W uroczystość Wszystkich Świętych abp Józef Kupny odprawił Mszę Świętą i przewodniczył procesji na cmentarzu w Siechnicach. - Nie sądźmy, że święci byli doskonali czy idealni. Zdarzały się na ich drodze upadki i grzechy, ale na drodze błogosławieństw potrafili wytrwać i doszli do nieba - mówił metropolita wrocławski.
Pasterz Kościoła wrocławskiego zachęcał zebranych, by 1 listopada wspominali wszystkich świętych, ale nie tylko tych oficjalnie wyniesionych na ołtarze przez Kościół, lecz wszystkich zbawionych. Także tych bezimiennych, o których nic nie wiemy, a którzy cieszą się życiem wiecznym.
- Święci to ludzie tacy sami jak my. Ich życie niewiele różniło się od naszego życia. Chorowali, znosili dolegliwości, narażeni byli na pokusy, tak samo jak my. Jeśli czymś różnili się od innych to tym, co nie zawsze daje się zauważyć. Bezgraniczną miłością do Boga, miłosierdziem bez ograniczeń, modlitwą całą swoją istotą. Ich chrześcijaństwo nie było połowicznym przyznawaniem się do Chrystusa, ale radykalnym opowiedzeniem się po stronie Boga - opisywał abp Kupny.
Podkreślił, że gdy zachodziła potrzeba, święci umieli zaprzeć się samego siebie, brali krzyż, jaki im życie dało na ramiona i szli za Jezusem. A po nas nie zawsze widać, że przyznajemy się do Chrystusa.
- Nie sądźmy, że święci byli doskonali czy idealni. Zdarzały się na ich drodze upadki i grzechy, ale na drodze błogosławieństw potrafili wytrwać i doszli do nieba. A my mamy głęboką nadzieję, że w liczbie opieczętowanych, o których mówi Pismo Święte, są nasi bliscy, nad grobami których teraz stoimy. Nasi rodzice, rodzeństwo, przyjaciele, sąsiedzi. Ci, których kochaliśmy, szanowaliśmy, których nosimy w sercu. Mamy nadzieję, że oni cieszą się nagrodą wieczną - mówił abp Józef.
Przypomniał, że Jezus swoje odejście z tego świata wiąże z przygotowaniem nam wielu mieszkań w domu Boga Ojca. Słowa Jezusa dają wiele nadziei, że nasi bliscy zmarli żyją i cieszą się niebem. Ale także nadziei dla nas ze względu na życie pozagrobowe.
- Jak wielką ulgą po stracie bliskich jest nadzieja na spotkanie z nimi w domu Ojca. To nie jest tak, że od nas odeszli na zawsze. Słowa Chrystusa dają nadzieję, że i my mamy przygotowane miejsce w niebie. Warunkiem naszego zamieszkania w domu Ojca razem z Chrystusem jest Jego ponowne przyjście - nauczał metropolita wrocławski.
Opowiadał, że pierwsze pokolenie chrześcijan żyło w przekonaniu, iż Pan przyjdzie wkrótce, jeszcze za ich życia. A nawet jeśli ktoś umrze wcześniej, to jego czas oczekiwania na zmartwychwstanie będzie krótki. Dlatego mało interesowano się tym, co dzieje się z ludźmi po śmierci. Ale lata mijały i oczekiwane powtórne przyjście Chrystusa nie nastąpiło.
- Św. Piotr wyjaśnia, że Bóg jest cierpliwy i nie chce niektórych zgubić, ale wszystkich doprowadzić do nawrócenia. A zatem święci na nas czekają, mieszkania w niebie również na nas czekają. Ale to od nas zależy, czy dany nam czas na ziemi wykorzystamy, by wybielić swe szaty we krwi Baranka - oznajmił abp Kupny.
Mówił o wielu drogach pojednania z Bogiem. Za św. Janem Chryzostomem podał pięć dróg tego pojednania. Pierwsza i najlepsza to wyznanie i potępienie własnych grzechów. Wtedy Bóg nam przebaczy. Druga droga to nie pamiętać doznanych krzywd, panować nad gniewem i darować winy bliźnim. Trzecia: żarliwa modlitwa, płynąca z głębi serca. Czwartą jest jałmużna, a piąta to postawa pokory i skromności.
- Tymi drogami postępujmy codziennie, bo one nas jednoczą z Chrystusem. Warto wejść na drogę do świętości, bo tylko wtedy znajdziemy swoje spełnienie i uczestnictwo w chwale i szczęśliwości Boga. Jeden z dziennikarzy kiedyś zapytał św. Matkę Teresę z Kalkuty, co czuje, gdy ludzie ją uważają za świętą już za życia. A ona odpowiedziała: świętość nie jest luksusem, lecz koniecznością. Świętość jest dla każdego z nas, jest naszym przeznaczeniem, żebyśmy mogli się kiedyś spotkać z Chrystusem i tymi wszystkimi, których kochamy - podsumował kaznodzieja.
Po Mszy św. zebrani przeszli uliczkami cmentarnymi, odmawiając Różaniec w intencji zmarłych.