Środowiska lewicowe protestują przeciwko inicjatywie Europejskiej Stolicy Kultury - Kongresowi Społecznemu z powodu osoby Gerarda van den Aardwega. Organizatorzy odpowiadają: to poważany naukowiec z Zachodu. Nie oceniajmy wydarzenia, które jeszcze się nie odbyło.
Sprawa dotyczy zbliżającego się Kongresu Społecznego ESK 2016 pod hasłem: „Wartość kultury - kultura wartości“. Jak mówi dyrektor programowy, red. Grzegorz Górny, to próba zmierzenia się z pytaniem o własną tożsamość w kontekście współczesnych zmian cywilizacyjnych w naszej „globalnej wiosce“.
Środowiska lewicowe Wrocławia, czyli Krzysztof Mieszkowski, Partia Razem, Partia Zielonych oraz Kultura Równości biją na alarm, by zbojkotować wydarzenie z powodu zaproszenia na nie Gerarda van den Aardwega.
Holenderski psycholog i psychoterapeuta wykładał w Europie, USA, Kanadzie i Brazylii. Studiował psychologię na Uniwersytecie w Leiden. Pracuje jako psychoterapeuta od początku lat 60. Współpracuje także z władzami swego kraju, zajmując się psychologią w więziennictwie. Autor licznych artykułów naukowych i książek, m.in. na temat psychologii, rodziny czy religii, znawca procesów laicyzacyjnych na świecie, częsty uczestnik wielu międzynarodowych kongresów, konferencji, sympozjów.
Van den Aardweg weźmie udział w dyskusji pt. „Dlaczego tak szybko straciliśmy naszą chrześcijańską tożsamość?”.
- Głęboko protestujemy przeciwko wykluczeniom, totalnej decentralizacji i pogardzie dla obcości i inności. Ten kongres ma w swojej wymowie podkreślić to, że homoseksualizm to choroba. Jeżeli ESK myśli tymi kategoriami, to jaki ma to sens? - grzmi Krzysztof Mieszkowski, któremu nie podobają się poglądy zaproszonego prelegenta na temat homoseksualizmu.
Wtóruje mu Małgorzata Tracz z Partii Zielonych, gdyż wyraża zaniepokojenie, że kongres został oparty na wykluczeniu, bo promuje elity prawicowych publicystów i dziennikarzy. Jej zdaniem główna tematyka ma mało wspólnego z Wrocławiem i kulturą, gdyż…. dotyczy wartości chrześcijańskich oraz tego, co zrobić, by te wartości chrześcijańskie były szerzone.
- Oczywiście, prawicowi publicyści mają prawo zabierać głos w debacie o kulturze, jednak nie może to być wyłączne. Nasze największe oburzenie jest związane z pseudo psychiatrą, homofobem, który wydaje książki, jak leczyć homoseksualizm - opisuje van den Aardwega Tracz, nazywając go przy tym "wyklętym przez środowisko naukowe".
Dodaje, że środowisko lewicowe nie zgadza się na tematykę chrześcijaństwa w kongresie o kulturze. Szczególnie w mieście, które, jej zdaniem, ma ogromną historię otwartości, tolerancji, różnorodności i nosi miano „miasta spotkań”.
Koalicja Partii Razem, Zielonych oraz Kultury Równości przygotowała list otwarty do władz Wrocławia, w którym prosi miasto o wycofanie się z patronowania imprezie Kongresu Społecznego, ponieważ uważa, że głoszone tam będą hasła „niezgodne z duchem Wrocławia, duchem tolerancji i otwartości, szkalujące osoby homoseksualne”.
W programie wydarzenia nie ma ani słowa o homoseksualizmie, a kongres tego zupełnie nie dotyczy. Druga strona, a więc instytucja ESK oraz Centrum Historii Zajezdnia, szybko zareagowała i odniosła się do zarzutów.
- Podkreślam, że w założeniach ESK mamy otwartość i przeciwdziałanie wszelkim przejawom dyskryminacji, którym się przeciwstawiamy wyraźnie. Jeżeli mówimy o tym konkretnym kongresie, mogę zadeklarować, że tematem jest laicyzacja Europy i to jest powód, dla którego profesor przybywa do nas z Holandii, nie homoseksualizm, czy jakaś forma homofobii - prostuje Arkadiusz Forster, rzecznik prasowy ESK.
- Osoby, które zostały zaproszone na panel reprezentują różnego rodzaju stanowiska i będą wchodzić w polemikę. Wielość poglądów zostanie zachowana, jestem o to spokojny. Chodzi nam o potrzebną refleksję nad ważnym procesem - laicyzacją społeczeństw, które to zjawisko jest znakiem czasu. Nie widzę problemów, że znajduje się to w programie Europejskiej Stolicy Kultury. A prof. van den Aardweg prowadzi otwartą działalność w Europie Zachodniej, więc nie widzę żadnego problemu w zaproszeniu go - tłumaczy Juliusz Woźny, rzecznik CH Zajezdnia.
Przestrzega od razu przed zbyt pochopnym ocenianiem całego wydarzenia zanim się ono odbyło.
- Nie wyrokujmy, bo jeszcze niedawno osoby nawołujące przed chwilą do bojkotu Kongresu Społecznego, walczyły o to, by nie oceniać spektaklu Teatru Polskiego, który wywołał w Polsce skandal, ale go najpierw obejrzeć. W związku z tym najlepszą odpowiedzią będzie sam kongres, na który zapraszamy wszystkich, by wyrobili sobie o nim opinię - odpowiada na zarzuty Juliusz Woźny.