Do wrocławskiego seminarium przyjechali dziś franciszkanie konwentualni z Krakowa. Przywieźli relikwie bł. męczenników z Pariacoto - o. Michała Tomaszka i o. Zbigniewa Strzałkowskiego.
Gośćmi Metropolitalnego Wyższego Seminarium Duchownego byli br. Jan Hruszowiec i o. Piotr Stanisławczyk. Br. Jan zwrócił uwagę, że jest to pierwsze seminarium diecezjalne, które przyjęło relikwie błogosławionych męczenników z Peru.
Podczas konferencji, którą wygłosił o. Piotr, klerycy usłyszeli, że błogosławieni franciszkanie z Peru, to nie byli ludzie, którzy jako niemowlęta "nie ssali mleka matki w piątki" (jak czytamy w hagiografiach niektórych świętych).
Byli normalnymi zakonnikami, dlatego - ku zaskoczeniu słuchaczy - ojciec Piotr mówił o nich "Zbyszek i Michał".
Jak się okazuje, błogosławieni byli związani ze stolicą Dolnego Śląska. W 1986 r. święcenia prezbiteratu i diakonatu w zgromadzeniu franciszkanów wyjątkowo miały miejsce w kościele św. Karola Boromeusza we Wrocławiu. Zwykle odbywają się w Krakowie, ale akurat wtedy przypadało 40-lecie powrotu franciszkanów do stolicy Dolnego Śląska. Aby to uczcić, władze zakonu zdecydowały o zmianie miejsca.
Podczas Mszy św. sprawowanej przez kard. Henryka Gulbinowicza święcenia prezbiteratu przyjął rocznik o. Zbigniewa, a diakonatu o. Michała. Po kilku latach pracy w duszpasterstwie w Polsce, po prośbach kierowanych do prowincjała zostali skierowani na misje do Peru.
Jak zaznaczył prelegent, mieli swoje szczególne charyzmaty. O. Zbyszek bardzo wiele czasu poświęcał chorym, dlatego był nazywany na misjach "doktorkiem". O. Michał natomiast lubił grać na gitarze i spędzał czas z młodzieżą i dziećmi.
O. Piotr podczas konferencji powiedział, że klerycy mogą czerpać z nich przykład w poszukiwaniu powołania w powołaniu. Przekonywał, że gdy odkryją już swoje charyzmaty i będą je wykorzystywać w swojej posłudze, to nie mogą zapomnieć o modlitwie za tę posługę. Zaznaczył, że bez tego może przyjść szybko wypalenie.
Tłumaczył klerykom, że Pan każdego posyła tam, gdzie chce, a zadaniem kleryków jest ciągłe o to pytanie. Mówił, że będąc blisko Pana, można odkryć swoje charyzmaty.
Przekonywał, że najważniejsze jest trwanie w misji oraz by nie uciekać od niej, gdy przychodzą trudności. - Musimy być zaangażowani i zawsze ukierunkowani na Boga - mówił.
Historia męczeństwa o. Zbigniewa i o. Michała sięga roku 1991. Do placówki misyjnej w Pariacoto przyjechał biskup diecezji i powiedział franciszkanom, że muszą uciekać, bo terroryści zapowiedzieli, że jak się nie wyniosą, to ich zabiją.
Ta placówka była bardzo daleko od wszelkich posterunków policji, więc w razie ataku nie mieliby żadnej pomocy i ochrony. Ojcowie franciszkanie powiedzieli: "Pan nas tu wezwał i nie możemy zostawić tych ludzi, którym posługujemy". 9 sierpnia 1991 roku zostali zabici przez komunistów strzałem w tył głowy.
Błogosławieni męczennicy są patronami w czasach terrorystycznych i strzegą zarówno od mikro, jak i od makro terroryzmu. Prosimy ich, aby strzegli nas, nasze miasto i całą diecezję.