Biblia, matematyka, muzyka, miłość do Pana i ludzi - podczas Mszy św. w Kościele Uniwersyteckim trwało dziękczynienie za pełne duchowych bogactw i służby życie śp. s. M. Józefy (Ewy) Jezierskiej oraz modlitwa w jej intencji.
Eucharystii, odprawionej w uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa, przewodniczył abp senior Marian Gołębiewski. Ks. Mariusz Rosik rozpoczął homilię od osobistego wspomnienia:
– To było jesienią 2003 roku. Byłem wówczas wikariuszem w Kościele Uniwersyteckim – mówił. – Pewnego popołudnia wszedłem do klasztoru sióstr urszulanek przy pl. bp. Nankiera i zobaczyłem, że drzwi do kaplicy na I piętrze są lekko uchylone. Wydobywała się stamtąd delikatna muzyka. Kiedy zajrzałem do środka, nie było nikogo prócz s. Józefy siedzącej przy klawiaturze. Na pulpicie leżała otwarta Biblia, wydawało się, że siostra ma zamknięte oczy. Jej palce delikatnie dotykały klawiszy.Ten widok jakoś zauroczył mnie, zafascynował, pozostał w pamięci aż do dzisiaj. Ona i On, zakochana bez pamięci siostra i Jezus, któremu powierzyła swoje życie. Modliła się Biblią i muzyką.
Jak zauważył ks. M. Rosik S. Józefa przyjęła chrzest w 1935 r. w Bydgoszczy, w kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa – dedykowanym tej tajemnicy, którą wspominamy w dniu pogrzebu siostry. – Całe jej życie jest więc zatopione, zanurzone w Bożym Sercu, aż do dnia dzisiejszego – mówił. – Boże serce to Boża miłość, ta szalona miłość Jezusa, która zaprowadziła Go na krzyż. Ta szalona miłość, która pozwoliła przebić Sobie bok, przebić serce, z którego wypłynęła krew i woda.
Kapłan przypomniał, że tak jak z boku pierwszego Adama Pan Bóg uczynił Ewę, tak z boku Chrystusa – z którego trysnęły woda i krew, wskazujące na chrzest i Eucharystię – narodził się Kościół. Ks. M. Rosik przywołał troje ludzi Kościoła, którzy w szczególny sposób towarzyszyli siostrze przez większą część jej drogi życia: św. Anielę Merici, św. Józefa i św. Pawła.
Pierwsza z tych osób, założycielka urszulanek, przejęta była sprawą wychowania dziewcząt – czemu i s. Józefa poświęciła swoje życie. Św. Aniela modliła się gorąco o jedność Kościoła. S. Józefa także miała otwarte serce dla tych, którzy wierzą inaczej – czego wyrazem jest również obecność na jej uroczystościach pogrzebowych przedstawicieli protestantów.
Druga ważna w jej życiu osoba to św. Józef – który stał się jej patronem zwłaszcza odkąd w 1959 r. podczas obłóczyn otrzymała imię "Józefa". – To człowiek milczenia, czynu. Milczy, by słuchać Boga i to, co usłyszy, wprowadzać w życie – zauważył ks. M. Rosik. – S. Józefa też ważyła słowa. Były to zawsze słowa zrównoważone, wypowiadane bardzo prosto, jasno. Być może pomagało jej w tym umiłowanie królowej nauk, matematyki..
Trzecią ważną dla siostry postacią był św. Paweł – towarzyszący jej zwłaszcza na drodze życia naukowego. Ks. M. Rosik, przekazując zarazem słowa współczucia w imieniu przewodniczącego Stowarzyszenia Biblistów Polskich ks. Henryka Witczyka, przywołał pojawiający się często w kontekście posługi s. Józefy Pawłowy tekst: „jeżeli bowiem żyjemy, żyjemy dla Pana; jeżeli zaś umieramy, umieramy dla Pana” (Rz 14,8). Te słowa znalazły się w tytule książki autorstwa s. Józefy, ale i dwóch ksiąg jubileuszowych jej dedykowanych.
Przed Eucharystią, jak i pod koniec Mszy św. wiele osób wspominało zmarłą – zapamiętaną na różnych polach jej posługi. Abp Marian Gołębiewski miał okazję poznać siostrę jako uczestniczkę sympozjów Stowarzyszenia Biblistów Polskich – a była pierwszą kobietą, która otrzymała tytuł profesora nauk teologicznych. Jej posługę na Papieskim Wydziale Teologicznym wspominał ks. prof. Włodzimierz Wołyniec, rektor PWT. Jako współsiostrę ze Zgromadzenia Urszulanek Unii Rzymskiej wspominały ją s. Joanna Łątka – przełożona wrocławskiej wspólnoty oraz s. Benigna Kania – przełożona prowincjalna, która odczytała również list m.in. przełożonej generalnej.
– Przez 37 lat była dyrektorką szkoły urszulańskiej, która jako jedyna [spośród urszulańskich placówek] mogła prowadzić swoją działalność w okresie PRL-u – mówiła s. Benigna. – To właśnie szkoła wrocławska przechowała tradycje urszulańskiego wychowania i nauczania, co w dużej mierze było zasługą s. Józefy. Dzięki temu łatwiej było nam w zmienionej rzeczywistości podjąć pracę pedagogiczną w kilku nowo otwartych placówkach.
Podkreśliła, że siostra umiała harmonijnie łączyć wiele zainteresowań, zaangażowań, bez uszczerbku dla żadnego z nich. Z poświęceniem pracowała na polu wychowawczo-dydaktycznym i administracyjnym (dyrektorka szkoły, nauczycielka matematyki), naukowym (biblistyka), należała do rady prowincjonalnej zgromadzenia. Uczestniczyła w codziennym życiu swojej siostrzanej wspólnoty, służąc jej m.in. talentem muzycznym, nie unikając angażowania się w zwyczajne zajęcia – jak choćby zmywanie naczyń. Żyła dla Pana i umierała dla Pana.
Swoje wspomnienia związane z siostrą przywołali też prof. Roman Duda z duszpasterstwa ludzi nauki, przedstawiciele nauczycieli i uczniów wrocławskiego liceum sióstr urszulanek.
Pogrzeb odbył się na Cmentarzu Osobowickim we Wrocławiu. S. Maria Józefa (Ewa) Jezierska odeszła do Pana w uroczystość Bożego Ciała, 31 maja, w 83 roku życia, 57 roku ślubów zakonnych.