Nowy numer 13/2024 Archiwum

Chciwość czy wybiórczość?

„Kościół chce zwrotu 15 budynków na Dolnym Śląsku”; „Kościół otrzymał blisko setkę nieruchomości” – można było przeczytać w jednej z gazet. Czy rzeczywiście Kościół jest tak pazerny czy może dziennikarze przemilczając prawdę takim go przedstawiają?

Chyba każdy student edukacji medialnej poznaje anegdotę o biskupie z Europy, który udał się do Nowego Jorku. Bezpośrednio po przybyciu na miejsce jeden z dziennikarzy zapytał go, czy ma zamiar odwiedzić jakiś nowojorski nocny klub. W odpowiedzi hierarcha, pozorując naiwność, zapytał: „A są jakieś?” Następnego dnia biskup przeżył szok, gdy przeczytał w gazecie tytuł newsa z nim samym w głównej roli: Pierwsze pytanie biskupa: „Czy w Nowym Jorku są jakieś nocne kluby?”.

Raz po raz na pierwszych stron gazet pojawia się problem komisji majątkowej i rzekomych bogactw zwróconych Kościołowi. Problem dotyczy także Dolnego Śląska. Czy dziennikarze piszą całą prawdę czy traktują problem wybiórczo – tak, by uzasadnić z góry przyjętą, by nie powiedzieć narzuconą, tezę? 

Ile w tym prawdy?

Wśród nieruchomości, których zwrotu domaga się Kościół, wymieniony został m.in. budynek przy ul. Przybyszewskiego, zajmowany dziś przez Uniwersytet Wrocławski. Dokumenty wskazują, że został on zbudowany i wyposażony w 1935r. przez naszą archidiecezję jako seminarium duchowne. Jak przyznaje ks. dr Stanisław Jóźwiak – rzecznik prasowy wrocławskiej kurii – w sierpniu 1990r. Archidiecezja Wrocławska wystąpiła do komisji majątkowej z prośbą o jego zwrot. Ta odesłała sprawę do uniwersytetu, jako ówczesnego właściciela budynku, polecając ustosunkowanie się do prośby. – Działania przebiegały bardzo spokojnie i pism w tej sprawie jest bardzo niewiele – mówi ks. Jóźwiak, podkreślając, że korespondencja zakończyła się 4 kwietnia 1996r. Wówczas rektor uniwersytetu przygotował projekt ugody, w myśl którego właścicielem budynku miała być archidiecezja, natomiast najemcą przez kilkadziesiąt lat – uniwersytet. Projektu jednak nie zaakceptował senat uczelni. – Później nie występowaliśmy z żadnym pismem odwołującym się od tej decyzji czy też przynaglającym – mówi ksiądz rzecznik. – Uznajemy stan faktyczny, że tam są studenci, a uczelnia nie ma możliwości na dzień dzisiejszy rozwiązać tej sytuacji. Z drugiej strony nie możemy po prostu zrezygnować z tego budynku. Nie pozwala nam na to prawo kościelne – dodaje.

Podobno, gdyby roszczenia Kościoła miały zostać spełnione, przestałby funkcjonować szpital w Nowogrodźcu, o którego budynek wystąpiło Zgromadzenie Sióstr św. Elżbiety – tak przynajmniej twierdzi jedna z gazet.

Siostra Eugenia, która przez długie lata pełniła funkcję ekonoma, nie przypomina sobie, by elżbietanki występowały o zwrot tego budynku. Pamięta jednak jak będąc młodą zakonnicą musiała opuścić dom zakonny w Jeleniej Górze i wraz z innymi siostrami została przewieziona do Wrocławia. – Tu po chwili odpoczynku podstawiono autokary z napisem: „Wycieczka” i zawieziono nas do zamkniętego obozu w Gostyniu Wielkopolskim – wspomina. – To był sierpień 1954r. Zostały nam wówczas zabrane 83 domy – dodaje. 

Chciwość czy wybiórczość?   "Zabrana" henrykowska szkoła rolnicza to nic innego jak pocysterski klasztor ks. Rafał Kowalski W latach 90. zgromadzenie przygotowało spis bezprawnie zrabowanych dóbr. Tam na pewno pojawił się budynek zakładu opiekuńczo-leczniczego w Nowogrodźcu. Niemniej jednak – jak przekonuje siostra –  zakon nigdy wyraźnie nie występował o jego zwrot. – Dochodziło często do takich sytuacji, że władze różnych miejscowości proponowały nam przejęcie budynków, należących wcześniej do zgromadzenia – opowiada siostra Eugenia, dodając, że tak było także w przypadku tego szpitala, jednak ze względu na nakłady finansowe, jakie należałoby ponieść remontując budynek oraz organizując kadrę, siostry z propozycji nie skorzystały.

Kościół zabiera

Czytając teksty dotyczące działalności komisji majątkowej można odnieść wrażenie, że Kościół zabiera wszystko, co tylko może: szkoły, szpitale, domy dziecka. Lista jest długa, a na niej… np. Zespół Szkół Rolniczych w Henrykowie. Biedni uczniowie – zabrano im szkołę, nauczycielom pracę. Nikt już jednak nie dopisał, że mowa o zespole, ale budynków poklasztornych, w których od XIII w. modlili się mnisi, a w których po przejęciu ich przez władze PRL powstał najpierw PGR, a w 1965r. Technikum Hodowli Roślin i Nasiennictwa. Co więcej – archidiecezja otrzymała je dopiero po wcześniejszej likwidacji szkoły, dodajmy, że, delikatnie mówiąc, w nie najlepszym stanie. Szkoda, że autorzy tekstu nie zauważyli, że po dokonaniu niezbędnych remontów mieści się tutaj m.in. liceum ogólnokształcące i dom opieki dla ludzi starszych i chorych.

Podobnie rzecz się ma z innymi obiektami „zagarniętymi” przez Kościół. Najczęściej diecezja lub zgromadzenia otrzymywały je nie tylko w fatalnym stanie materialnym, ale także wtedy, gdy istniejące tam instytucje chyliły się ku upadkowi. Dzięki dokonanym remontom służą one nadal społeczeństwu. Tak jest np. we Wleniu, gdzie w zakładzie rehabilitacyjnym prowadzonym przez elżbietanki stale przebywa ok. 80 osób czy w Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym przy ul. Św. Józefa we Wrocławiu.

Pozostaje pytanie – czy w tym kontekście mamy do czynienia z grzechem chciwości Kościoła czy wybiórczości pewnych gazet?

« 1 »

Zapisane na później

Pobieranie listy