We wtorek wielkanocny bp Maciej Małyga odprawił uroczystą Mszę św. wieczorną w intencji zmarłego papieża Franciszka. - Gdyby nie on, nie mielibyśmy takiej formy synodu, jaki mamy. Możliwie szerokiej, rozmodlonej, z dużym udziałem osób świeckich. Bez niego nas by takich nie było - zaznaczył bp Maciej.
Archidiecezja wrocławska żegna papieża Franciszka. Oprócz lokalnych modlitw w parafiach przez trzy dni z rzędu w archikatedrze wrocławskiej zostaną odprawione uroczyste Msze św. w intencji Ojca Świętego, sprawowane przez biskupów wrocławskich.
We wtorek 22 kwietnia z wrocławianami modlił się bp Małyga. - To bardzo ważny moment dla całego Kościoła. Ta Eucharystia pokazuje nam, że jesteśmy Kościołem, wspólnotą, która jest większa od nas samych. Katolicką, czyli obejmującą całą rzeczywistość. Wiara to nie jest prywatna droga do Jezusa, który 2 tys. lat temu wędrował po ziemi. Jest to droga wspólna, możliwa właśnie dzięki św. Piotrowi i jego następcom, dzięki Ewangelii i dzięki Kościołowi - mówił biskup w homilii.
Odniósł się do słów z sekwencji "Śmierć zwarła się z życiem", mówiąc, że to bardzo ludzkie doświadczenie. Ale dzięki Jezusowi życie jest stroną zwycięską. - Dlatego nasza modlitwa za papieża jest naznaczona smutkiem i żalem, jednak nie ma w niej żadnej rozpaczy. W czytaniu pierwszym słyszeliśmy słowa Piotra. Daje on świadectwo. Mówi o krzyżu i o zmartwychwstaniu Jezusa. Te słowa poruszyły ludzi do głębi. Wtedy ok. 3 tys. osób podjęło decyzję o zostaniu chrześcijanami. Bo nie chodzi o zbiorową emocję, ale chodzi o czyn, który rodzi się ze spotkania ze Zmartwychwstałym - tłumaczył kaznodzieja.
Ci, którzy słowa Piotra usłyszeli, od razu zapytali, co mają robić. A pierwszy papież odpowiedział: nawrócić się, zmienić myślenie i przyjąć chrzest. - To dotyczy także nas. To od początku jest dla nas wezwaniem. Myśleć w myśleniu Chrystusa. Złączyć się z Jego śmiercią i zmartwychwstaniem właśnie w Kościele i we wspólnocie. Chcemy słuchać Piotra i jego następców, przez których Pan przemawia - tłumaczył bp Maciej.
Nawiązał do Ewangelii z dnia, która opisuje spotkanie Marii Magdaleny ze zmartwychwstałym Jezusem przy grobie. - Idźmy do ogrodu, bo to w ogrodzie Pan został ukrzyżowany i pogrzebany. A w ogrodzie rozpoczęła się przecież historia ludzkości, historia Adama i Ewy. W ogrodzie Jezus powstał z martwych. Maria Magdalena pierwsza przyszła i ostatnia odeszła, bo miłość jest cierpliwa. Nachyliła się do grobu, ale nagle usłyszał swoje imię. O tym pisał kiedyś Franciszek - przypomniał bp Małyga.
I przywołał słowa zmarłego papieża: "Od Marii Magdaleny, którą tradycja nazywa »apostołką apostołów«, uczmy się nadziei. Do nowego świata wchodzimy, nawracając się więcej niż jeden raz. Zmartwychwstały wprowadza nas w swój świat, krok po kroku, pod warunkiem, że nie będziemy udawać, że już wszystko wiemy. Tam wypowiadane jest nasze imię. Bo w prawdziwym życiu jest dla nas miejsce, zawsze i wszędzie. Jest miejsce dla ciebie, dla mnie, dla każdego. Nikt nie może go zająć, ponieważ zawsze było przeznaczone dla nas. To okropne, gdy - jak to się mówi w języku codziennym - to miejsce zostawia się pustym. Jest to miejsce dla mnie. Każdy może powiedzieć: mam swoje miejsce, jestem misją! Pomyślcie trochę o tym - jakie jest moje miejsce? Jaką misję powierza nam Pan? Niech tam myśl pomoże nam zająć w życiu postawę odważną". - To spotkanie w ogrodzie jest nacechowane czułością, czyli przeciwieństwem sztywności, o której często mówił papież Franciszek. Czułość to słowo kojące, lekarstwo na strach w miłości do Boga. Zaufanie zwycięża strach. Dzisiaj, jak nigdy wcześniej, potrzebujemy rewolucji czułości. To nas ocali - opowiadał bp Maciej.
Przypomniał ideał papieża Franciszka: prostota życia i ubóstwo. Wzywał, by nie żyć kosztem innych w naszym bogatym świecie. Mówił, że duch ubóstwa otwiera drogę do szczęścia. Uwalnia nas od ducha światowości i prowadzi do wykorzystania naszych bogactw w służbie innym. - Gdy patrzymy na ogród, to widzimy, jak wyraźne jest tam wezwanie do misji. Jezus posyła Marię do braci, żeby opowiedziała, co ją spotkało. O misyjności mówił od początku pontyfikatu papież Franciszek. Dla Kościoła być misyjnym oznacza objawić swoją własną naturę. Misja jest jego powołaniem - opisywał biskup pomocniczy wrocławski.
Podkreślił, że papież mówił również o wychodzeniu na peryferia. "Kościół żywy nie jest strażnikiem pamiątek muzealnych, ale wspólnotą otwartą na niespodzianki Ducha Świętego" - mówił Franciszek.
Przypomniał, że zmarły papież stawiał na praktykę duchową, jaką jest rozeznawanie. W archidiecezji wrocławskiej to główna metoda prowadzenia trwającego od maja 2024 r. synodu. - Gdyby nie papież Franciszek, nie mielibyśmy takiej formy synodu diecezjalnego, jaki mamy. Możliwie szerokiej, rozmodlonej, z dużym udziałem osób świeckich. Bez niego nas by takich nie było - zaznaczył bp Maciej.
Jak dodał, Ojciec Święty postawił na braterstwo, które było dla niego bardzo ważne. Najpierw chodziło mu o braterstwo w Kościele. Pozostał po nim też Rok Jubileuszowy pod hasłem: "Pielgrzymi nadziei". - Dobrze jest przypominać sobie to, co nam zostawił Franciszek. Słowa, które przekłuły nasze serce. Mamy to samo pytanie, co 2 tys. lat temu ludzie wobec Piotra: "Co czynić?". I chcemy to czynić jako Kościół - podsumował kaznodzieja.