Czy my mamy zaufanie do nauki?

Na to pytanie odpowiadał we Wrocławiu dr Tomasz Rożek. - Historia fizyki czy chemii pokazuje wiele przypadków, że niby już wszystko zrozumieliśmy, ale następne odkryte drobiazgi otwierają nam oczy i zmieniają podejście - mówił gość specjalny Ossolineum.

W cyklu „Spotkań bez książki” gościem Ossolineum był dziennikarz specjalizujący się w popularyzowaniu nauki i nowych technologii, autor licznych artykułów, książek oraz podcastów - dr Tomasz Rożek. Rozmowa toczyła się wokół zaufania do nauki i naukowców, które systematycznie od kilku lat maleje.

- U mnie słowa  "zaufanie" i "nauka" nie łączą się. Nauki ścisłe budowane są na braku zaufania, a nie na zaufaniu. Co do zasady naukowiec to ktoś, kto nie ufa i dlatego sprawdza. Mógłbym powiedzieć przewrotnie, że to dobrze, że zaufanie do nauki spada. Nie stawiajmy znaku równości pomiędzy nauką i naukowcami. Dla mnie to nie jest to samo - oświadczył dr Rożek.

Gdy idziemy do lekarza, chcemy wysłuchać jego diagnozy. Mamy zaufanie może nie tylko do niego samego bezpośrednio, lecz do struktur formalnych, które doprowadziły lekarza do tego miejsca, w którym jest. Ta ścieżka nie jest gwarancją, ale daje nam pewne poczucie bezpieczeństwa.

- Pytanie, komu nie ufam. Naukowcom? Strukturom, które pilnują tej ścieżki? Czy nie ufam konkretnemu człowiekowi, który wypowiada jakąś tezę? A w tym wszystkim motorem tych zmian co do zaufania jest głęboko zakorzeniona w naszym DNA chęć poznania prawdy i pozyskania informacji - tłumaczył T. Rożek.

Dlaczego nauka przegrywa z tzw. chłopskim rozumem, wyjaśniającym pewne zjawiska bardzo prosto, np. nie ma ocieplenia klimatu, bo mieliśmy zimną zimę.

- Nie dlatego, że ludzie "głupieją", że nie chcą wiedzieć. Tylko na rynku informacji jedni są bardziej przekonujący, a inni mniej. Wygrywają raczej ci, których łatwiej zrozumieć. Istnieje cały szereg badań psychologów, którzy jasno pokazywali, jak istotne jest dostosowanie poziomu narracji do odbiorcy. I nie mówię tu o zaniżaniu poziomu, ale o doborze słów i przykładów - opowiadał prelegent.

Zwrócił uwagę na narzekanie społeczne, że świat schodzi na psy, bo obracamy się wokół wielu fake newsów, bo ludzie czerpią informacje jedynie z mediów społecznościowych.

- Ja sobie myślę: nauczmy się komunikować. To nie jest proste, ale to obszar, na jakim można wiele budować. Raczej nie mamy w domu narzędzi, by sprawdzić skuteczność szczepionki. Ale też nie ma narzędzi, by sprawdzić, że kawałek kamienia, który gdzieś leży, jest meteorytem. Jeżeli jednak ten kawałek znajduje się w muzeum i jest opisany, to ufamy instytucji, że ktoś to rzeczywiście sprawdził. Natomiast jeśli jakiś naukowiec mówi, że to sprawdził i to kawałek cegły –  to niekoniecznie może nas przekonywać - analizował fizyk.

Jak stwierdził, nauka ścisła rozwija się, bo jako ludzkość "szukamy dziury w całym:. Ciągle doopisujemy obszar, który wydaje się już dobrze opisany. Natomiast historia fizyki i chemii pokazuje wiele przypadków, że niby już wszystko rozumiemy, ale następne odkryte drobiazgi otwierają nam oczy i zmieniają podejście do tej dziedziny nauki.

- Mając podstawową wiedzę np. matematyczną, czy statystyczną – możemy sprawdzić, czy autor jakiegoś postu w mediach społęcznościowych ma rację, czy nie. Kiedyś robiłem przegląd ordynarnych fejków z jakiegoś okresu. Przeważającą większość z nich można sprawdzić, poświęcając na to 2 minuty. Np. weryfikując, czy autor tekstu jest podpisany, czy w ogóle istnieje, czy badania, na które się powołuje, miały miejsce - wymienia Tomasz Rożek.

Podjął również tematy, które budzą kontrowersje - zasadność szczepionek, czy antybiotyków.

- Świat, w którym infekcja bakteryjna zabija, trwał przez setki lat. Umieralność dzieci, kobiet po porodzie, osób rannych była ogromna. To nie jest absrakcja. To nie jest rzeczywistość sprzed tysiąca lat, ale jeszcze sprzed 100 lat. Uczymy się o tym w szkole. Przy epidemii umierało 30-40 procent ludzi. A nagle przychodzi COVID i ludzie mówią - to nie jest żadna pandemia, bo kiedyś umierało w pandemii 30-40 procent ludzi, a teraz? Albo: czy znasz kogoś, kto umiera na ospę? Nie? To po co szczepionka na ospę? Staliśmy się ofiarą własnego sukcesu medycznego. Dlatego ważna jest edukacja podstawowa, która daje nam narzędzie do podstawowej weryfikacji. Np. rozumieć na czym polega różnica między wirusem a bakterią, gwiazdą, a planetą - uważa dziennikarz.

Podkreśla, że widzi po swojej pracy, iż ludzie chca naprawdę wiedzieć, znać prawdę, jednak zniechęcają, bo myślą, że nie mają narzędzi, by sprawdzić podane informacje.

- Chcemy wiedzieć, a mamy przekonanie, że ktoś może nas oszukiwać - i co z tym zrobić? Uczyć się na poziomie podstawowym, żeby mieć odpowiednią bazę. Zdobywać narzędzia, by sprawdzać. Z jakiegoś powodu większość tak nie podchodzi i ma przekonanie, że to strasznie trudne i nie ma co zaczynać. A w większości przypadków to dość łatwe - przekonywał popularyzator nauki.

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..