Zdzisław Piwko, wrocławianin spod Lwowa, pracę nad świąteczną szopką zaczyna dwa tygodnie przed Bożym Narodzeniem. Własne, domowe Betlejem, takie prosto z serca, rodzić się musi stopniowo, powoli.
Każdemu aniołowi znaleźć trzeba przecież odpowiednie miejsce, każdemu pastuszkowi własną drogę do żłóbka… W domu na wrocławskim Wojnowie najpierw pojawiła się zwykła stajenka. Dziś budzi szczery podziw gości. – Przez lata rozrosła się, ożyła, silniczki zaczęły wprawiać w ruch kolejne elementy – wspomina pan Zdzisław.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.