Z radością przedstawiamy wam tegorocznych neoprezbiterów. Już niebawem spotkamy ich w parafiach, do których zostaną posłani. Tymczasem prezentujemy wam ich sylwetki i kapłańskie motywacje.
Ks. Przemysław Fic z parafii pw. św. Elżbiety Węgierskiej we Wrocławiu
Zawołanie prymicyjne:
„Wówczas przyleciał do mnie jeden z serafinów, trzymając w ręce węgiel, który szczypcami wziął z ołtarza. Dotknął nim ust moich i rzekł: «Oto dotknęło to twoich warg, twoja wina jest zmazana, zgładzony twój grzech». I usłyszałem głos Pana mówiącego: «Kogo mam posłać? Kto by Nam poszedł?». Odpowiedziałem: «Oto ja, poślij mnie!»” (Iz 6:6-8)
Ks. Przemek wyjaśnia, że na jego powołanie wpłynęło to, że widział żywy Kościół. - To były spotkania ludzi, którzy wierzą i żyją blisko Jezusa, ale nie tylko. Moje powołanie to była łaska, której doświadczyłem nagle. Było ono silniejsze niż wszystko - opowiada.
Jakie jest jego największe kapłańskie marzenie? - Chcę, żeby dar Boży był we mnie owocny. Chciałbym, żeby jak najwięcej ludzi mogło przez moją posługę zobaczyć i uwierzyć, że prawdą jest , iż Jezus umarł, zmartwychwstał, żyje i ciągle działa w Kościele - dzieli się z czytelnikami "Gościa". Jak zauważa, aby realizować tę misję, potrzeba akumulatora, z którego czerpie się moc - to realne spotkanie z Bogiem na modlitwie. - Dopiero zaczerpnąwszy z tych spotkań, można wyjść do ludzi, by dać im to, czego pragną. Nawiązując do Ewangelii, potrzebujemy być ciągle zaszczepieni w winnym krzewie, żeby wydawać owoce. Mam świadomość, że nie może we mnie braknąć tych soków, czyli musi przepływać między mną a Panem Bogiem miłość. Wtedy tej miłości będzie więcej również w mojej posłudze. W tym widzę coś fundamentalnego.