Zjazd Stowarzyszenia Polskich Pastoralistów odbył się pod hasłem pojednania - tego, które zaczyna się w sercu człowieka, buduje relacje w rodzinie, odbudowuje zaufanie w Kościele i otwiera drogę do porozumienia w życiu społecznym. Kluczowym przesłaniem spotkania była myśl: nie będzie pojednania na zewnątrz, jeśli nie dokona się ono najpierw wewnątrz - w człowieku.
Szeroko komentowanym wystąpieniem podczas zjazdu była refleksja bp. Artura Ważnego na temat pojednania w diecezji sosnowieckiej. Duchowny mówił o konieczności odbudowania więzi między duchowieństwem a wiernymi, wskazując na ogromne znaczenie słuchania i obecności:
– Daliśmy księżom czas i przestrzeń, by mogli mówić o swoich radościach, smutkach i nadziejach. Ludzie także potrzebują opowiedzieć o swoich emocjach – bólu i frustracjach – wyjaśniał bp Ważny.
Na początku jego obecność w diecezji budziła niepokój – jak relacjonował, księża mieli wrażenie, że przyszedł "inkwizytor", który będzie "robił porządek" i traktował ich wszystkich w kategoriach przestępców. Dlatego zdecydował się na rozmowy bezpośrednie, podczas choćby spotkań w dekanatach.
– Spotykaliśmy się w domu biskupim z ludźmi, którzy nie mieli zaufania do struktur diecezji. Chodziło o to, by naprawdę się spotkać – bez barier – tłumaczył.
Biskup planuje rekolekcje w hali sportowej, z udziałem liderów wspólnot o różnych duchowościach i charyzmatach.
– Chcieliśmy pokazać, że choć jesteśmy różni, możemy działać w jedności. Kościół potrzebuje współpracy, nie konkurencji duchowości – mówił bp Ważny.
Zapowiedział też przygotowania do II synodu diecezjalnego, którego celem będzie pogłębienie procesów pojednania, reformy mentalności i komunikacji wewnątrz Kościoła.
W jego ocenie kluczowe jest także pojednanie ze światem, które wymaga jasnej i przejrzystej polityki medialnej. Kościół – jak zaznaczył – musi mówić o swoich działaniach i mieć odwagę komunikować również sprawy trudne, szczególnie w kontekście ochrony osób skrzywdzonych.
– Trzeba umieć przyjąć również głosy świeckich – nawet jeśli są krytyczne. Wejście w system jest łatwe, ale zmiana mentalności to praca na lata – podkreślił biskup sosnowiecki.
Z głęboką analizą duchowych i psychologicznych uwarunkowań pojednania w rodzinie wystąpił Krzysztof Pilarz, ceniony psychoterapeuta.
Jego wystąpienie koncentrowało się wokół relacji małżeńskich i ich duchowego fundamentu. Przypomniał, że przebaczenie i pojednanie są ze sobą nierozerwalnie związane, a ich źródło znajduje się w Chrystusie. Małżonkowie – jak mówił – nie powinni szukać winy w sobie nawzajem, lecz szukać umocnienia w osobistej relacji z Bogiem.
– Kiedy mamy dobrze, tego nie dostrzegamy. Wtedy pojawia się znudzenie i frustracja. Tymczasem to kryzysy – psychologiczne czy rozwojowe – są twórcze. One nas kształtują – tłumaczył prelegent.
Pilarz poruszył także problem nadmiernej psychologizacji życia duchowego. Jego zdaniem w dzisiejszych czasach psycholog przejął rolę "świeckiego kapłana".
– Jak trwoga, to nie do Boga, tylko do psychologa. Ale psychoterapia może utwierdzać człowieka w jego subiektywnej wizji krzywdy, zamiast prowadzić ku prawdziwemu pojednaniu – ostrzegał.
Wśród zagrożeń współczesnej duchowości i relacji wymienił m.in.:
subiektywnie rozumiany dobrostan,
proces terapeutyczny bez założeń i bezstronności,
porównywanie się do nierealnych standardów z mediów,
budowanie tożsamości ofiary i krzywdziciela,
zrzucanie odpowiedzialności z siebie i postawę "sędziego" zamiast miłości.
Za lekarstwo uznał fragment z Listu do Efezjan 5,21-31, który opisuje relację małżeńską jako odbicie miłości Chrystusa do Kościoła. Mężczyzna – jak podkreślił – musi uczyć się miłości, bo naturalnie częściej koncentruje się na rzeczach niż na relacjach.
– Zadaniem męża wobec żony nie jest ocena, lecz miłość: nie szukaj winy, zmarszczki, skazy. Twoim zadaniem jest uczynić ją świętą i nieskalaną – referował K. Pilarz.
O pojednaniu w przestrzeni publicznej mówił ks. dr Andrzej Sikorski, kapelan polskiego parlamentu. Jego doświadczenia pokazują, że nawet wśród polityków możliwe są głębokie duchowe przemiany – jeśli da się im przestrzeń.
Najbardziej symboliczne okazało się jego zaangażowanie w przygotowanie wystawy poświęconej bł. Jerzemu Popiełuszce z okazji 40. rocznicy męczeńskiej śmierci kapłana.
– Złożony wniosek przepadł. Nie odpuściłem – sam napisałem nowy i zaniosłem go do marszałka sejmu. Jak się dowiedziałem, to był pierwszy w historii wniosek złożony przez księdza – przyznał ks. Sikorski.
Wystawa, choć wykorzystana nieco przez polityczne podziały, spotkała się z szerokim odzewem. Politycy różnych opcji i pracownicy sejmu angażowali się we wsparcie inicjatywy.
– Nie będzie zgody w rodzinach i między politykami, jeśli nie zaczniemy od siebie samych – zaapelował kapłan.
Ks. Sikorski zwrócił uwagę, że wielu parlamentarzystów szuka duchowego wsparcia. Po objęciu funkcji kapelana udostępnił swój numer telefonu – wtedy zaczęły się telefony, spotkania, rozmowy, spowiedzi.
– To duszpasterstwo jest istotne. Politycy, których widzimy w mediach, są tacy sami jak parafianie. Tylko bardziej wystawieni na osąd poprzez media –- wyjaśniał kapelan sejmowy.
W sejmowej kaplicy wkrótrce ma się pojawić obraz św. Tomasza Morusa, patrona polityków. Obraz ma zostać pobłogosławiony przez papieża w Rzymie.
– Chodzi nie tylko o symboliczne gesty, ale o prawdziwą obecność i relacje. Jeśli nauczymy polityków relacji z Panem Bogiem – to ich przemieni. Jezus przyjmuje wszystkich, ale też od wszystkich wymaga – zastrzegł ks. Sikorski.
Zjazd Stowarzyszenia Polskich Pastoralistów pokazał wyraźnie, że pojednanie – zarówno w rodzinie, jak i w społeczeństwie czy Kościele – nie jest teorią, lecz konkretnym zadaniem. Wymaga obecności, słuchania, rezygnacji z roli sędziego, a nade wszystko – zakorzenienia w Chrystusie. Nie ma trwałego przebaczenia bez prawdy. Nie ma zgody bez osobistego nawrócenia.