Zapowiedź prezentacji w stolicy Dolnego Śląska "Golgota Picnic", choć boli ludzi wierzących, wyzwala też… mnóstwo dobra.
W czwartek kolejny raz przed budynkiem teatru przy ul. G. Zapolskiej trwała modlitwa (odbędzie się ona również w piątek 27 czerwca o 19.00). Kto spodziewał się, że spotka tam rozjątrzonych „katoli” miotających klątwy na organizatorów bluźnierczego widowiska, mógł czuć się zawiedziony. „Ścigasz mnie, o Panie, swą miłością” – brzmiały słowa św. Faustyny, rozważane pomiędzy dziesiątkami Koronki do Bożego Miłosierdzia. „Wielbić Pana chcę, radosną śpiewać pieśń” – głosili rozmodleni ludzie przed wejściem do gmachu.
– Nie chcemy reagować przemocą, agresją, ale robić coś odwrotnego niż to, co robi ten spektakl – spektakl obraża Chrystusa, my chcemy Chrystusa uwielbiać – mówił przed rozpoczęciem modlitwy o. Norbert Oczkowski OP, podkreślając, że czuje się jako chrześcijanin zraniony w swojej miłości do Chrystusa – tak, jakby był zraniony, gdyby ktoś stworzył spektakl, w którym jako metafory użyłby obrazu zanurzenia jego własnej matki w ekskrementach. – Nie chcemy nikogo ani zmuszać do czegokolwiek, ani nikogo od czegokolwiek odciągać… Ja przychodzę uwielbiać Jezusa, który jest moim Bogiem, moim Panem…
Modlitwa różnych wspólnot i środowisk planowana jest przed Teatrem Polskim we Wrocławiu w piątek o 19.00 Agata Combik /GN – W Poznaniu odwołano spektakl, w Lublinie też, więc i u nas może się to zdarzyć, ale jeśli nie, trudno. Na pewno każda modlitwa zawsze jest jakoś przez Pana Boga „wykorzystana” – podkreśla Dorota. – To jest przede wszystkim modlitwa uwielbienia i ekspiacji, a nie protest. Nie tylko modlimy się wspólnie tutaj, ale zobowiązaliśmy się do kontynuowania modlitwy różańcowej także w ciągu dnia (każdy wybrał sobie godzinę) – dodaje Anna. – Jestem „od urodzenia” związana z teatrem, sztuką, muzyką, tym bardziej boli mnie to, co się dzieje. Sztuka ma być przecież dla ludzi czymś radosnym, a nie obrażać ich uczucia – mówi Sara, która, jak przyznaje, zrezygnowała kiedyś z pewnej pracy związanej z teatrem właśnie ze względu na swoje poglądy, na sumienie.
– Chrześcijanie mają być solą ziemi, a sól – prócz tego, że nadaje smak, czasem, jak trafi w oko, szczypie. Chrześcijanin musi liczyć się z tym, że jego radykalna postawa życia Ewangelią wywoła czasem sprzeciw – dodaje o. Norbert, zaznaczając, że modlitwa nigdy nie jest „przeciw komuś”. – Pewien pan napisał na Facebooku, że na spektakl koniecznie należy przyjść, ale w kaskach, bo „katole będą bić”. Odpisałem mu: „Jeśli Cię będą bić, obiecuję, że pierwszy stanę w Twojej obronie”.