Wystawa "Europejski Wrocław" w Muzeum Narodowym we Wrocławiu ukazuje związaną z tym miastem sztukę 1. połowy XVII w. - dzieła Bartłomieja Strobla i innych artystów. W jaki sposób wiąże się z nią częstochowska ikona?
Bartłomiej Strobel, jeden z najwybitniejszych malarzy Europy Środkowej tamtego czasu, działał przez kilkadziesiąt lat we Wrocławiu, a potem na terenie Prus Królewskich. Jego najokazalszym dziełem jest obraz ukazujący ucztę Heroda i ścięcie św. Jana Chrzciciela – dziś w Muzeum Prado w Madrycie. – Prawdopodobnie jest on alegorią na temat ludzkich ambicji. Wrocław tamtego czasu to miejsce, gdzie ludzie mają wielkie możliwości i wielkie marzenia – mówi dyrektor muzeum, Piotr Oszczanowski. Wystawa, której kuratorem jest Ewa Houszka, pozwala poznać także m.in. sylwetkę biskupa wrocławskiego Karola Ferdynanda Wazy, miłośnika sztuki i mecenasa. Jego kontakty z B. Stroblem, wówczas artystą wyznania luterańskiego, były możliwe prawdopodobnie dzięki znajomości malarza z dziekanem kapituły katedralnej Nikolausem von Troilo – również fundatorem wielu dzieł sztuki.
W jaki sposób wiąże się z taką tematyką sukienka Matki Bożej? Rozwiązanie zagadki znaleźć można w Łozinie w okolicach Wrocławia.
– Przy tworzeniu wystawy przyglądaliśmy się między innymi malarzom, którzy działali „wokół Strobla”, możliwe, że wywodzili się z jego warsztatu – mówi Marek Pierzchała, kustosz z Muzeum Narodowego we Wrocławiu. Dodaje, że taką właśnie postacią był Martin Lauterbach, którego dwa obrazy znajdują się dziś w kościele w Łozinie. Prawdopodobnie wcześniej oba razem z oprawą ołtarzową były częścią wystroju kościoła augustianów we Wrocławiu. To był owoc fundacji z 1631 r., co pozwala stwierdzić informacja na jednym z tych obrazów, znajdującym się w ołtarzu głównym w Łozinie.
– To właśnie on przykuł naszą uwagę – wspomina M. Pierzchała. – Drugi wizerunek, w bocznym ołtarzu – kopia jasnogórskiego obrazu – wydawał się najpierw mniej interesujący. Podczas rozmowy w drodze powrotnej doszliśmy do wniosku, że jest to jednak coś więcej niż zwykła kopia, że obraz ma w sobie coś „mistycznego”. Gdy oglądaliśmy potem dokładne zdjęcia, koleżanka zwróciła uwagę na fakt, że na głowie Madonny oraz Dzieciątka są przedstawione tzw. korony władysławowskie – nie istniejące dziś, znane jedynie z kopii, rysunków. Klejnoty z tych koron zostały wtórnie użyte w sukience Matki Bożej. Istnieją na Jasnej Górze dwie takie sukienki, które „zbierają” klejnoty z koron – tzw. diamentowa i rubinowa. Na tej drugiej znalazły się prawie wszystkie zachowane klejnoty z koron władysławowskich.
Kustosz wyjaśnia, że przy okazji można uściślić datowanie koron. Skoro kopia obrazu, na którym są ukazane, powstała w 1631 r., musiały istnieć wcześniej (dotąd datowano je ogólnie na lata 30. XVII w.). Twórcy wystawy zapragnęli zaprezentować obok siebie obraz z Łoziny, ukazujący korony, oraz rubinową sukienkę z klejnotami z owych koron. Choć zwykle sukienka nie opuszcza Jasnej Góry, tym razem została udostępniona na potrzeby Muzeum Narodowego we Wrocławiu.
Wśród wspomnianych klejnotów – jak tłumaczy Marek Pierzchała – na sukience możemy zobaczyć m.in. miecze z przedstawieniem Matki Bożej Bolesnej, chrystogram, klejnoty zdobiące kiedyś diadem korony, przedstawiające narzędzia Męki Pańskiej, a poza tym wiele dzieł najwyższej próby złotnictwa europejskiego oraz z Bliskiego Wschodu. Sukienka nazywana jest rubinową ze względu na dominujący kolor klejnotów.
Więcej o wystawie TUTAJ