Członkowie społeczności meksykańskiej mieszkającej Wrocławiu protestowali w centrum miasta przeciwko notorycznemu łamaniu praw człowieka i morderstwom, których doświadczają na co dzień ich rodacy w ojczyźnie
Po przemarszu pod fontannę na wrocławskim rynku zostały zapalone znicze w kolorach meksykańskiej flagi i ułożone w liczbę 43 - odnoszącą się do 43 uprowadzonych niewinnie studentów. Wyczytano ich imiona i nazwiska, a w chwili ciszy uczczono także pamięć pozostałych, poległych już obywateli północnoamerykańskiego państwa.
- Niedawno przebywałem w Meksyku i mogę potwierdzić, że tam naprawdę źle się dzieje. Osobiście nikt mi nic nie zrobił, ale rodzinie mojej dziewczyny co chwilę wyrządzano jakąś krzywdę: wujka napadli, obrabowali samochód, ukradli portfel kuzynce - opowiada Szymon Stawski, który kilka lat podróżował po Ameryce Południowej. - Panuje ogólne przyzwolenie na przestępstwa. Życie ludzkie waży tam zdecydowanie mniej niż w Polsce. Powodem jest skorumpowany rząd, od najniższego do najwyższego szczebla. Poza tym panują układy z mafią i to wszystko niszczy porządnego obywatela. Aby doszło do konkretnych zmian, potrzebna jest, moim zdaniem, rewolucja, jakiś wielki przełom - kończy dobitnie.
Wrocławska wspólnota meksykańska zapowiada kolejne protesty i formy nacisku na opinię publiczną i zbrodniarzy w swoim kraju. Zależy jej na dotarciu do jak największej liczby Polaków oraz Europejczyków, aby o tych strasznych wydarzeniach, które mają miejsce w Meksyku, mówiono dużo i w skali globalnej. "Polscy Meksykanie" pragną obudzić świadomość żyjących wokół nich ludzi.
________________
Polub nas, a nie przegapisz żadnej naszej informacji: