w momencie dość smutnym. Jest ono tym bardziej ważne, znaczące i mocno budujące nasze wnętrze. Dla uczniów ono nie było jasne. Nadchodzi noc wielkiej próby. Judasz wyda Jezusa, Piotr się Go wyprze, a reszta ucieknie. W takim ponurym momencie Jezus troszczy się o swoich i chce, żeby oni pozostali radośni i to w takich trudnych okolicznościach - mówił.
W homilii podał dwie cechy prawdziwej radości. Polecił, aby zebrani spojrzeli przez ich pryzmat na swoje doświadczenia.
- Dobra radość powinna być trwała. Powinna pozostawić w nas jakiś dobry smak, w którym nie ma niepokoju i goryczy. Wiemy, że są gorzkie smaki po czymś, co nazywamy czasem radością. Są doświadczenia wesołe, kiedy się dużo śmiejemy, ale czujemy pewne rozbicie. I nie chodzi o ból głowy. Mamy doświadczenia rozsypki swojego życia. Dobra radość pozostawia pokój, pozytywne wspomnienia, coś w nas buduje. Porusza nas do czegoś dobrego. Inni na niej też korzystają - tłumaczył bp Małyga.
Druga cecha dobrej radości to fakt, że dokonuje się w prawdzie. Sztuką jest taka radość, której nie zniszczy nasza trudna codzienność. Ile mamy rzeczy do zrobienia, ile ran nosimy w sercu. Prawdziwa radość nie może być ucieczką od życia, ale jest obecna wewnątrz niego. To prawda o nas, nie ucieczka w oszołomienie, ale radość w rzeczywistości. Chrystus zaprasza do radości tych, którzy za chwilę przeżyją największy dramat, czyli ukrzyżowanie mistrza.
- Pierwsze czytanie z Dziejów Apostolskich opowiada o wielkim przełomie, jaki się dokonał u uczniów Jezusa około 20 lat po zmartwychwstaniu Mistrza. Spór o zachowywanie prawa był już tedy nabrzmiały. Piotr mówi o przepisach Starego Testamentu jak o jarzmie, którego ani ojcowie, ani on sam nie mieli siły dźwigać. Kilkaset przykazań to ciężar, nikt szczerze ich nie przeżywał. A Jezus powiedział: "weźcie Moje jarzmo na siebie". On nie nakłada na ich puste ramiona jakiegoś jarzma, tylko mówi - wymieńcie jarzmo, które nosicie. Zacznijcie żyć według Mojej Ewangelii. To zaproszenie dla nas obecnych: trwać w miłości Boga, która jest źródłem radości. Nie jest ucieczką w oszołomienie. Doświadczenie bliskości Boga jest radosne - przekonywał kaznodzieja.