Nauczyciele religii z całej archidiecezji wrocławskiej przeżywali w Metropolitalnym Wyższym Seminarium Duchownym we Wrocławiu Adwentowe Dni Formacji. Jak usłyszeli, ich zadaniem jest wytrwale umieszczać w sercu ucznia słowo Boże, które będzie w nim rosło.
W planie były Msza św., adoracja Najświętszego Sakramentu, konferencja, szkolenie metodyczne oraz omówienie spraw bieżących. Spotkanie zorganizowane zostało przez Wydział Katechetyczny wrocławskiej kurii we współpracy z Dolnośląskim Oddziałem Doskonalenia Nauczycieli we Wrocławiu.
- Cieszę z takich zjazdów, bo to okazja przede wszystkim do wymiany doświadczeń. Możemy dowiedzieć się, jak jest w innych szkołach np. z realizacją przepisów. Bo w przypadku religii różne rzeczy się pozmieniały. Łączy nas wspólna modlitwa, dla której warto tu być. Do tego integracja, która spaja środowisko. Taka inicjatywa to bardzo dobry pomysł - mówi Joanna Taratuta, nauczyciel religii w Szkole Podstawowej im. Mikołaja Kopernika w Lewinie Brzeskim.
Podkreśla, że przyszedł naprawdę trudny czas dla nauczycieli religii. Niesprzyjający klimat, coraz bardziej skomplikowane przepisy, redukcja do jednej godziny religii w tygodniu. - Trudno w tak ograniczonym formacie cokolwiek dzieciom przekazać, szczególnie w klasach przygotowujących się do Pierwszej Komunii Świętej. Ograniczenie do jednej godziny w tygodniu nie było dobrym pomysłem. Tak samo, jak zalecenie, by katechezy odbywały się na pierwszej lub ostatniej lekcji, żeby nie krzywdzić tych, którzy nie chodzą na religię. Ale to nieprawda. Właśnie dlatego, że na 8. lub 9. godzinie lekcyjnej mają religię, wypisują się. Ja im się wcale nie dziwię, że po wymagającym dniu już nie chcą uczęszczać na religię - dodaje pani Joanna.
W homilii ks. Marcin Józefczyk mówił o formacji serca, duchowej drodze nauczyciela religii jako świadka nadziei. - Kościół stawia nam temat prawdziwej i fałszywej światłości. Jezus mówi o pokoleniu, które zawsze znajdzie argument, by nie przystąpić do Jego słowa, by usprawiedliwić zamknięcie swojego serca na Boga. Jak rozpoznać prawdziwe światło, a jak demaskować światło pozorne? Tutaj dojrzewamy do tego, by stawać się świadkami nadziei, do czego nas zobowiązuje rok jubileuszowy - mówił.
Przyznał, że w naszych sercach panuje często chaos argumentów, co jest prawdą, a co nie. Doskonale wiemy, że człowiek potrafi użyć tych samych słów Pisma Świętego, by uzasadnić zupełnie różne postawy. Światło pozorne potrafi ubrać się w natchnienie, w "moją prawdę". Prawdziwe światło rozpoznaje się natomiast w znaku krzyża, który wymaga prawdy o sobie.
- Nie wystarczą sama wiedza, metodologia, a nawet intencje. To, co jest potrzebne, to uformowane serce, nakarmione prawdą ze słowa Bożego. Takie serce potrafi odróżnić natchnienia od własnych ambicji. Katecheta zaś to osoba słowa, które przepowiada własnym życiem. Tak powiedział papież Leon w roku jubileuszowym. Katecheta nie przekazuje tylko treści, ale zostawia ślad. Nauczyć to znaczy zostawić ślad - zaznaczył kaznodzieja.
Opisywał, że zadaniem nauczycieli religii jest umieścić w sercu ucznia słowo, które będzie w nim rosło. Nawet jeśli czasem ten wzrost nie będzie dla widoczny. Wciąż musi następować formacja serca katechety, bo tam się wszystko zaczyna. - Jeżeli uczeń po lekcji religii nie jest choć odrobinę bardziej zdolny mieć nadzieję, to nie dotknął jeszcze prawdziwego światła - tłumaczył ks. Marcin.
Zadał zabranym pytania: Co rozbrzmiewa w moim życiu? Czy słowo nadziei, czy słowo znużenia, zmęczenia, rezygnacji? Światło czy przygaszony pesymizm? Przypomniał, że najniebezpieczniejsza choroba współczesnej kultury - według papieża Leona - to nihilizm. Bo to grozi wymarciem nadziei. Dlatego potrzebujemy światła od Boga. Byśmy nie pozostali uwięzieni w mrokach pesymizmu i lęku.
- Upowszechniajmy argument nadziei. Nie odpowiadajmy na wszystkie zaczepki, ale rozbudzajmy nadzieję. Naszym zadaniem nie jest walczyć z systemem, który często rozczarowuje czy podkłada kłody pod nogi. Naszym zadaniem jest walczyć z mrokiem rezygnacji, który wkrada się do naszych serc. Nauczyciel religii nie świeci własnym blaskiem, ale prowadzi do światła, którym jest Chrystus - tłumaczył kapłan.
I dodał, że nauczyciel religii to nie jest dekoracja w szkole, ale człowiek, który ma być świadkiem misji Boga, w każdym uczniu dostrzec sens, zaprosić go do bycia synem światłości. Ponieważ na pewne pytania nikt nie da dobrych odpowiedzi, tylko Bóg. - Wasza obecność w szkole jest formą duchowego bohaterstwa. Ale nie jesteście sami, światło, które przekazujecie, jest większe od was. A Bóg pozostaje wierny - zapewniał ks. Józefczyk.
Po Mszy w kaplicy seminaryjnej nauczyciele przeszli do auli, by wysłuchać wystąpienia dr Magdaleny Jóźwik pt. "Towarzyszyć dorosłym w wierze - katecheza jako przestrzeń budzenia nadziei". Na koniec spotkania dyrektor Wydziału Katechetycznego ks. dr Mariusz Szypa mówił o aktualnych wyzwaniach i perspektywach nauczania religii w archidiecezji wrocławskiej.