Trzy marsze przeszły przez Wrocław i jeśli komuś można wystawić pozytywną ocenę, to jedynie pracy Policji.
Większość mediów relacjonujących dwa najbardziej emocjonująco zapowiadające się marsze jednoznacznie wydały ocenę: „Wrocław nie zdał egzaminu z tolerancji” i przywołuje ok. 50 zatrzymanych uczestników Marszu Kominiarek. Oni jako pierwsi ruszyli ulicami, a właściwie przeszli przez Rynek stolicy Dolnego Śląska, protestując przeciwko ustawie o zgromadzeniach, którą – jak mówili w bólu i nadziei – stworzył prezydent Bronisław Komorowski, a która ich zdaniem dostosowuje polskie prawodawstwo do obowiązującego na Białorusi.
Kiedy to zgromadzenie zostało rozwiązane, uwaga wszystkich skupiła się Marszu Równości, któremu tu i ówdzie towarzyszyły okrzyki, gromadzących się w niewielkich grupkach, uczestników pierwszej demonstracji. Kilkakrotnie doszło do prób konfrontacji, którym skutecznie zapobiegła dolnośląska Policja. Ciekawe, że dziennikarze zauważyli szereg wulgarnych okrzyków, kierowanych w stronę „walczących o wolność”. Niewielu zdało się słyszeć hasło: „chłopak i dziewczyna – normalna rodzina” czy stojących spokojnie z transparentami: „Modlitwa a nie wyzwiska może nawrócić” czy „Przykazania nie zabierają wolności” młodych mężczyzn. Przykre jest także to, że osoby rzekomo walczące o wolność, równość i tolerancję niosły napisy, które mogły obrazić uczucia religijne katolików.
Ostatecznie nie doszło do żadnych incydentów. Po zakończeniu drugiej demonstracji grupa ok. 50 osób zebrała się w pobliżu centrum, wykrzykując różne hasła. Zostali aresztowani. Odpowiedzą za udział w nielegalnym zgromadzeniu.
50 osób zostało aresztowanych
Ks. Rafał Kowalski
Odpowiedzą za udział w nielegalnym zgromadzeniu
Ks. Rafał Kowalski/GN