Podczas Adwentowych Dni Formacji Katechetów we Wrocławiu podjęto problem nacisków i presji w kierunku usunięcia lekcji religii ze szkół. - Umocowanie katechezy w szkole jest naprawdę duże. To, co się działo przy okazji choćby kampanii wyborczej, okazuje się populizmem - mówił ks. dr Mariusz Szypa.
Dolnośląski Ośrodek Doskonalenia Nauczycieli zorganizował na Ostrowie Tumskim szkolenie dla nauczycieli religii pt. "Ochrona dzieci i młodzieży w archidiecezji wrocławskiej". Prelegenci opowiadali m.in. o psychologicznych sposobach radzenia sobie ze stresem, "ochronie nauczyciela w ochronie dzieci i młodzieży", aspektach prawnych, procedurach i wytycznych. Była mowa także o zdrowiu psychicznym u dzieci i młodzieży oraz roli nauczyciela religii w ochronie dzieci i młodzieży.
Szeroka relacja w papierowym wydaniu wrocławskiego "Gościa Niedzielnego".
Szkolenie było okazją do wymiany doświadczeń między katechetami. Na forum zostało także wyrażone zaniepokojenie w związku z miejscem lekcji religii w szkołach. Przypomnijmy, że niedawno Rada Miejska Wrocławia, uchwałą z 20 października, zaapelowała do rządu o umożliwienie zaprzestania finansowania lekcji katechezy z budżetu miasta. Takie i inne ruchy polityczne, skierowane przeciwko religii w szkołach, budzą niepokój u katechetów.
Pisaliśmy o tym więcej tutaj:
Obserwacji o nagonce na religię nie ukrywa dyrektor Wydziału Katechetycznego ks. Szypa. - To prawda, że pojawiają się głosy nie tylko krytyczne, ale też krytykanckie, hejt, ale nie możemy się bać. Umocowanie katechezy w szkole jest naprawdę duże. To, co się działo przy okazji wyborów parlamentarnych, kampanii wyborczej, okazało się po prostu populizmem. Jeśli religia wyjdzie ze szkoły, to z dwóch powodów. Pierwszy - nie będzie nauczycieli religii i nie będzie komu uczyć. To mało prawdopodobne. Bo rzeczywiście jest mniej nauczycieli, ale też jest mniej uczniów. A drugi powód - zachęta na różne sposoby do tego, żeby się wypisywać z religii. Czyli po prostu nie będzie kogo uczyć - mówił na szkoleniu.
Jak dodał, często wypisują się z religii ci uczniowie, których rodzice albo oni sami ulegają nagonce, ale jednocześnie kapłan zna wielu rodziców i uczniów, którzy chcą religii w szkołach.
Zwrócił też uwagę na medialne sposoby zohydzania katechezy w szkołach poprzez wyciąganie skrajnych przypadków, kiedy np. katecheta puszcza dzieciom na lekcji filmy, nie angażując się. Wówczas rodzice podnoszą argument, że to strata czasu dla dziecka, a lekcja nie jest prowadzona zgodnie z podstawą programową. - Jedna czarna owca staje się pożywką dla mediów. Nie ma się co oszukiwać, że niektórzy katecheci różnie sobie radzą z nauczaniem i potem rodzice to oczywiście wykorzystują. Ale my nie przejmujmy się tym. Proszę robić swoje, nauczać - apelował ks. Szypa.
Zaznaczył, że by cokolwiek "zrobić" z religią w szkole, trzeba by było usunąć zapisy konstytucyjne, ustawy, rozporządzenia. - Już nie mówiąc o umowach międzynarodowych, a konkordat jest taką umową. Religia ma silne umocowanie także od tej strony - zapewniał dyrektor Wydziału Katechetycznego.
Niektórzy katecheci przyznają, że dyrektorzy szkół czasem robią wszystko, by ich dyskredytować. Jeśli nie będzie nauczyciela religii, nie będzie religii, a uczniowie nie będą na nią uczęszczać. - Widzimy te naciski i nagonkę z różnych stron, ale róbmy swoje - jeszcze raz uspokajał ks. Mariusz.
Zebrani w auli PWT nauczyciele przyznali, że w mediach pojawiają się często statystyki uczestnictwa uczniów w lekcjach religii, ale to przykłady z wielkich miast. Inaczej wygląda sytuacja w mniejszych miejscowościach. Są parafie w archidiecezji wrocławskiej, na których terenie znajdują się szkoły, gdzie frekwencja na katechezie wynosi prawie 100 proc.