Zapewniają, że ich celem nie jest atakowanie kogokolwiek. – Stajemy w obronie słabszych w konflikcie, który nie my wywołaliśmy – przekonują.
Kilkadziesiąt osób zgromadziło się na rogu Rynku oraz ulic Oławskiej i Świdnickiej we Wrocławiu, pikietując w obronie życia nienarodzonych. Organizatorem demonstracji po raz kolejny była Fundacja Pro – Prawo do życia. Jej założyciel Mariusz Dzierżawski w rozmowie z naszą redakcją zwrócił uwagę, że kilka tygodni temu Sejm odrzucił projekt ustawy przyznającej prawo do życia dzieciom chorym. Argumentacja wielu polityków opierała się na stwierdzeniu, że podjęcie jakiejkolwiek dyskusji na ten temat grozi wywołaniem wojny aborcyjnej w Polsce. – Ta wojna trwa, a Urząd Rady Ministrów opublikował listę ofiar. Z corocznego sprawozdania dowiedzieliśmy się, że w tym roku zabito 620 dzieci ze względów eugenicznych – mówił M. Dzierżawski.
Dodał przy tym, że on sam, jak i jego fundacja nie czują się odpowiedzialni za tę wojnę. – Naszym celem nie jest atakowanie kogokolwiek. Jesteśmy obrońcami tych, którzy są zabijani. Stroną napastniczą są aborterzy. Po ich stronie świadomie bądź nieświadomie grają również ci, którzy mówią o dobrym kompromisie. Ten kompromis to zgoda na zabijanie chorych dzieci. Temu chcemy położyć kres.
Mariusz Dzierżawski wspomniał także o środkach, którymi posługuje się jego fundacja, działając na rzecz zmiany obowiązującej dziś ustawy aborcyjnej. – Od 7 lat w wielu miastach organizujemy wystawę „Wybierz życie”. Podjęliśmy także na szeroką skalę akcję pikietową. W Warszawie co tydzień robimy jedną pikietę, a po odrzuceniu przez Sejm projektu ustawy chroniącej życie postanowiliśmy zintensyfikować tę działalność.
Wyraził przy tym radość, że w stolicy Dolnego Śląska akcje obrońców życia są widoczne. – Naszą bronią jest prawda. Chcemy odważnie mówić prawdę i w ten sposób zachęcać innych, by się do nas przyłączali – mówił M. Dzierżawski. Na pytanie o ignorowanie i przemilczanie działalności obrońców życia przez większość środków społecznego przekazu odpowiedział:
Dodał także, że tego typu akcje, poza walką o zmianę prawa, mają jeszcze jeden cel. – Chodzi o zmianę nastawienia opinii publicznej wobec tematów, których dotyczą nasze kampanie, tj. aborcji w ogóle, a aborcji eugenicznej w szczególności – tłumaczył. – Mamy bardzo konkretne świadectwo: kobieta, która nakłaniała córkę do aborcji, zobaczywszy jedną z naszych wystaw, radykalnie zmieniła nastawienie. Dziecko zostało ocalone. Docierają do nas także sygnały, że wielu po latach przystępuje do sakramentu pojednania, bo zobaczyli, czym jest aborcja. To jest w jakimś sensie nasza walka o dusze i życie wieczne.
W pikiecie wzięło udział wielu młodych ludzi, którzy tak tłumaczyli swoją obecność:
To słowa Edyty, która w tego typu akcję zaangażowała się po raz trzeci. Katarzyna swoją obecnością chciała pokazać, że głos feministek nie jest głosem wszystkich kobiet: