Grupa 14., jak co roku, jako pierwsza wyrusza na pielgrzymi szlak - jasnogórski i nie tylko. Jej członkowie podkreślają, że ten pielgrzymkowy prolog, przeżywany w małej wspólnocie, jest niepowtarzalnym doświadczeniem.
Wyruszyli 1 sierpnia z kościoła pw. św. Katarzyny Aleksandryjskiej w Górze po Mszy, której przewodniczył ks. Henryk Wachowiak. Ich szlak prowadził najpierw do NMP Królowej Karmelu w Głębowicach.
Odwiedziliśmy ich tym razem w Czeladzi Wielkiej, gdzie zatrzymali się przy tutejszym kościele.
Zdjęcia:
- Wędruję do Matki Bożej od 1983 r. - opowiada brat Stanisław z Jordanowa Śląskiego. - Jestem na pielgrzymce tak szczęśliwy, jakby szło ze mną całe niebo! Mam za co dziękować Matuchnie. Mam już 75 lat, ale dopóki starczy sił, mam zamiar wędrować co roku. Kondycja na razie jest. Chodziłem w siódemce, ale teraz chodzę z czternastką. Cieszę się, że idę w grupie 14., bo 8 dni to byłoby dla mnie za mało! Zakochałem się w pielgrzymce. Póki będę żył, póty będę wędrował - zapewnia.
Kleryk Bartłomiej (V rok MWSD) wyruszył na szlak dzięki zachęcie ks. Łukasza. - Dwa lata temu, gdy byliśmy jako klerycy na pielgrzymce obłóczynowej, było mi bardzo trudno fizycznie zmierzyć się z drogą. Obiecałem sobie, że nigdy na nią nie pójdę, ale w czerwcu zacząłem myśleć, że może jednak... Ksiądz Łukasz mnie dodatkowo przekonał. Idę. Mogę trochę dopomóc. Trzy dni idę z czternastką, a potem dołączam do grupy 7. z mojej parafii - opowiada.
Brat Stanisław z ks. Łukaszem. Agata Combik /Foto GośćEwelina z parafii w Powidzku i Magda z parafii w Prusicach postanowiły przejść część jasnogórskiej trasy - do Głębowic, a może i nieco dalej, zależnie od tego, na ile pozwoli im sytuacja w domu. Dla Eweliny to powrót po latach na szlak prowadzący na Jasną Górę. - Teraz najczęściej chodzimy na Ekstremalne Drogi Krzyżowe - mówi.
Państwo Barbara i Krzysztof, mieszkańcy Góry, po raz drugi idą na cały jasnogórski szlak. - Zaczynaliśmy dwa lata temu od przejścia etapu do Głębowic i tak nam się podobało, że w następnym roku poszliśmy na całość. Teraz podobnie - tłumaczą. - W grupie 14., gdy idziemy najpierw w takim kameralnym gronie, tworzy się prawdziwa wspólnota, rodzina. Dopiero potem dołączamy do innych grup - mówią.
- Pielgrzymi wyruszyli z Góry w ramach Pieszej Pielgrzymki Wrocławskiej już po raz 34. - mówi ks. Łukasz Romańczuk, przewodnik grupy 14. - Tym razem mamy 29 uczestników, a jedna czwarta to rodzice z dziećmi. Nasza grupa się odmładza. Najmłodsi pomagają śpiewać, są pełni radości. Na drugim pielgrzymkowym etapie mieliśmy czas integracji i mogliśmy się lepiej poznać. Jest wśród nas brat Stanisław z Jordanowa, jest kleryk Bartek z wrocławskiego Nowego Dworu, jest Martyna z Kątów Wrocławskich, siostra Ela z Bojanowa, z sąsiedniej diecezji, są ludzie z różnych stron ziemi górowskiej, a także z parafii w Głębowicach, którzy wędrują do swojego domu - wylicza.
Ksiądz Łukasz przypomina, że ta pielgrzymka to "dwa w jednym" - część osób idzie na Jasną Górę, a cześć "tylko" do Głębowic, gdzie czczona jest Matka Boża z Góry Karmel. Już w czasie wędrówki dwie osoby przygotowywały się do przyjęcia w Głębowicach szkaplerza w ramach uroczystego nabożeństwa.
- W czasie konferencji towarzyszy nam temat ośmiu znaków - cudów Jezusa z Ewangelii św. Jana. To apostoł, który "ujrzał i uwierzył". Będzie nam potem dalej towarzyszył podczas diecezjalnego synodu. Na początku drogi patrzyliśmy na to, jak wygląda nasze miejsce w Kościele, wskazaliśmy na to, że ważne jest, by trzymać się Pana Jezusa. Inaczej, nawet jeśli będziemy bardzo zaangażowani w różne rzeczy, może nam się to w którymś momencie rozjechać, możemy wszystkim rzucić, bo zabraknie nam sensu. Mówiliśmy o tym, że trzeba znaleźć swoją drogę, by przybliżać się do Jezusa. W czasie konferencji sami pielgrzymi mogli dzielić się odkrywaniem swojego miejsca w Kościele - opowiada.
Na pielgrzymów w Czeladzi Wielkiej czekali mieszkańcy, którzy przygotowali poczęstunek. - My tak od trzech lat przychodzimy ich witać. Idą tu też członkowie naszych rodzin - mówią panie Marzena i Ewa z wnuczkami Zuzią i Zosią. - Namawiają nas, żeby dołączyć. Kto wie, może kiedyś...
Wśród witających byli również państwo Maria i Bolesław. Mieli dodatkowe powody, by czekać na pątników. Wśród nich były ich prawnuczęta (!) - Mikołaj (wędrujący w pięknym góralskim kapeluszu) i Małgosia.