Członkowie stowarzyszenia "Odra-Niemen" i sympatycy oddali hołd Witoldowi Pileckiemu w akcji "Zapal znicz dla rotmistrza". Wielki napis wyglądał imponująco.
Na wrocławskim rynku 13 maja po zachodzie Słońca zapłonęło 900 biało-czerwonych zniczy i ułożonych w wielki napis „Pilecki”. Wydarzenie odbyło się w ramach VI edycji Wrocławskich Dni z Rotmistrzem Pileckim, które trwają od 13 do 25 maja.
Członkowie i wolontariusze "Odry-Niemen" zapalili rekordową liczbę zniczy. W poprzednich latach było ich 600. Akcja przyciąga uwagę wielu przechodniów i turystów, także tych zagranicznych. Oprócz zniczy rozdawano ulotki edukacyjne o Witoldzie Pileckim.
- Chcemy w ten sposób upamiętnić i przypomnieć ludziom postać Witolda Pileckiego. Mamy wrażenie, że po okresie wielkiej popularności żołnierzy wyklętych, z czasem to zainteresowanie konsekwentnie przygada. Dotyczy to także postaci rotmistrza Pileckiego - mówi Dominik Rozpędowski ze stowarzyszenia „Odra-Niemen”.
Podkreśla, że rotmistrz Pilecki jest nieskazitelną osobą, o której warto przypominać, ze względu na piękne wartości, którymi żył i odwagę w walce o wolność ojczyzny, którą się wykazał. To jedna z najbardziej rozpoznawalnych postaci wśród żołnierzy niezłomnych, a i tak wielu Polaków nie kojarzy kompletnie jego nazwiska. W przypadku wielu przechodniów na wrocławskim rynku tak właśnie było.
Dlatego tym bardziej cenne są inicjatywy takie jak ta ze zniczami. W tym roku dodatkowym akcentem na rynku była przysięga harcerzy i obietnica zuchów Związku Harcerstwa Polskiego z Siechnic. - To najważniejszy moment dla tych młodych ludzi, ponieważ stali się pełnoprawnymi członkami ZHP, przyjmując w tym momencie zobowiązania wynikające z prawa zucha i prawa harcerskiego - mówi podharcmistrz Wojciech Pospolita, komendant hufca ZHP Wrocław-Wschód.
Członkowie „Odry-Niemen” zapowiadają, chcą za rok ustawić jeszcze więcej zniczy, aby napis robił jeszcze większe wrażenie.
- Te znicze, które paliły się na rynku przez kilkadziesiąt minut pojadą z nami na polskie cmentarze na Kresach Wschodnich. Mamy w zanadrzu także wyjazd na Monte Cassino, więc część zabierzemy na znany polskie cmentarz wojenny - podsumowuje D. Rozpędowski.