Były w większości Ślązaczkami. Pracowały w różnych miejscach opiekując się starszymi, chorymi, potrzebującymi. Wierne swojemu powołaniu zamordowane zostały przez żołnierzy radzieckich "wyzwalających" tereny Śląska w 1945 r. Beatyfikacja sióstr odbędzie się 11 czerwca we Wrocławiu.
Urodziła się 9 lutego 1905 r. w Dąbrówce Dolnej koło Namysłowa na pograniczu Dolnego i Górnego Śląska. Na chrzcie otrzymała imię Julianna. Była córką niezamożnych rolników, jedną z ośmiorga rodzeństwa. Straciła matkę w wieku 7 lat. Ojciec ożenił się po raz drugi. Jej najmłodszy brat był zakonnikiem i także zginął w czasie wojny.
Do zgromadzenia sióstr elżbietanek wstąpiła w 1929 r., jako 24-latka. W klasztorze zrobiła kursy pielęgniarskie. Miała do tego szczególne powołanie – kochała chorych, była osobą dobrą, wrażliwą i miłosierną. Od 1932 r. z roczną przerwą pracowała w stacji ambulatoryjnej prowadzonej przez siostry elżbietanki w Żarach.
Rosjanie wkroczyli do miasta 13 lutego 1945 r. Następnego dnia, gdy przypadała akurat Środa Popielcowa, siostry zostały wypędzone ze swojego domu, który zamieniono na magazyn. Wraz z kilkudziesięcioma innymi osobami, głównie dziewczynami i kobietami zapędzone zostały na noc do gospody "Lufft" przy Mühlplatz. Nie dało się jednak spać. Żołnierze radzieccy wciąż wyciągali kolejne kobiety na zewnątrz chcąc je zgwałcić. Siostry, mimo razów, próbowały bronić ofiar i pocieszać te, które wracały.
Gospodę mogły opuścić dopiero nad ranem. Wraz z kilkudziesięcioma innymi osobami schroniły się w jakimś cudem ocalałej plebanii licząc na to, że pozostaną niezauważone. Niestety Rosjanie szybko odkryli ukrywających się cywilów i siostry zakonne, które wzbudzały ich szczególne zainteresowanie. Elżbietanki przebrały się w ubrania świeckie lecz to nie pomogło. W ciągu kolejnych dni żołnierze atakowali chroniące się na plebanii kobiety.
Kilkakrotnie ofiarą gwałtu padła też s. Edelburgis Kubitzky. „W żadnych okolicznościach już tego nie zniosę, choć może mnie to również kosztować życie” – miała się zwierzyć przebywającemu na plebanii ks. Maxowi Schubertowi.
20 lutego na plebanię wtargnęła grupa pijanych Czerwonoarmistów. Doszło do dramatycznych scen, strzelaniny i niszczenia budynku. S. Edelburgis zaatakowana została przez jednego z żołnierzy. Broniła się przed gwałtem, mimo bicia i gróźb śmierci, podkreślając że należy do Boga. Wobec tego oporu czerwonoarmista oddał do niej z bliska kilkanaście strzałów po czym sprawcy zbrodni uciekli. Siostra Edelburgis umierała krótko. Zdążyła jednak zostać namaszczona świętymi olejami przez ks. Schuberta, który był świadkiem jej śmierci.