Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Kukiz prezydentem?

Muzyk ogłosił we Wrocławiu, że będzie kandydował w majowych wyborach. Przedstawił też w kilku zdaniach swoje priorytety i wizję swojej ewentualnej prezydentury.

Warunkiem udziału w wyborach prezydenckich jest uzbieranie 100 tys. podpisów poparcia społecznego pod kandydaturą. Czy znany muzyk ma obawy, czy uda mu się zmobilizować wyborców? - Jeżeli tych 100 tys. głosów nie zbiorę, nie będę czuł żadnego dyskomfortu. Ja mam czyste sumienie - mówił. Zaznaczył, że nie będzie się "kopał z koniem". - Uznam, że moja misja jest zakończona.

Muzyk i polityk wyjaśniał, że jest realistą i zdaje sobie sprawę ze swoich szans. Podkreślił, że jeśli jakimś cudem zostanie prezydentem RP, to wówczas, po przywróceniu państwa obywatelom, z przyjemnością rozpisze referendum z pytaniem do narodu: czy chcecie bym pozostał prezydentem nadal, czy chcecie kogoś innego na moje miejsce.

Kukiz zaznaczył, że kształt i skład jego sztabu wyborczego nie są jeszcze znane. Wyraził nadzieję, że będą go tworzyć ludzie w dużej mierze związani z Platformą Oburzonych. - Właściwie z dnia na dzień dołączają różne grupy - Solidarność 80, opiekunowie osób niepełnosprawnych.

- Słuchałem wystąpienia pana Dudy. Słuchałem wystąpień innych kandydatów wystawionych przez partie. Wszystko jest pięknie - bardzo ładne postulaty. Natomiast one są nie do zrealizowania w tym systemie. To są puste obietnice. Żaden z nich nie powiedział o konieczności zmian ustrojowych, o daniu takiego systemu obywatelom, dzięki któremu będą mogli realizować się tutaj w kraju - wyjaśniał.

Odniósł się również do polityki Polski względem Rosji. Straszenie jej nazwał niebezpiecznym dla Polski "prężeniem się komara". - Nikt z nas nie chce iść na wojnę. Mamy dzieci i chcemy mieć wnuki. Ja obserwuję to, co się dzieje w naszej ojczyźnie z perspektywy obywatela. Odnosi się wrażenie, że ojczyzna jest wręcz wygaszana, mówię tutaj o zakładach pracy, ubezwłasnowalniana energetycznie i grają nami tak jak Ukrainą, choć w trochę inny sposób.

Paweł Kukiz podkreślił jeszcze, że startuje na urząd prezydenta z czystymi intencjami. Zwrócił uwagę, że zarabia więcej jak prezydent Polski. - W tej chwili walczę o los wszystkich dzieci w Polsce, naszych wnuków, o nowe pokolenia. Jeżeli okaże się, że nie zbiorę tych 100 tys. podpisów, to zajmę się swoimi dziećmi, wrócę na scenę i będę śpiewał piosenki, dzięki którym kupię im w ciągu dwóch lat mieszkania w USA lub Kanadzie, bo tu wszystko runie - przekonywał.

- Cały czas mi serce wali jak dzwon. Mógłbym sobie spokojnie i wygodnie żyć, śpiewając, że będzie fajnie, że będzie zabawa. Ale ja tej zabawy nie widzę, ja widzę, że Polska idzie w przepaść - spuentował.


Polub nas, a nie przegapisz żadnej naszej informacji:

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy