O tym, że ks. Władysław Gurgacz był postacią wielowymiarową, dowiedzieli się uczestnicy kolejnego kinowego pokazu specjalnego.
Kolejny pokaz specjalny w serii „Do kina z Gościem” zebrał na sali 150 osób. Wśród uczestników znaleźli się kombatanci, rodziny żołnierzy niezłomnych, klerycy wrocławskiego seminarium, podchorążowie Akademii Wojsk Lądowych i działacze społeczni Wrocławia.
Przed seansem filmu postać kapelana żołnierzy wyklętych i głównego bohatera filmu przybliżył Jerzy Rudnicki z Biura Edukacji Narodowej wrocławskiego IPN-u.
Jak stwierdził na początku, osoba ks. Władysława Gurgacza jest wielowymiarowa.
- Jak to się stało, że ksiądz, jezuita, znalazł się w lesie z gromadą młodych ludzi z całego kraju? Trafiali do niego żołnierze Armii Krajowej, Zrzeszenia "Wolność i Niezawisłość", ale także zwykli ludzie. A kapelan zadbał o to, by zamienili się w umundurowany oddział partyzancki - opowiadał J. Rudnicki.
Informował, że przełożeni w zakonie jezuickim nie mieli najlepszego zdania o Gurgaczu, bo fizycznie nie sprawiał dobrego wrażenia. Narzekano na jego stan zdrowia i na to, że jest trochę lekkoduchem. Mówiono, iż ma skłonność do uczenia się jedynie łaciny, języka polskiego i historii, a z innymi przedmiotami bywa różnie.
- A tutaj nagle okazuje się wielkim kaznodzieją na Sądecczyźnie. Współcześnie nazywa się go Popiełuszką tamtego czasu. Ks. Gurgacz to dziecko II Rzeczpospolitej. Urodził się w zaborze austriackim. Od dziecka wielkim kultem darzył obraz Matki Bożej Miłosierdzia. Jako młody mężczyzna zawierzył siebie Maryi i prosił o przyjęcie swojego życia w ofierze za wolną ojczyznę. Ta ofiara, jak się okazało, została przyjęta - stwierdził Jerzy Rudnicki.
Pracownik wrocławskiego IPN-u zaznaczył, że Bóg czuwał nad ks. Gurgaczem. Tuż przed wybuchem Powstania Warszawskiego wyjechał on ze stolicy z powodu złego stanu zdrowia, a w drugim dniu powstania wszyscy jego współbracia w klasztorze przy ul. Rakowieckiej zostali zamordowani.
- Niewielu wie, że był bardzo utalentowanym malarzem. Kiedy po wojnie UB rozpoczęło operację pod kryptonimem „jezuita”, to bardzo często jeździł do różnych kościołów jako malarz, pod pretekstem malowania obrazów do świątyń - informował J. Rudnicki.
Gość specjalny pokazu przybliżył zgromadzonym ostatnie momenty życia kapelana żołnierzy niezłomnych.
- W momencie kiedy ks. Gurgacza wyprowadzano z celi, żeby wykonać na nim wyrok śmierci, Jan Matejak, jego przyjaciel AK-owiec, po rurze przekazał mu informację: „Módl się, żeby mnie wypuścili”. Kapłan obiecał mu to, a po jego śmierci stał się cud - Matejakowi skasowali wyrok i wyszedł z więzienia - oświadczył J. Rudnicki.
Tłumaczył przy tym, czym była Polska Podziemna Armia Niepodległościowa, do której należał ks. Gurgacz. Wielu powtarza błędnie, że chodzi o wojskową organizację. Była to natomiast organizacja polityczna szykująca przyszłe kadry na moment spodziewanej III wojny światowej.
- Co zrobiło nam mnie olbrzymie wrażenie, przeglądając dokumenty sprawy kapelana żołnierzy wyklętych? Był człowiekiem bardzo odpowiedzialnym jeśli chodzi o stosunek do przełożonych i do Kościoła. Na forach internetowych ludzie rozpisują się, że jezuici wydalili go ze swoich szeregów. To są brednie. W roku 1947 wielokrotnie zwracał się z prośbą do przełożonych o wyrażenie zgody, by mógł być kapelanem tych chłopców w lesie, ponieważ zdawał sobie sprawę, co się może stać z nimi, kiedy jego tam zabraknie - mówił Jerzy Rudnicki.
Zaprzeczył propagowanym plotkom, jakoby ks. Gurgacz przestał być księdzem.
- Pamiętajmy, że proces beatyfikacyjny, rozpoczęty w 1999 roku, trwa do dzisiejszego dnia. Na mnie szczególne wrażenie zrobiła jego Msza prymicyjna odprawiana w czerwonych szatach. Koledzy odebrali ten kolor jako znak jego męczeństwa. To także się sprawdziło - podsumował swoje wystąpienie pracownik wrocławskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej.
Cykl „Do kina z Gościem” to premierowe pokazy specjalne (często także przedpremierowe) filmów propagujących najważniejsze wartości chrześcijańskie. Seanse są w promocyjnej cenie i z udziałem specjalnych prelegentów. Jeśli mają Państwo propozycje filmowe, które nadają się na taki pokaz, prosimy o informację na adres: wroclaw@gosc.pl.