Urodzony w Tel Awiwie Samuel Rosenberg podjął obowiązki rabina we wrocławskiej Gminie Wyznaniowej Żydowskiej.
Urodził się i wychowywał w Izraelu w rodzinie chasydzkiej. Po pewnym czasie opuścił nurt chasydów, pozostając nadal religijnym Żydem. – Rodzina na tę zmianę patrzyła całkowicie pozytywnie: wciąż robię dobre rzeczy, pomagam ludziom – tłumaczy. Wrocław jest pierwszym miejscem, w którym Samuel Rosenberg podjął w pełni samodzielnie obowiązki rabina. Do tej pory posługiwał w Izraelu. Przyjeżdżał także do stolicy Dolnego Śląska przy okazji większych świąt.
Zapytany o główne zadania, jakie czekają go we Wrocławiu, rabin odpowiada bez wahania: – Budowanie wspólnoty – i dodaje: – Widzę, że jest tutaj bardzo duży potencjał, ale wspólnota nie funkcjonuje tak dobrze, jak mogłaby funkcjonować. To wielkie wyzwanie, ponieważ ludzie, którzy są członkami gminy, w większości nie są religijni. Zachowują wprawdzie żydowskie tradycje, jednak często ma to niewiele wspólnego z religią. Chciałbym, by moja praca była dla wszystkich: zarówno dla tej mniejszości, która jest religijna, jak i pozostałych członków gminy.
Rabin podkreśla także, iż poza tym zadaniem podejmuje na co dzień zwyczajne obowiązki: nabożeństwa w synagodze, spotkania i rozmowy z ludźmi. – Przychodzą osoby, które mówią, że odkryły swoje żydowskie korzenie i chciałyby się dowiedzieć czegoś więcej na temat judaizmu. Chcę być tutaj nie tylko dla Żydów, ale dla wszystkich, którzy z różnych względów pragną bliżej poznać naszą religię.
Czym różni się posługa rabina w Izraelu od posługi w naszym kraju, czy we Wrocławiu możemy mówić o pladze antysemityzmu oraz jak nowy rabin widzi możliwość współpracy Gminy Żydowskiej z Kościołem katolickim – o tym będzie można przeczytać już niedługo w papierowym wydaniu GN.