Cofnięcia ze strefy bezpieczeństwa, dopłaty za bagaż podręczny lub przepakowywanie się do mniejszych walizek – takie sceny można było oglądać dziś wczesnym rankiem w porcie lotniczym we Wrocławiu.
Wszystko za sprawą nowych zasad taryfowych, wprowadzonych przez linie lotnicze Wizz Air. Od 24 października firma ta zmieniła wymiary bagażu podręcznego, który można bezpłatnie wnieść na pokład samolotu. Teraz nie mogą one przekraczać 42x32x25 cm. Jeśli ktoś chciałby jednak wziąć ze sobą walizeczkę o obowiązujących dawniej wymiarach zmuszony jest przy rezerwacji dopłacić 45 zł. Jeśli tego nie zrobi, na lotnisku pozostaje mu przepakowanie się do mniejszej torby lub dopłata w wysokości 90 zł.
W dość krótkim czasie kilku pasażerów zostało cofniętych ze strefy kontroli bezpieczeństwa i skierowanych do obsługi portu lotniczego celem uiszczenia dodatkowej opłaty. – Kiedy leciałam z Londynu dwa tygodnie temu, nikt nie żądał ode mnie dopłat – mówiła pani Justyna. – Nie mogę tłumaczyć, dlaczego port lotniczy w Londynie nie przestrzega zasad, ustanowionych przez linie lotnicze – tłumaczyła pracownica wrocławskiego lotniska. W rozmowie z nami dodała, że wielu pasażerów przyznaje, iż nie czytało informacji o nowych uregulowaniach, a co za tym idzie – wiadomość o konieczności dopłaty przyjmowało ze sporym zaskoczeniem. – To nie my wymyślamy te zasady, tylko konkretne linie lotnicze. W tym przypadku Wizz Air. Lecąc tymi liniami, bezpłatnie można zabrać ze sobą praktycznie damską torebkę lub niewielki plecak – zaznacza. Aby wnieść taką walizkę jako bagaż podręczny, w Wizz Air trzeba uiścić dodatkową opłatę Ks. Rafał Kowalski/GN
Sprawdziliśmy i na stronie linii lotniczych rzeczywiście została zamieszczona informacja o nowych zasadach. Przeprowadziliśmy także symulację. Aby łatwiej było porównać z dużymi przewoźnikami, którzy nie są określeni jako "tani", wybraliśmy lot liniami Wizz Air z Warszawy do Londynu. Wylot: 15 stycznia to koszt 223 zł. Powrót 25 lutego – 83 zł. Całkiem nieźle. Do tego trzeba doliczyć tzw. opłatę rezerwacyjną, która wynosi 72 zł. Zatem bilet w dwie strony kosztuje nas 316 zł. Teraz jednak zaczynają się schody. Jeśli nie odprawimy się przez internet, tylko będziemy chcieli to zrobić tradycyjnie na lotnisku, musimy liczyć się z wydatkiem 45 zł za odprawę w Londynie. W Warszawie takowa jest gratis. O ile ten koszt jeszcze można pominąć, o tyle trudno lecieć bez walizki. Jedna sztuka to 90 zł mniej w portfelu. Mnożąc to przez 2 (wszak z walizką będziemy wracać) daje już 180 zł. No i na koniec osławiony bagaż podręczny. Uznajmy, że chcemy wziąć naszą walizeczkę, dokładnie taką, jaką bezpłatnie można zabrać na pokład zdecydowanej większości linii lotniczych. Tam i powrót daje razem + 90 zł do ceny biletu. Podliczmy zatem: sam bilet wraz z opłatami rezerwacyjnymi kosztuje nas 316 zł. Dodatkowe – jak to nazywa przewoźnik – usługi 315 zł. W sumie 631 zł.
Dla wielu pasażerów lot o 6.05 do Londynu rozpoczął się od przepakowywania bagażu podręcznego. Opłata na lotnisku za większy bagaż to 90 zł Ks. Rafał Kowalski/GN Szukaliśmy i okazało się, że na tej samej trasie możemy polecieć, korzystając z usług krajowego przewoźnika, za niewiele ponad 500 zł. W cenę poza posiłkiem wliczona jest możliwość zabrania po jednej sztuce bagażu podręcznego o wymiarach 55 x 40 x 23 cm oraz dużej walizki, której waga nie przekroczy 23 kg.
Zdajemy sobie sprawę, iż ceny lotów w poszczególnie dni mogą radykalnie różnić się od siebie, niemniej jednak już dawno wieszczono, iż jeśli tzw. tanie linie będą wprowadzać opłaty za każdą dodatkową usługę, szybko okaże się, że tanie są tylko z nazwy. Czyżby proroctwo powoli się spełniało?