W ostatnich latach mówi się bardzo wiele o aktywizacji osób starszych. Na szczęście za słowami idą też czyny. We Wrocławiu seniorzy mają wiele możliwości rozwoju zarówno pod względem duchowym oraz intelektualnym, jak i fizycznym. Niestety, korzysta z nich ciągle tylko garstka ludzi w podeszłym wieku.
W jednym ze swoich hitów Anna Maria Jopek śpiewa: „Niech ktoś zatrzyma wreszcie świat, bo wysiadam; przez życie nie chcę gnać bez tchu”. Jak pokazują statystyki, z pędzącego życia i galopującego rozwoju technicznego postanowiło „wysiąść” wiele osób, przede wszystkim tych w słusznym wieku. Według danych Centrum Informacji i Rozwoju Społecznego, w stolicy Dolnego Śląska żyje aż 120 tys. osób powyżej 50. roku życia. Łamie to ogólnie przyjęty trend, że Wrocław to miasto młodych. Ewa Rapacz skorzystała z programu przygotowanego przez Unię Europejską, podczas którego uczestniczyła w zajęciach komputerowych, z języków obcych i o kulturach świata. – Po zakończeniu kursu postanowiliśmy, pod wpływem naszych opiekunów, kontynuować aktywność. Nazwaliśmy się „Ocaleni”, bo uznaliśmy, że dzięki kursowi udało się nam uniknąć samotności i wykluczenia społecznego – mówi. Członkowie grupy początkowo spotykali się, by ćwiczyć umysł przez gry psychologiczne, a potem organizowali wernisaże, benefisy i wieczory autorskie w klubie „Pod Kolumnami”. Wkrótce przenieśli się do centrum seniora na pl. Dominikański. – Dzięki temu uzyskaliśmy dostęp do inicjatyw miejskich i zaangażowaliśmy się w Senioralia. Dwa lata temu braliśmy udział tylko w Marszu Kapeluszy, a w ubiegłym roku zaproponowałam zorganizowanie dożynek działkowych i prezentacji poezji seniorów – opowiada pani Ewa. Inny pomysł udało się wprowadzić do tegorocznego programu. – Zadaniem uczestników będzie dotarcie gwieździście nad Odrę. Jedni będą jechać na rowerach, inni będą szli z kijkami, a ostatnia grupa dotrze do celu, spacerując. Na zakończenie odbędzie się wspólne grillowanie – mówi seniorka. Działalność jest rozciągnięta na cały rok i jak podkreśla E. Rapacz, daje możliwość maksymalnego wykorzystania wolnego czasu. Według pani Ewy, wyjście do ludzi i podjęcie propozycji przygotowanych przez różne instytucje wymaga odwagi. – Ludzie boją się wydatków, tymczasem wiele rzeczy jest dostępnych bez nakładów finansowych. Na pewno też nie trzeba od razu być „działaczem” i animatorem. Na początek wystarczy przyjść i przyjrzeć się – wylicza pani Ewa.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.