Nowy numer 17/2024 Archiwum

W stronę beatyfikacji

Do końca października w ogrodach Centrum Duszpasterskiego Archidiecezji Wrocławskiej ("Pod Czwórką”) oglądać można wystawę poświęconą prymasowi Augustowi Hlondowi. 10 października zaprezentowano również album fotograficzny ukazujący poszczególne etapy życia prymasa.

22 października przypadnie 50. rocznica jego śmierci (1948 r.). W tym roku ponadto 19 maja papież Franciszek podpisał dekret o heroiczności cnót kard. Hlonda – któremu przysługuje odtąd tytuł czcigodnego sługi Bożego. Powodów, by poznać bliżej biografię prymasa, jest więc wiele.

Spotkanie promujące album „August Hlond 1881-1948” autorstwa Łukasza Kobieli, z udziałem dr. Andrzeja Drogonia (dyrektor IPN we Wrocławiu), Łukasza Kobieli i ks. prof. Grzegorza Sokołowskiego (Obserwatorium Społeczne), moderowane przez ks. dr. Patryka Gołubcowa (dyrektor Wrocławskiej Księgarni Archidiecezjalnej), było okazją do zaprezentowania mało znanego fragmentu życia prymasa: z czasów II wojny światowej.

- Próbę przypomnienia postaci kard. A. Hlonda podjęliśmy w 2013 r. - mówił dr A. Drogoń, wspominając żmudny proces przygotowywania wystawy. Od lutego br. wędruje ona po miastach niemieckich, przyczyniając się do przełamywania pewnych uprzedzeń wobec prymasa (oskarżanego m.in. o budowanie na ziemiach zachodnich polskiej administracji kościelnej z naruszeniem prawa kanonicznego).

Wystawa poprzedziła wydanie albumu, który jest owocem mrówczej pracy Łukasza Kobieli, przez 5 lat pracującego nad zgromadzeniem wszelkich możliwych fotografii prymasa. Wiele z nich publikowanych jest po raz pierwszy.

Łukasz Kobiela przypomniał, że często wypominano prymasowi, że w czasie II wojny światowej nie było go w Polsce – że opuścił swych wiernych udając się w bezpieczne miejsce. Jak było naprawdę?

W momencie wybuchu II wojny światowej A. Hlond przebywał w Poznaniu i tu pragnął zostać. Nalegano, by udał się do Warszawy i tam odprawił Mszę św. za Ojczyznę. – Ostatecznie zgodził się, choć niechętnie, opuścić Poznań wobec stanowczych próśb władz kościelnych i państwowych – tłumaczył autor, cytując również list ówczesnego nuncjusza apostolskiego, który wymógł na prymasie wyjazd do Rzymu – by tam, na arenie międzynarodowej, mógł bronić interesów Polski.

W Rzymie zaczął rzeczywiście na różne sposoby informować opinię publiczną o niemieckich zbrodniach, kilka razy miał audycję w Radiu Watykańskim. Ostatecznie jednak uznał, że najlepiej będzie, jeśli powróci do Poznania.

Strona niemiecka nie zgodziła się na jego powrót, w swojej nocie skierowanej do Stolicy Apostolskiej uznając prymasa za wroga Niemiec, a jego audycje określają m.in. za „niestosowne”. A. Hlond ostatecznie udał się do Francji – gdzie, w Lourdes, publikował raporty o niemieckich zbrodniach dokonywanych na polskich ziemiach. Ł. Kobiela uważa, że prawdopodobnie prymas chciał udać się do USA, lecz władze francuskie nie zgodziły się na opuszczenie przez niego Francji. Trafił ostatecznie do opactwa benedyktyńskiego Hautecombe w Bar-le-Duc.

Niemieccy agenci odnaleźli go tu 30.02.1944 r., zatrzymali i przewieźli do Paryża – gdzie przetrzymywany był ponad miesiąc i przesłuchiwany. Wywierano na niego presję, by zrezygnował z arcybiskupstwa poznańsko-gnieźnieńskiego, a zgodził się na posługę w Warszawie. Chciano, by zachęcił Polaków do walki ramię w ramię z Niemcami z Armią Czerwoną. Stanowczo się przeciwstawił, nie chcąc być „rzecznikiem okrojonej Polski”.

Ostatecznie hierarcha trafił do Niemiec, gdzie przebywał do 1 kwietnia 1945 r., następnie do Paryża i do Rzymu – gdzie uzyskał specjalne pełnomocnictwa, na podstawie których tworzył administrację apostolską na Ziemiach Odzyskanych. Nie było łatwo wrócić do Polski – co rusz jego samochód zatrzymywany był przez radzieckich żołnierzy. Jak wspomina autor albumu, podczas jednego z takich zatrzymań ocaliły prymasa… czerwone guziki na sutannie. „To nasz, niech jedzie” – stwierdził radziecki żołnierz na ich widok.

– Ostatnie zdjęcia prymasa Augusta Hlonda wykonane przed jego chorobą pochodzą z Wrocławia – mówił Ł. Kobiela. – Są to zdjęcia sprzed katedry wrocławskiej, wykonane 22 września 1948 r., podczas uroczystości poświęcenia odnowionej statuy Matki Bożej.

– Proces beatyfikacyjny zakończył się, czekamy teraz na cud za wstawiennictwem prymasa – przypomniał ks. G. Sokołowski, dodając, że przesłanie arcybiskupa jest jak najbardziej aktualne także w naszych czasach. – Myślę, że A. Hlond uczy nas jednoznaczności i troski o naszą tożsamość.

Zauważył, że prymas już w okresie międzywojennym dostrzegał niebezpieczeństwa grożące Polsce ze strony marksizmu; „czuł”, co może czekać Polaków. Dzięki jego działaniom Kościół polski wszedł w trudną powojenną rzeczywistość silniejszy.

Spotkanie współorganizowane zostało na kanwie współpracy Fundacji Obserwatorium Społeczne i Instytutu Pamięci Narodowej. Jego współorganizatorem była Wrocławska Księgarnia Archidiecezjalna.

W stronę beatyfikacji   Promocji publikacji towarzyszyła refleksja o wojennych losach prymasa Agata Combik /Foto Gość

W stronę beatyfikacji   Wystawę można oglądać obok kościoła śś Apostołów Piotra i Pawła na Ostrowie Tumskim Agata Combik /Foto Gość

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy