O różnych aspektach integracji europejskiej, jej szansach i perspektywach oraz o dręczących ją chorobach mówił Jarosław Gowin podczas wrocławskiej konferencji "Europa i pojednanie".
Wiceprezes Rady Ministrów, minister nauki i szkolnictwa wyższego podjął między innymi obecny na konferencji przykład pojednania polsko-niemieckiego (w które wpisane były m.in. orędzie biskupów polskich do biskupów niemieckich z 1965 r. czy Msza Pojednania w Krzyżowej w 1989 r.).
- Relacje między Polską a Niemcami naznaczone są tragicznymi wydarzeniami, ale współpraca między Polską a Niemcami jest koniecznym fundamentem polskiej obecności w Europie - stwierdził. - Niezależnie od przeszłości, od różnic, jeśli chodzi o interesy gospodarcze, polityczne, od tego, jak rząd mój i rząd Niemiec definiują priorytety w polityce europejskiej, z całą pewnością Niemcy są i powinny pozostać głównym partnerem dla Polski w zjednoczonej Europie. Trzeba te relacje polsko-niemieckie poddawać ciągłej refleksji, trzeba wydobywać to, co łączy, przechodzić ponad różnicami do wspólnych działań.
Zaprosił uczestników konferencji do eksperckiego namysłu nad sposobem istnienia Polski w Europie i sposobem oddziaływania Europy na Polskę. - Nie ma wątpliwości: Polska weszła do Europy w samym momencie powstania, w momencie chrztu Mieszka I. Niedługo potem, podczas zjazdu w Gnieźnie w 1000 r., Polska po raz pierwszy zaproszona została do wielkiego projektu zjednoczenia Europy - wyjaśniał. - Niestety, Otton III żył krótko. Jego wielka wizja nie przetrwała jego śmierci, a potem nasi przodkowie nakłaniani byli do ściślejszej integracji, delikatnie mówiąc, innymi metodami.
A jednak - wyjaśniał - byli Polacy włączeni w europejską rodzinę, połączeni więzami dynastycznymi z władcami Czech, Rusi, Niemiec, Skandynawii. - Polska weszła do Europy, ale nie ma też wątpliwości, że Europa od początku weszła do Polski, weszła przez chrześcijaństwo - podkreślał minister, przywołując słowa Jana Pawła II wypowiedziane w Gnieźnie w 1997 r.: "To orszak świętych misjonarzy, o których dziś przypomina nam św. Wojciech, niósł europejskim ludom nowinę o miłości bliźniego, miłości nieprzyjaciół, nowinę poświadczoną oddaniem za nich życia".
Tą dobrą nowiną żyli mieszkańcy Europy przez całe stulecia, wyrażając ją w niezliczonych dziełach kultury. Ewangelia zapewniała podwaliny duchowej jedności Europy. Przez wieki chrześcijaństwo było religią Europejczyków.
- Nic dziwnego, że gdy Europę spustoszyły wojny światowe, ku chrześcijaństwu zwrócili się ci, którzy chcieli, aby taka tragedia nie mogła się powtórzyć oraz by ludzie w Europie, przynajmniej w jej wolnej części, mogli żyć w zgodzie, w coraz lepszych warunkach materialnych. Na wartościach chrześcijańskich oparto podwaliny jednoczącej się Europy, odwołując się m.in. do wywodzącego się z katolickiej nauki społecznej pojęcia "dobra wspólnego" - mówił J. Gowin.
Przypomniał myśl Roberta Schumana, jednego z inspiratorów procesów europejskiej integracji. Pisał on o wartości ojczyzny, ale podkreślał, że istnieje także "dobro wspólne" ponad nią - szersze, ale nie unieważniające wymiaru narodowego. - Rzadko się wspomina o tym, że trwają procesy beatyfikacyjne Roberta Schumana i Alcide De Gasperiego, że flaga unijna związana jest z symboliką maryjną - dodał, podkreślając bezsens palenia takiej flagi w myśl obrony "tradycyjnego" systemu wartości.
Podkreślił, że dla Polski korzyści płynące z integracji europejskiej - związane z funduszami unijnymi, otwarciem granic itd. - są oczywiste; kwestionowanie ich byłoby głupotą. Istnieje jednak, co trzeba uczciwie przyznać, też druga strona medalu - wiele firm przestało istnieć na skutek nieuczciwej konkurencji, unijne organy narzucają cele, na które fundusze mają być przeznaczone - cele przynoszące często więcej korzyści "starej" Europie, funkcjonują bariery biurokratyczne, a przede wszystkim: w Unii brak wolności.