Słowa, które kojarzą się z biskupem nominatem? Choćby te o Chrystusie, który "ustanowił Dwunastu, aby Mu towarzyszyli, by mógł wysyłać ich na głoszenie nauki" (Mk 13). Najpierw: "aby Mu towarzyszyli!" - powtarzał.
O. Jacek Kiciński mówił o tym przy różnych okazjach: najpierw trzeba być przy Jezusie, trwać w bliskiej więzi z Nim, a potem dopiero jest się gotowym, by przyjąć od Niego posłanie. „Na wszystko może zabraknąć czasu, ale nie może zabraknąć czasu na bycie z Jezusem, na towarzyszenie Mu” – powtarzał na wykładach, prelekcjach. Pan Jezus, powołując o. Jacka do nowej posługi, chyba chciał mieć w gronie Dwunastu dobrego towarzysza.
Zakończony niedawno Rok Życia Konsekrowanego przyniósł wrocławskiej diecezji niespodziewany owoc – biskupa mającego za sobą doświadczenie długich lat życia zakonnego, który od dawna otaczał opieką osoby konsekrowane.
Co to oznacza? Od dawna wszyscy zwracali się do o. Jacka „ojcze”. Każdy kapłan jest „ojcem”, ale zakonnicy słyszą to słowo nieustannie i chyba mają okazję o owym ojcostwie wyjątkowo często sobie przypominać. Jako wikariusz biskupi ds. życia konsekrowanego, a także kierownik duchowy wielu osób, duszpasterz, rekolekcjonista i inicjator niezliczonych przedsięwzięć na rzecz życia konsekrowanego, był, jest prawdziwym ojcem naprawdę bardzo wielu dzieci.
Pierwszy obraz, jaki staje przed oczyma, gdy się myśli o biskupie nominacie? Uśmiechnięty zakonnik, otoczony tłumem ludzi w habitach i welonach różnych krojów i barw. To chyba szczególny dar o. Jacka – doprowadzanie do spotkań i współpracy osób o najróżniejszych charyzmatach i drogach życia. Troską otaczał także ludzi świeckich, studentów, małżonków, również ludzi ubogich i bezdomnych korzystających ze wsparcia udzielanego przy zakonnych furtach. Komuś, kto potrafi porozumieć się z osobami z tak różnych środowisk, zapewne łatwo będzie być biskupem o bardzo szerokim sercu. Kimś, kto łączy.