Sobotnie popołudnie, pora jeszcze obiadowa. Kościół pw. św. św. Piotra i Pawła wypełniony prawie do ostatniego miejsca. A to jeszcze nie wszyscy. Modlitwa i kilka słów od duszpasterza. Mimo powagi sprawy i bojowych nastrojów apel o pokojową „walkę”. „Pamiętajcie, że nie występujemy przeciwko drugiemu człowiekowi” i „Najważniejsza jest prawda i nią musimy się kierować” – usłyszało kilkadziesiąt osób.

Akcja „STOP seksualizacji naszych dzieci” powstała w kręgach katolickich, ale już poza nie wyszła. Inicjatorzy podkreślają na każdym kroku, że niezależnie od zaangażowania religijnego chcą bronić wartości ogólnoludzkich, ogólnorodzinnych, które powinny być istotne dla każdego człowieka. Jak się okazuje, swoją determinacją zarazili wielu. W pierwszy spotkaniu przygotowującym do „Niedzieli informacyjnej” – szkoleniu wolontariuszy do udzielania informacji, w jaki sposób stawić opór ekspansji gender w placówkach edukacyjnych, wzięło udział ponad 100 osób. Jest ich jednak zdecydowanie więcej. Na początku stycznia, do akcji informacyjnej będzie się przygotowywać druga grupa. Lista wciąż otwarta i można się dołączyć. 12 stycznia, wszyscy wolontariusze, za zgodą i błogosławieństwem metropolity wrocławskiego, będą uświadamiać jeszcze nieuświadomionych - tych, którzy przybędą na Msze św. niedzielne do wszystkich kościołów archidiecezji.

O czym świadczy pospolite ruszenie? Że są pewne granice, których się nie przekracza. Co to za granice? Wtykanie nosa w sprawy, które powinny być w pierwszej kolejności zarezerwowane dla rodziców. Powinny, bo o tym mówi konstytucja RP gwarantująca mamie i tacie wychowanie dzieci we własnym światopoglądzie. Inicjatywa, która z rozmachem wystartowała we Wrocławiu, przypomina osobom decyzyjnym: Hola, hola! My tu jesteśmy i nie będziemy patrzeć z założonymi rękami na niedorzeczne pomysły wychowawcze!”.

Zachęcam do zaglądania na stronę www.stop-seksualizacji.pl. Tam o akcji można poczytać znacznie więcej.