Nowe sanktuarium w archidiecezji wrocławskiej. Mała parafia, a dzieją się wielkie rzeczy

Ma zaledwie 717 wiernych. Sanktuarium Matki Bożej z Góry Karmel w Głębowicach nie jest efektem decyzji administracyjnej. To owoc wiary, trudu i miłości pokoleń. Miejsce, gdzie burzliwa historia spotyka się z piękną teraźniejszością.

W parafii pw. Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel w Głębowicach spełniło się marzenie kilku pokoleń wiernych. Metropolita wrocławski abp Józef Kupny ustanowił sanktuarium, potwierdzając tym samym, że miejsce to od wieków było żywym centrum kultu Matki Bożej Szkaplerznej. To wydarzenie zapisze się nie tylko w kronikach parafialnych, ale przede wszystkim w sercach tych, którzy przez dziesięciolecia pielęgnowali maryjną tradycję.

Powrót do korzeni

8 września 2025 r. Wieczorna Msza św. - Dla nas to było wydarzenie historyczne, które zdarza się raz w życiu - mówi Anna Lis, parafianka. - Ci, którzy uczestniczyli w uroczystości, czuli, że są świadkami czegoś wyjątkowego. To nie przyszło z dnia na dzień. My, parafianie, wiemy, że to trwało tutaj od zawsze - zaznacz.

Kanclerz wrocławskiej Kurii Metropolitalnej ks. Jacek Froniewski odczytał dekret abp. Kupnego o ustanowieniu sanktuarium Matki Bożej z Góry Karmel.

Historia kultu Matki Bożej Szkaplerznej w Głębowicach sięga co najmniej XVII w., gdy do tutejszego kościoła sprowadzono cudowną figurę Maryi. Z roku na rok rosła liczba pielgrzymów, którzy przybywali szczególnie na nowennę przed 16 lipca - świętem Matki Bożej Szkaplerznej. Wówczas Głębowice tętniły życiem - każdego dnia setki, a w dzień odpustu nawet tysiące wiernych uczestniczyły w nabożeństwach.

Kulminacją święta była procesja: z Przenajświętszym Sakramentem, duchowieństwem i figurą Matki Bożej Szkaplerznej niesioną na specjalnie przygotowanych noszach przez członków bractwa. Otaczały ją młode dziewczęta z wstążkami w rękach - było to religijne święto, spajające lokalną społeczność.

Trudna historia i dramat utraty

Nie wszystkim jednak podobała się forma kultu. W 1811 r. ówczesny duszpasterz skarżył się, że zbyt duże skupienie na figurze Maryi przysłania Jezusa obecnego w Najświętszym Sakramencie. Obawiano się także reakcji miejscowych luteran, którzy wykpiwali maryjność katolików. W 1863 r., decyzją biskupa wrocławskiego Henryka Förstera, figurę usunięto z kościoła. Parafianie protestowali i odwoływali się, lecz bezskutecznie. A później przekazano ją siostrom karmelitankom we Wrocławiu. Tam, niestety, spłonęła podczas II wojny światowej.

Choć figura zniknęła, duch i pamięć o niej przetrwały. - Moi dziadkowie pamiętają, jak jeszcze w latach 60. pielgrzymi z sąsiednich miejscowości przychodzili pieszo do Głębowic w lipcu, mimo że figury już nie było - wspomina A. Lis. - To było coś bardzo odległego, ale w sercu pozostało - dodaje.

Odkrycie i powrót figury

Długo wydawało się, że figura Matki Bożej Szkaplerznej na zawsze pozostanie tylko wspomnieniem. Przełom nastąpił dzięki pracy i pasji Anny Aleksandrowicz, organistki, a zarazem osoby rozmiłowanej w historii miejscowości i klasztoru. Przekopała masę archiwalnych stron, aż w końcu na stronie niemieckich sióstr karmelitanek odnalazła wizerunek maryjny z nieodżałowanej figury.

- Wiedzieliśmy, że to ta nasza figura. Zdecydowaliśmy się ją odtworzyć za własne pieniądze. Rzeźbiarz podjął się dzieła, ale potem przyszła pandemia i wszystko musiało poczekać - opowiada pani Anna.

Mimo ograniczeń 3 maja 2020 r. figura została wprowadzona do świątyni. - Ludzie potrzebowali jej obecności. Modlili się indywidualnie, po kilka osób, zgodnie z obostrzeniami. Dwa miesiące później, 19 lipca, bp Jacek Kiciński poświęcił odtworzoną figurę.

Kult był tu zawsze, nigdy nie umarł. Ale ta figura ożywiła go na nowo. Każdego 16. dnia miesiąca odprawiane są nabożeństwa, które gromadzą wiernych z całej okolicy.

Sanktuarium - owoc pracy i wierności

Dla ks. Jarosława Olejnika, proboszcza parafii od prawie 30 lat, ogłoszenie sanktuarium to ukoronowanie wieloletniej pracy. - To wielkie wyróżnienie - mówi. - Matka Boża Szkaplerzna zawsze skupiała wokół siebie ludzi, szczególnie w czasie odpustów. A teraz to wszystko zyskało oficjalne potwierdzenie. Parafian mam chyba najlepszych na świecie - uśmiecha się. - Są zaangażowani i czują więź z Maryją - opowiada miejscowy proboszcz, a od niedawna kustosz sanktuarium.

Dzięki jego staraniom i pomocy wiernych udało się podnieść pokarmelicki obiekt kościelno-klasztorny z ruiny.

Jak czytamy w kronice parafialnej: 

"Karmelici, zgodnie z tradycją swojego zakonu, szczególnie gorliwie szerzyli wśród miejscowej ludności kult Matki Boskiej Szkaplerznej. Nieustające nabożeństwa do Matki Boskiej Szkaplerznej, kazania, Msze św. wotywne, rozdawnictwo sakramentów św. spowodowało wielki rozgłos wśród miejscowej ludności, która bardzo chętnie pielgrzymowała do głębowickiego kościoła, by uczestniczyć w tych nabożeństwach. Pomocna im w tym była słynąca łaskami rzeźba przedstawiająca Matkę Boska z Dzieciątkiem, trzymającym na ręce szkaplerz. Figurka ta miała 1 metr wysokości. Umieszczona była w szklanej skrzynce, nad którą znajdował się baldachim. W zależności od święta czy okresu liturgicznego figura ta była przyozdabiana w białą, czerwoną czy fioletową szatę".

To wszystko dzieje się w jednej z najmniejszych parafii archidiecezji. - To nie jest coś sztucznego, coś, co chcemy stworzyć na nowo. Ta maryjność zawsze tutaj była żywa - niezależnie od tego, czy stała figura, czy jej nie było - podkreśla A. Lis.

Wierni z Głębowic traktują sanktuarium jako zobowiązanie. Chcą zadbać o pielgrzymów, rozwijać duchowość i pielęgnować to, co przez wieki było istotą ich tożsamości. - Sanktuarium to nowy rozdział. Czujemy, że to nagroda, ale i odpowiedzialność - dodaje ks. Olejnik.

Jubileusz i koronacja

W przyszłym roku parafia będzie świętować 350. rocznicę założenia zespołu kościelno-klasztornego. Z tej okazji planowana jest koronacja figury Matki Bożej koronami wykonanymi przez artystę jubilera Mariusza Drapikowskiego. Parafia zabiega o to, by korony poświęcił sam papież Leon XIV.

Historia zatacza koło. Kiedyś niemiecki biskup wrocławski nakazał usunąć figurę z kościoła, potem wróciła ona jako znak nadziei i jedności. A teraz wrocławski biskup (już polski) ustanawia parafię sanktuarium maryjnym.

- To wzruszające, że możemy być tego świadkami. Mój dziadek był jednym z pierwszych polskich mieszkańców Głębowic. Nie dożył powrotu figury, ale wiedział, że jej wizerunek odnaleziono - opowiada pani Anna.

- Sanktuarium wieńczy tę wielką pobożność maryjną mieszkańców Głębowic. Zawsze zabiegali, żeby Matka Boża odbierała tu należną Jej cześć. Czujemy radość i czekamy na każdego pielgrzyma, który będzie chciał tutaj przez Maryję pogłębić swoją wiarę w Chrystusa - zaprasza ks. Jarosław.

Akt ustanowienia sanktuarium to też zwieńczenie jego prawie 30-letniej pracy duszpasterskiej. - Przed laty nikt nie wierzył, że podniesiemy to miejsce z ruiny. Wierzę, że to miejsce ma przed sobą piękny czas! - uśmiecha się kapłan.

Parafianie podkreślają również wdzięczność dla niemieckich duchownych, którzy przez lata podtrzymywali kult Maryi w Głębowicach. - Wiara trwa tutaj ponad narodami. To, co nas łączy, jest silniejsze niż historia, podziały i języki - mówią zgodnie wierni.

Nowe sanktuarium w Głębowicach to świadectwo trwania przy wierze mimo przeciwności losu, wyraz miłości do Maryi i efekt pracy wielu pokoleń. To także przypomnienie, że nawet w najmniejszych wspólnotach mogą dokonywać się rzeczy wielkie, jeśli tylko są tam ludzie, którzy wierzą i nie przestają działać.

Nowe sanktuarium w archidiecezji wrocławskiej. Mała parafia, a dzieją się wielkie rzeczy Nowe sanktuarium w archidiecezji wrocławskiej. Mała parafia, a dzieją się wielkie rzeczy Nowe sanktuarium w archidiecezji wrocławskiej. Mała parafia, a dzieją się wielkie rzeczy Nowe sanktuarium w archidiecezji wrocławskiej. Mała parafia, a dzieją się wielkie rzeczy

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..